Kilka dni temu w Bielsku-Białej doszło do bijatyki kiboli Legii Warszawa i BKS - takie informacje obiegły grupy pseudokibicowskie. Pierwsze wzmianki o potyczce pojawiły się w sobotę, kibole z Warszawy mieli „odwiedzić” trening sztuk walki kibiców Stali. Częściowo potwierdza to zgłoszenie mieszkańca osiedla Karpackiego, który w sobotę zaniepokojony dzwonił na policję, gdy zobaczył z okna kilka aut i wysiadających z nich ponad 30 mężczyzn. Wtargnęli oni do sali, w której trenują kibice BKS.

Krótka relacja ze starcia pojawiła się na zagranicznym forum, które poświęcone jest środowisku chuliganów w Europie. Od kilku dni powielają je inne grupy i kanały poświęcone wydarzeniom w światku pseudokibiców. Wynika z niej, że w sobotę kibole Legii Warszawa niezapowiedzianie odwiedzili trening sztuk walki kibiców BKS. Do zdarzenia doszło w Bielsku-Białej, łącznie na pięści walczyć miało ponad 70 osób.

Mieszkaniec dzwonił na policję

Siły nie były wyrównane - chuliganów Legii było ok. 45, kiboli Stali ok. 29. - Po 30 sekundach wszyscy z Bielska na glebie - brzmi wpis. O oficjalne potwierdzenie bijatyki trudno - chuligani "chwalą się" takimi zdarzeniami tylko w swoim światku, poza nim niczego nie komentują. Tajemnicą nie jest, że kibice BKS faktycznie trenują sztuki walki w jednej z bielskich hal. Po treningu zdjęcia publikują w mediach społecznościowych. Niewykluczone, że w ten sposób "zachęcili do odwiedzin" kiboli Legii.

O zdarzenie zapytaliśmy asp. szt. Katarzynę Chrobak, oficer prasową Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. Choć doskonale zdajemy sobie sprawę jak funkcjonuje światek pseudokibiców, to trudno nam było uwierzyć, by w centrum dużego bielskiego osiedla nikt niczego nie zauważył. Liczna grupa kiboli Legii, w co najmniej kilku aut musiała dotrzeć pod salę treningową i z pewnością rzucała się w oczy. 

Bielska policja otrzymała zgłoszenie, które idealnie pasuje do informacji jakie od kilku dni rozpowszechniane są w światku pseudokibiców. W sobotę ok. godz. 12.40 zaniepokojony mieszkaniec osiedla Karpackiego zadzwonił pod numer alarmowy, bo zobaczył z okna grupę ponad 30 rosłych mężczyzn.

Oficjalnie nic się nie działo

Z jego relacji wynikało, że panowie podjechali pod salę treningową kilkoma samochodami, w tym busem. Wysiedli z aut i weszli do budynku. Po krótkiej chwili opuścili salę i oddalili się w nieznanym kierunku. Nim na miejsce dotarł patrol policji, na miejscu nie było już "przyjezdnych". Osoby, których zastali policjanci oczywiście niczego nie widzieli i nic nie zostało zgłoszone. Oficjalnie nic się nie wydarzyło.

Takie zachowanie kiboli nie może dziwić, bo jest zgodne z kodeksem światka pseudokibiców - policja jest ich pierwszym wrogiem, a wszelkie spory pomiędzy grupami kibicowskimi załatwiane są przy użyciu pięści. Cała sprawa ma jeszcze dodatkowy smaczek. BKS od ponad 40 lat ma tzw. kibicowską zgodę z Zagłębiem Sosnowiec. Z kolei kibice z Sosnowca od lat są wierną zgodą… Legii. Dzięki temu przez wiele lat pomiędzy chuliganami Legii i BKS utrzymywane były dobre kontakty. Dziś na pewno są przeszłością.

bak, aj