Głosami radnych PiS i części klubu prezydenta Klimaszewskiego odrzucony został projekt uchwały ws. przystąpienia do opracowania programu dofinansowania in vitro z budżetu Bielska-Białej. Wielu radnych, którzy niedawno nawoływali do uszanowania wyników referendum, dziś zagłosowało przeciwko woli wyrażonej przez bielszczan. Ponad 62 proc. głosujących chciało utworzenia programu.  

Na początek głos zabrała Joanna Wolska, przedstawicielka komitetu inicjatywy uchwałodawczej. - Padły na tej sesji bardzo mocne słowa, że in vitro to zabijanie. A jest zupełnie odwrotnie - in vitro to sprowadzanie na ten świat chcianych i kochanych dzieci, przez spragnionych cudu macierzyństwa rodziców. Niepłodność jest bardzo poważnym problemem społecznym. Jest to choroba cywilizacyjna, ok. 20 proc. par boryka się z problemem niepłodności. Muszą skorzystać z pomocy medycyny, żeby zostać rodzicami.

Nie śpi, bo ma zamrożone dzieci

Jak przytaczała, obecnie blisko sto par w Bielsku-Białej zmaga się z tym problemem. W chwili obecnej Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, który nie świadczy pomocy na rzecz rodzin zmagających się z niepłodnością. Programy wspierające prowadzi za to ok. 20 jednostek samorządowych w kraju. 

W imieniu przeciwników uchwały głos zabrał Adam Kisiel, mieszkaniec, który przedstawił się jako doktor inżynier w sprawach dotyczących ochrony życia. Zwracał uwagę, na „selekcję” zarodków. - Mówimy, że to nie jest człowiek, osobiście nie znam przypadku, żeby z zarodku urodziło się co innego niż człowiek. Niezależnie od tego, jak długo będzie trwać życie tego człowieka poczętego wymaga on szacunku. Przy okazji ginie wiele istnień ludzkich. Tej prawdy się nie mówi, zataja się ją. Są dzieci zamrożone od kilkudziesięciu lat. Znam ojca, który powiedział, że nie może spać, bo ma 23 dzieci zamrożonych w ciekłym azocie - mówił.

Uszanować wyniki referendum

Po przedstawieniu projektu przyszedł czas na dyskusję radnych. Janusz Buzek pytał m.in. ile zarodków, na jedno poczęte dziecko, jest „wylewane do zlewu”. Edward Kołek zgodził się z argumentami Adama Kisiela, stwierdził, że in vitro nie jest lekiem na niepłodność wskazując, że taką rolę powinna pełnić naprotechnologia, a w Konstytucji nie ma zapisu dotyczącego tego, że każda para musi posiadać dzieci.

Do kwestii uszanowania wyników kwietniowego referendum odniósł się radny Rafał Ryplewicz. - Przypomnę, że pan prezydent, mimo że był zwolennikiem spalarni, to uznał wyniki i odstąpił od tej inwestycji. Mamy analogiczną sytuację, w referendum każdy z nas decydował zgodnie ze swoim sumieniem. Nie głosujemy teraz czy jesteśmy za, czy przeciwko metodzie in vitro. Głosujemy nad tym, czy uznajemy decyzję bielszczan wyrażoną w referendum. Apeluję żeby wznieść się ponad własny pogląd - mówił.

Mieszkańcami są nie tylko katolicy

- Powinna zachodzić analogia. Jeżeli szanujemy wolę ludzi, którzy się opowiedzieli przeciwko spalarni to powinniśmy analogicznie uszanować wolę ludzi, którzy opowiedzieli się w większości za in vitro - zgadzał się radny Tomasz Wawak, który odniósł się także do kwestii, że nauka kościoła się zmienia w ciągu wieków.

Z wnioskiem formalnym o zakończenie dyskusji i przejście do głosowania zwrócił się radny Marcin Litwin, radni wniosek jednak odrzucili. Dyskusja trwała nadal. - In vitro jest produkcją - mówiła radna Barbara Waluś. - Dziecko ma przyjść na świat w imieniu aktu miłości ojca i matki - wyjaśniała. - Mieszkańcami  miasta są nie tylko katolicy. Równie bardzo szanuję i współczuję osobom, które są dotknięte niepłodnością i jedyną możliwością posiadania dziecka jest dla nich ta metoda - mówiła Urszula Szabla.

Udział byłby dobrowolny

Zasadność finansowania jednej konkretnej metody leczenia niepłodności podnosił radny Janusz Okrzesik. Jego zdaniem, procedura naprotechnologii jest porównywalna finansowo i miasto powinno szukać rozwiązań nie budzących wątpliwości natury etycznej. - Żyjemy w wolnym kraju, nie katolickim. Nikt nikogo nie będzie zmuszał do wzięcia udziału w tym programie - argumentował Krzysztof Jazowy.

Przeciwko zagłosował klub radnych PiS - Barbara Waluś, Konrad Łoś, Edward Kołek, Marcin Litwin, Janusz Buzek, Andrzej Gacek i Piotr Ryszka oraz 7 z 14 radnych klubu Jarosława Klimaszewskiego wyłoniona w wyborach z listy PiS lub KWW Jacka Krywulta - Katarzyna Balicka, Maksymilian Pryga, Karol Markowski, Roman Matyja, Bronisław Szafarczyk, Piotr Kochowski oraz Szczepan Wojtasik.

Za zagłosowała druga część prezydenckiego klubu wywodząca się z dawnego klubu PO (Dorota Piegzik-Izydorczyk, Renata Gruszka, Urszula Szabla, Krzysztof Jazowy, Rafał Ryplewicz, Dariusz Michasiów i Adam Wykręt) i radny Tomasz Wawak z Niezależnych.BB. Wstrzymał się Jerzy Bauer i Janusz Okrzesik.

bak, ak