Przez kilka dni dziesiątki policjantów, w tym CBŚP, prowadziło czynności w dawnej owczarni w Bielowicku. Strażakom, którzy pomagali w czynnościach, zabroniono o czymkolwiek mówić. Według nieoficjalnych ustaleń portalu Beskidzka24.pl, na terenie posesji znaleziono kolejne ciała, a osoby, które znają szczegóły sprawy przyznają, że w tym miejscu musiała działać „katownia”. Mundurowi działania prowadzili także na terenie innej nieruchomości znajdującej się w powiecie cieszyńskim.

W nocy z czwartku na piątek (z 30 na 31 marca) w Bielowicku po raz pierwszy pojawili się policjanci, w tym kryminalni z Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. W dawnej owczarni, jak wskazują szyldy na budynku oraz bramie, miała znajdować się jedna z siedzib firmy zarejestrowanej także w Gliwicach. Działać miał w tym miejscu tartak, przy drodze wciąż widnieje znak z drogowskazem kierującym do posesji. Rozmawialiśmy na ten temat z mieszkańcami wsi, ale nikt nigdy nie widział, żeby prowadzono tam taką działalność.

Na terenie opuszczonej posesji odnaleziono zwłoki ok. 40-letniego mieszkańca Brennej, który jeszcze w zeszłym roku był widziany żywy. Zwłoki umieszczono w beczce, a następnie zakopano. Ze względu na fakt, że był to mieszkaniec powiatu cieszyńskiego, początkowo sprawę prowadziła Prokuratura Rejonowa w Cieszynie, a nie Bielsko-Biała Północ, której obszar gminy Jasienica podlega terytorialnie. 

Teraz śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa w Katowicach, która prowadzi sprawy najgrubszego kalibru, w tym te wymierzone w zorganizowaną działalność przestępczą. Więcej o sprawie pisze regionalny portal Beskidzka24.pl, który nieoficjalnie ustalił, że w Bielowicku odnaleziono więcej ciał. CBŚP w ostatnich dniach czynności prowadziła także w Górkach Wielkich, gdzie również szukano zwłok (czytaj artykuł).

bb