Czytelnicy z Kóz zaalarmowali nas o wycince drzew w okolicy Wilczego Stawu. - Przecież to nasza perełka, jedna z największych atrakcji, magiczne miejsce. A teraz ktoś postanowił je z tej magii obedrzeć. Komu przeszkadzają drzewa? - pytali.

Sprawdziliśmy w Urzędzie Gminy w Kozach. Inspektor z Referatu Obsługi Techniczno-Gospodarczej powiedział nam, że mieszkańcy interweniowali już w tej sprawie w gminie. - Teren należy do Nadleśnictwa Bielsko i to właśnie oni prowadzą tam działania. Chcąc się upewnić, w obecności mieszkanki zadzwoniłem do leśniczego, który potwierdził mi informacje o prowadzonych działaniach - mówi Janusz Łopadczak.

Jak ustaliliśmy, działania Nadleśnictwa Bielsko w okolicy Wilczego Stawu trwają od stycznia. Poinformowano nas, że prace związane są bezpośrednio z prowadzoną na tym terenie gospodarką leśną i polegają na stworzeniu przestrzeni, na terenie której las będzie miał możliwość się odnowić. Powierzchnia, na której prowadzono działania obejmuje 3,5 ha lasu, wycina się ok. 25 procent drzew, pozyskując tym samym 400 m3 drewna. W ostatnim czasie rzeczywiście prowadzono wycinkę drzew w rejonie stawu.

Drzewa znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie stawu wycięliśmy ze względów sanitarnych. Drzewa te ze względu na wilgoć zaczęły zamierać, przez co groziły zawaleniem. Podjęliśmy decyzję o ich usunięciu, głównie z uwagi na to, że teren Wilczego Stawu jest szczególnie popularny w letnich miesiącach, co przekłada się na dużą liczbę odwiedzających. Nie chcieliśmy więc, aby komukolwiek stała się krzywda - przekonuje Tomasz Gawęda, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Bielsko.

Więcej także o innych wycinkach w regionie można przeczytać w nowej „Kronice Beskidzkiej”. Nowy numer lokalnego tygodnika jest już w sprzedaży. E-wydanie można kupić TUTAJ.

mpy

Zdjęcie: Czytelnik