W niedzielę nad Sołą, w popularnym miejscu do wypoczynku, z którego korzysta wielu bielszczan doszło do incydentu. Kobieta półnago opalała się na brzegu. Wiele osób, które przebywało tam z dziećmi zwracało kobiecie uwagę, ta jednak nie reagowała. Kęty przez wiele lat zmagały się z wybrykami naturystów, jak jest obecnie?

W mediach społecznościowych oburzenie. Wczoraj nad Sołą w Kętach starsza kobieta opalała się topless, nic nie robiąc sobie z uwag czynionych przez innych plażowiczów. Okazuje się, że przez lata mieszkańcy Kęt mieli wiele problemów związanych z miłośnikami beztekstylnego opalania.

Pół godziny jazdy z Bielska-Białej od blisko 30 lat nad Sołą funkcjonuje nieformalna plaża naturystów. Zjeżdżają tam osoby ze Śląska, naszego miasta czy od strony Krakowa. Miłośników nagiego relaksu nieustannie przyciąga czyste powietrze, widok na góry, kontakt z naturą, cisza i spokój. Niestety, przez wiele sezonów naturyści, a przynajmniej część z nich, nastręczali kłopotów okolicznym mieszkańcom.

W latach swojej świetności z plaży korzystało nawet 200 osób. Dziś jest ich mniej - wszyscy się znają, tworzą pewnego rodzaju zamkniętą społeczność. I wbrew pozorom, poza brodzeniem w rzece czy wylegiwaniem się na słońcu w stroju Adama zachowują się zupełnie normalnie. Choć nie zawsze tak było. W sezonach gdy plaża cieszyła się największym zainteresowaniem dochodziło do sytuacji wręcz nieobyczajnych.

Najbliższe osiedle mieszkaniowe znajduje się zaledwie kilkaset metrów od plaży, zatem nie dziwota, że okolicznym mieszkańcom zdarzyło się czasami natknąć na golasa. Gorzej jeśli ten golas zaczął się narzucać, a ponoć i takie sytuacje miały miejsce. Był czas, że przez taki właśnie pryzmat mówiło się o kęckiej plaży w całej Polsce. Z takimi wybrykami uparcie próbował walczyć ówczesny radny miejski Krzysztof Klęczar - pod listem protestacyjnym dotyczącym woli zamknięcia plaży nudystów zebrał prawie 160 podpisów. Pismo w sprawie nagusów trafiło na biurko burmistrza, żadnego skutku jednak nie przyniosło.

Dziś Krzysztof Klęczar już jako obecny burmistrz tak zawzięcie nie walczy. Czy zatem wojenka między „beztekstylnymi” i ich antagonistami się skończyła? - Duże zainteresowanie w latach poprzednich sprawiało, że pojawiali się tutaj ekshibicjoniści. Temu stanowczo się sprzeciwiamy. Rzeka jest dla wszystkich, tak więc nie można naturystom zabronić z niej korzystać ale też nie możemy dać zgody na jakieś nieobyczajne zachowania. Naturystów jest zdecydowanie mniej. Skończyły się pielgrzymki z całego kraju i problemów już nie ma. W tym roku nie mieliśmy żadnych zgłoszeń, i oby tak pozostało - mówił nam burmistrz Kęt.

Co z kolei do powiedzenia mają sami naturyści? - Teraz jest tutaj bardzo spokojnie. Zdarza się, że ktoś podejrzany próbuje skradać się i podglądać innych, ale jako stali bywalcy jesteśmy wyczuleni na takie sytuacje. Sami pilnujemy, żeby nie dochodziło do ekscesów. My się od takich osób odcinamy i potępiamy ich zachowania. Plaża ma służyć relaksowi i kontaktowi z naturą - mówi Mariusz, odwiedzający plażę.

Wszelkie nieobyczajne zachowania ścigane są na zgłoszenie i zagrożone mandatem do 500 zł. Mieszkańcy osiedla mimo wszystko w rejony rzeki, gdzie przebywają naturyści wolą się nie zapuszczać.

ak