Niedawno pisaliśmy o zwyrodnialcu, który na osiedlu Słonecznym w Bielsku-Białej strzelał z wiatrówki do kota. Zwierzę przeżyło, lecz zostało poważnie ranne. Jak to jednak możliwe, że ktoś w biały dzień, na terenie dużego osiedla mieszkaniowego, jak gdyby nigdy nic, strzela do zwierząt?

Nie był to pierwszy taki incydent na tym osiedlu. Już wcześniej ktoś uśmiercił kota strzałem z takiej właśnie pneumatycznej „pukawki” oraz ranił w ten sposób kolejnego. Policja próbuje ustalić, kim jest strzelec i pociągnąć go do odpowiedzialności. Rzecz w tym, że w Polsce dostęp do tego typu broni jest niczym nielimitowany, nieregulowany w jakikolwiek sposób. Wiatrówkę może mieć każdy, z powodzeniem może więc trafić również do rąk szaleńca. Można ją kupić i posiadać bez zezwolenia oraz rejestracji.

W świetle polskiego ustawodawstwa wiatrówki nie są bowiem uznawane za broń i nie dotyczą ich przepisy regulujące zasady posiadania i posługiwania się bronią pneumatyczną. Tak jest od 1999 roku, od wejścia w życie Ustawy o broni i amunicji, w której przyjęto, iż dla pistoletów i karabinów pneumatycznych o energii wylotowej śruciny do 17 dżuli (czyli właśnie popularnych wiatrówek) zezwolenie nie jest wymagane.

Co w praktyce oznacza taka moc wystrzału? - Strzelając przykładowo z odległości metra, metalowy śrut o takiej energii może bez trudu przebić się przez trzy ustawione obok siebie puszki z napojem czy deskę o grubości, powiedzmy, pół centymetra - przyznaje nasz pragnący zachować anonimowość rozmówca, który doskonale zna się na takim sprzęcie.

Więcej na ten temat w nowym numerze „Kroniki Beskidzkiej”, który jest już w sprzedaży. E-wydanie TUTAJ.

map