Niezagospodarowane od kilku lat budynki w których ostatnio działało Karpackie Centrum Handlowe, zostały sprzedane. Jak ustalił portal, od syndyka za ponad 5,3 mln zł kupił je znany bielski biznesmen, w przeszłości skazany m.in. za zabójstwo. Na razie dla przedmiotowej nieruchomości nie wydano żadnego pozwolenia na przebudowę lub rozbiórkę. Ratusz nie wydawał także warunków zabudowy, bo dla terenu na osiedlu Karpackim nie obowiązuje plan zagospodarowania przestrzennego. Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by zrealizować tu inwestycję deweloperską, bo zabudowania o takiej formie znajdują się w promieniu kilkudziesięciu metrów.

Do zmiany właściciela zabudowań przy ul. Filomatów w Bielsku-Białej doszło w kwietniu. Nieruchomość stanowią trzy działki o łącznej powierzchni ponad 82 arów oraz zabudowania w których jeszcze piętnaście lat temu działał Zakład Przemysłu Odzieżowego „Bielkon”, którego historia sięga 1920 roku.

Niemiecki kapitał przejął Bielkon

Budynki wybudowane zostały w latach 60. - czterokondygnacyjny obiekt w kształcie litery L powstał najwcześniej, był dwukrotnie rozbudowywany na potrzebny nieistniejącego zakładu. Następnie wybudowano trzykondygnacyjny budynek o nieregularnym kształcie przypominającym prostokąt, a w latach 70. postawiony został dodatkowo magazyn (łączna powierzchnia użytkowa wszystkich trzech budynków to ponad 5,5 tys mkw.). W czasach swojej największej prosperity zakład zatrudniał 600 osób.

Po upadku komunizmu Bielkon wkroczył na drogę prywatyzacji jeszcze za rządów premiera Mieczysława Rakowskiego. Utworzono wówczas spółkę pracowniczą Inter Bielkon, która wydzierżawiła od Skarbu Państwa nieruchomości i maszyny. Wkrótce dołączyli dwaj udziałowcy zagraniczni (w tym niemiecka firma Ahlers). Zakład szył garnitury, marynarki i spodnie. Dzięki wykwalifikowanej załodze stał się głównym producentem prototypów i kolekcji wzorów. Z czasem niemiecka grupa kapitałowa zyskiwała coraz większą kontrolę nad Bielkonem, bo spółka pracownicza nie regulowała opłat licencyjnych wobec Skarbu Państwa.

300 osób straciło pracę

Z okazji skorzystał mniejszościowy, niemiecki udziałowiec przedsiębiorstwa, który w zamian za modernizację parku maszynowego pozyskał większość udziałów. Ahlers zaproponował, by Bielkon wystąpił o dodatkową licencję na szycie garniturów Pierre Cardin. Licencję taką posiadali Niemcy. Był to decydujący moment dla dalszych losów firmy - załoga Bielkonu po uzyskaniu licencji nie miała prawa podejmowania decyzji w zakresie produkcji, ponieważ zakład stał się własnością grupy kapitałowo-inwestycyjnej Ahlers.

Wkrótce zaprzestano szycia garniturów z metką Bielkonu, a był to znak towarowy o ustalonej renomie, porównywalnej z Bytomiem, Vistulą oraz towar eksportowy znany na rynkach Europy. Bielkon utraciła swoją niezależność, będąc jedynie podmiotem firmy Ahlers, a na domiar złego w 2003 roku Skarb Państwa sprzedał Niemcom budynki i grunty w Bielsku-Białej na warunkach bardzo korzystnych dla oferentów. Kilka lat później grupa Ahlers zaczęła poważnie myśleć o wycofaniu się z Polski. Właściciel twierdził, że produkcja staje się nieopłacalna. W listopadzie 2008 roku podjęto decyzję o zamknięciu firmy. 

Prezydent pisał do ambasadora

Zwodzonym pracownikom wręczono zwolnienia z pracy i na bezrobocie trafiło ok. 300 osób, w zdecydowanej większości kobiet będących blisko wieku emerytalnego. Zabudowania wystawiono na sprzedaż, a maszyny wywieziono zagranicę. - Postępowanie zarządu Bielkonu, który chce pozbawić pracy setki osób przypomina sytuację w Afryce sprzed dwustu lat. Tak nie może być! Nie można z dnia na dzień niszczyć dorobku tak zasłużonej firmy - grzmiał piętnaście lat temu na konferencji prasowej Jacek Krywult. Prezydent miasta w sprawie interweniował nawet u ambasadora Republiki Federalnej Niemiec.

W liście do niego pisał m.in.: „Z przykrością należy stwierdzić, że w historii miasta nie było jeszcze przypadku, by duża firma, z wieloletnią tradycją i ogromną renomą na rynku została praktycznie z dnia na dzień postawiona w stan likwidacji. Sprawa ta budzi stanowczy sprzeciw. Decyzja właścicieli oznacza bowiem nie tylko wyeliminowanie z rynku przedsiębiorstwa, którego produkty są znane i cenione w wielu krajach świata, ale także utratę pracy przez blisko trzysta osób.” Interwencje byłego prezydenta na nic się nie zdały. Bielkon został zlikwidowany, a nieruchomości po dawnym przedsiębiorstwie trafiły na sprzedaż.

Rosnące zadłużenie i upadłość

Po kilku miesiącach, w sierpniu 2009 roku, nabył je lokalny biznesmen, który zainwestował spore pieniądze w remont budynków i ich adaptację. Pracę zakończono w 2010 roku, nieruchomości były obciążone hipotekami tytułem zabezpieczenia kredytu udzielonego przez bank na realizację inwestycji. Przez kilka lat w tym miejscu działało Karpackie Centrum Handlowe, ale biznes najprawdopodobniej nie przynosił oczekiwanych dochodów. Zadłużenie właściciela rosło, co doskonale widać w księdze wieczystej, gdzie znaleźć można kolejne hipoteki ustawione na nieruchomości tytułem udzielanych kredytów obrotowych.

Konsekwencją była upadłość przedsiębiorcy w 2019 roku ogłoszona przez Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej i licytacje jego nieruchomości - na sprzedaż trafił dom w powiecie cieszyńskim oraz zabudowania na osiedlu Karpackim, które początkowo licytowane były przez syndyka za ponad 8,5 mln zł. Liczne próby sprzedaży dawnego centrum handlowego kończyły się niepowodzeniam, aż do wiosny tego roku.

Nieruchomości po upadłym przedsiębiorcy z powiatu cieszyńskiego zakupił ponad 60-letni bielszczanin. Jak ustalił portal, za zabudowania na osiedlu Karpackim zapłacił ponad 5,3 mln zł, ich właścicielem stał się w kwietniu. Nowy właściciel dawnego Karpackiego Centrum Handlowego, to dziś biznesmen i właściciel wielu nieruchomości. W przeszłości był skazany m.in. za morderstwo. Nie przytaczamy szczegółów dawnych spraw, bo uległy one zatarciu i w świetle prawa bielszczanin jest obecnie osobą niekaraną.

Bartłomiej Kawalec
[email protected]