Radni miejscy, osiedlowi, pracownicy bielskiego Ratusza i Zakładu Gospodarki Odpadami wybrali się niedawno do Białegostoku, aby w praktyce zobaczyć jak funkcjonuje spalarnia odpadów. Nie pojechał nikt z radnych PiS i Niezależnych.BB, którzy opowiadają się przeciwko budowie instalacji w Wapienicy. Szefowie klubów przyznają, że otrzymali zaproszenie, ale propozycją nie byli zainteresowani.

Do wizyty w Zakładzie Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Białymstoku doszło 28 lutego. Pojechali radni Bielska-Białej, przedstawiciele rad osiedli, pracownicy Urzędu Miejskiego oraz Zakładu Gospodarki Odpadami. W czasie wizyty mieli dowiedzieć się jak w praktyce działa spalarnia opadów.

Wyjazd do Białegostoku nie był przypadkowy, 16 kwietnia bielszczanie wezmą udział w referendum w sprawie m.in. budowy spalarni odpadów w Wapienicy. Działający od siedmiu lat ZUOK w Białymstoku to instalacja wielkością zbliżona do tej planowanej w Bielsku-Białej - w ciągu roku może przetworzyć do 120 tys. ton odpadów, obiekt w naszym mieście spalać ma rocznie ok. 100 tys. ton śmieci.

W wycieczce do białostockiej spalarni nie wziął udziału nikt z przedstawicieli opozycji zasiadającej w Radzie Miejskiej Bielska-Białej. Zarówno klub PiS, jak i Niezależni.BB opowiadają się przeciwko budowie spalarni. Ze względu na dwa dodatkowe pytania, zagłosowali także przeciwko referendum.

O przyczyny braku udziału w wyjeździe zapytaliśmy przewodniczących klubów. - Otrzymałem zaproszenie, całe to przedsięwzięcie było jednak z góry ukierunkowane na wzbudzenie pozytywnych opinii. Gdyby organizowano wyjazd do gminy, która rozsądnie gospodaruje odpadami, zwiedzać na przykład biogazownię, zamiast odpady spalać, wtedy bym pojechał - mówi Konrad Łoś, szef klubu PiS. - Ogólnie rzecz biorąc namawiali wszystkich, ale zainteresowanie było bardzo małe. Kto chciał ten jechał - dodaje.

- Ze względu na różnego rodzaju zobowiązania oraz ogólne stanowisko naszego klubu do Białegostoku nie pojechał nikt z Niezależnych. To nie jest kwestia czy spalarnia w Białymstoku działa - bo my wiemy, że działa - ale problemem są gabaryty proponowanej instalacji. To nie jest moment na tak ogromną inwestycję, której po prostu nie potrzebujemy - mówi z kolei Małgorzata Zarębska z Niezależnych.BB.

ak

Zdjęcie: Paweł Sowa/Urząd Miejski w Bielsku-Białej