A to ktoś spożywa alkohol pod chmurką, a to próbuje zdemolować miejską ławkę. Czasami dochodzi do sytuacji groźniejszych - pobić, włamań czy kradzieży. Ale nawet kiedy mieszkańcy Bielska-Białej zasypiają, ktoś czuwa, aby nikomu nie stała się krzywda. To czujne elektroniczne oko kamery oraz siedzącego po drugiej stronie operator monitoringu miejskiego. Sprawdziliśmy jak wygląda codzienna praca strażników przed ekranami kilkunastu monitorów. Na nudę nie ma tu miejsca.

Do siedziby Straży Miejskiej w Bielsku-Białej wybraliśmy się w zwykły dzień powszedni. Widok po przekroczeniu progu dyżurki monitoringu miejskiego robi wrażenie: 16 monitorów, cztery stanowiska z podglądem na ponad 250 kamer. Ma się poczucie, że o to człowiek znalazł się w „centrum dowodzenia miastem”. W dyżurce zawsze, o każdej porze dnia i nocy, ktoś czuwa i obserwuje ulice miasta.

Kilka wykroczeń na godzinę

Praca operatorów monitoringu rozpoczyna się tuż po ósmej rano. Do jego pierwszych obowiązków należy przyswojenie szczegółowego raportu przygotowanego przez nocną zmianę. Operator zaznajomiony z wydarzeniami z poprzedniego dnia przystępuje do pracy. Każdy dzień jest inny. Każdego dnia przełożony zleca inny schemat obserwacji. Schematy dostosowane są do obecnych potrzeb, niedawnych wydarzeń czy otrzymanych sygnałów. Zmiany są 12-godzinne. Na nudę nie ma tutaj miejsca.

W dniu naszej wizyty, od samego rana pracy jest sporo. Najpierw trzeba zająć się dwoma wykroczeniami drogowymi. Dziś na mieście znajdują się cztery patrole zmotoryzowane i trzy piesze. Tuż po godz. 9 jedna z funkcjonariuszek zauważa na monitorze grupę pijaczków, którzy rozgościli się na placu Chrobrego i przystąpili do konsumpcji alkoholu. Chwila obserwacji i dwa inne wykroczenia - zaśmiecania oraz próby żebractwa. W niespełna 10 minut na miejscu pojawia się patrol rowerowy. Następuje sprawdzenie bazy danych - jeden z amatorów picia pod chmurką ma już pokaźną kartotekę.

W międzyczasie wykonywane są zadania z zakresu tzw. eko patrolu. Strażnicy za pomocą drona sprawdzają, czy w okolicy jednego z bielskich ogródków działkowych dochodzi do spalania odpadów zielonych. Poprzednio szukali dzikich wysypisk w okolicznym lasku. Zanim patrol dojedzie na miejsce, operator monitoringu przegląda zapis z pobliskiej kamery. Drugi z operatorów w tym samym czasie zauważa sporej wielkości kawałki tynku odpadające ze ściany kamienicy przy ul. Waryńskiego. Teren szybko zostaje zabezpieczony. Sytuacje, gdy chodzi o zdrowie bądź życie mieszkańców, traktowane są priorytetowo.

Praca odpowiedzialna i ciekawa

Chwilę później kolejna konsumpcja alkoholu - tym razem przy pomniku Reksia na ul. 11 Listopada. Choć na zegarze dopiero 10.00, było już 16 interwencji. W pewnym momencie rozlega się głośny dźwięk telefonu - bielszczanin w czasie wykopów znalazł niewybuch, trzeba zabezpieczyć teren. Na nikim nie robi to większego wrażenia, adekwatnie do sytuacji podejmowane są kolejne działania.

Jak mówią operatorzy, przez sam monitoring miejski podjętych zostaje dziennie średnio ok. 45 interwencji. Do tego dochodzą zadania stałe i interwencje podjęte przez strażników w terenie. - Dzień dniu nierówny. Na wszystkie zdarzenia trzeba reagować. Wiadomo, że podejmowane działania różnią się, w zależności czy mamy do czynienia ze zwyczajnym dniem, czy też takim, któremu towarzyszą jakieś wydarzenia masowe, mecze podwyższonego ryzyka i tak dalej. Praca przy monitoringu jest bardzo odpowiedzialna, ale i ciekawa. Choć obserwujemy ciągle te same ulice i miejsca, to nigdy nie jest tak, że zawsze dzieje się to samo - mówi Dariusz Zwardoń, kierownik zespołu dyżurnych i obsługi monitoringu wizyjnego.

Oprócz codziennych obowiązków osoby zasiadające za ekranami monitoringu miejskiego sprawdzają również na przykład stan rzeki Białej czy stan osób bezdomnych (nigdy nie wiadomo, kiedy drzemka na ławce może okazać się zasłabnięciem). Najczęściej chodzi jednak o zaśmiecanie i spożywanie alkoholu. W ciągu czterech godzin naszej wizyty funkcjonariusze naliczyli łącznie 24 interwencje.

Pierwsze kamery ponad 20 lat temu

Pierwsza kamera monitoringu miejskiego stanęła w Bielsku-Białej w 2001 roku. Swoim widzeniem obejmowała skrzyżowanie ul. Zamkowej, 3 Maja, Stojałowskiego i Wzgórze. Dziś na terenie miasta znajduje się dokładnie 259 kamer. Znajdziemy je choćby na bielskich przystankach autobusowych. Większość z nich stanowią egzemplarze obrotowe, o szerokim kącie widzenia. Sterowanie nimi odbywa się za pomocą najzwyklejszego joysticka. Niektóre z bielskich kamer reagują także na ruch.

Monitoringiem wizyjnym objęta jest znaczna część Bielska-BIałej. Każde nagranie archiwizowane jest przez 30 dni i na wniosek policji, prokuratury lub sądu może zostać przekazane jako materiał dowodowy. Strażnicy pół żartem, pół serio mówią, że są w stanie za pomocą kamer wyśledzić i odtworzyć ruch każdego samochodu, który wjeżdża i wyjeżdża z Bielska-Białej. Monitoring miejski działa całodobowo, przez wszystkie dni w roku. Wyjątków nie przewidziano. Strzeże nas o każdej porze dnia i nocy.

Adam Kanik
[email protected]