Miesiąc temu temat zaśmieconych Bulwarów Straceńskich zgłosiła trójka radnych. Porozrzucane butelki po alkoholu, rozbite szkło i inne walające się odpady - tak po zimie wyglądały popularne tereny rekreacyjne. Panowie napisali interpelację i już po kilkunastu dniach w odpowiedzi wiceprezydent Adam Ruśniak obiecał prace porządkowe. Te wbrew deklarowanemu terminowi jeszcze się nie rozpoczęły, ale tereny rekreacyjne wstydu już nie przynoszą i zostały uprzątnięte prawdopodobnie w czynie społecznym. Ile czasu potrzeba, by wysprzątać śmieci?

Problem odpadów wzdłuż potoku Straconka nagłośniła pod koniec lutego trójka radnych - Szczepan Wojtasik, Maksymilian Pryga i Roman Matyja. Panowie wystosowali interpelację. - Na początku, naszym oczom przy zejściu ze schodów przy ul. Żywieckiej ukazał się mini śmietnik w postaci kilkunastu butelek po alkoholu i zestawu śmieci. Idąc dalej, widok był równie niepokojący, bo okazało się, że takich miejsc jest znacznie więcej, a przy parkingu obok stacji to już katastrofa - czytamy w piśmie z 23 lutego.

Dwa tygodnie na odpowiedź

Miejscy radni w trakcie spaceru wykonali dokumentację zdjęcią, którą dołączyli do interpelacji. W dalszej treści pisma wyrazili nadzieję, że służby miejskie przystąpią do porządkowania terenu jeszcze przed wzrostem trawy, która ukryje śmieci. Problem wymagał pilnej interwencji - osoba, która zgłosiła sprawę informowała także o rozbitym szkle, które często rani psie łapy i przebija opony w rowerze.

Po blisko dwóch tygodniach - 6 marca - do problemu odniósł się wiceprezydent Adam Ruśniak. Urzędnik ubolewa, że są osoby, które nie czują odpowiedzialności za wspólne dobro, jakim jest przestrzeń publiczna i bez skrupułów nielegalnie wyrzucają śmieci w różnych częściach naszego miasta. Z tego tytułu miasto musi ponosić koszty, które mogłoby przeznaczyć na bardziej istotne potrzeby mieszkańców.

Urzędnik obiecał, że prace porządkowe zostaną przeprowadzone między 11 a 20 marca. Wczoraj sprawdziliśmy czy służby miejskie teren uprzątnęły. Okazuje się, że na Bulwarach Straceńskich próżno szukać jakiegokolwiek dziekiego wysypiska. Butelki i puszki zniknęły, pod ławkami i w korycie potoku nie ma już szkła, a kosze zostały opróżnione. Problem w tym, że nie wiadomo kto tego dokonał.

Prace porządkowe opóźnione

Informacji na temat wielkiego sprzątania terenów rekreacyjnych nie potwierdza Ratusz, informując jedynie, że opróżnianie koszy na śmieci miało miejsce w związku z obowiązującym harmonogramem. Umowy na wiosenne porządki terenów zielonych w Bielsku-Białej są... dopiero dopinane i - jeśli nie będzie opóźnienia - rozpoczną się do 2 tygodni. Komu więc można zawdzięczać to, że w pierwszych dniach wiosny bielszczanie mogą spacerować wzdłuż potoku Straconka nie deptając po wszędobylskich śmieciach?

- Być może mamy do czynienia z efektem kuli śnieżnej. Tyle mówi się o potrzebie utrzymywania porządku, że nie wykluczone iż to mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce - mówi Wiesław Maj, szef wydziału gospodarki miejskiej w Ratuszu. Czy taki stan rzeczy ma prawo się utrzymać? Teren traktu spacerowego jest objęty systemem monitoringu miejskiego, dosyć często patrolują go strażnicy miejscy.

Co jeszcze miasto mogłoby zrobić? - Bardzo trudno zabezpieczyć taki teren, zawsze pojawi się ktoś, kto zamiast wyrzucić śmieci do kosza zrobi to na trawnik. Możemy postawić setkę dodatkowych koszy, ale czy to rozwiąże problem? Tutaj pomoże tylko odpowiednia edukacja - mówi naczelnik Maj.

Adam Kanik
[email protected]