Po raz pierwszy ledwo udało się zbilansować budżet Czechowic-Dziedzic. Gdyby dziesięcioletni trend się utrzymał, w kasie gminy byłoby 21 mln zł więcej z tytułu wpływów z podatku PIT. Zamiast tego trzeba zaciskać pasa i oszczędzać na czym tylko można. Ale nie na inwestycjach. Dlaczego? O tym mówił Marian Błachut, burmistrz Czechowic-Dziedzic, który był gościem studia Beskidzkiej TV.

Przy czechowickim odcinku DK1 wyrosły gigantyczne hale fabryczne, które rodzą różne odczucia estetyczne. - To fakt, że bardzo intensywnie ten teren się rozbudował w ciągu pięciu lat. Mimo to, inwestycje oddano do użytku z maksymalnym poszanowaniem interesu mieszkańców, mających tam swoje domy. Dziś nowe przedsiębiorstwa tam działają i nie słyszę, by miały mieć jakiś negatywny wpływ na środowisko - zwraca uwagę burmistrz Marian Błachut.

Samorządowiec podkreśla, że takie inwestycje obecnie ratują budżet gminy. - Powiem tak: gdyby nie te inwestycje, to bylibyśmy pod kreską, a wydatki zjadłyby dochody. Obecnie to nie środki z podatku PIT są głównym składnikiem naszych dochodów, ale właśnie podatek od nieruchomości. W 2018 roku podatek od nieruchomości przyniósł 37 mln zł dochodu, a w 2023 r. ma przynieść 53 mln zł. Te dane mówią same za siebie. Tym bardziej należy więc doceniać to, że inwestorzy chcą jeszcze budować w naszej gminie i oferować nowe miejsca pracy - dodaje burmistrz.

Biorąc pod uwagę trudności w spięciu budżetu, tym bardziej zaskakuje fakt, że w tym roku gmina przeznaczy na inwestycje aż 33 mln zł, czyli dużo więcej, niż w poprzednich latach. - Z jednej strony oszczędzamy, a z drugiej inwestujemy. Zaniechanie inwestycji tylko pogłębiłoby kryzys - przekonuje Marian Błachut.

Więcej o sytuacji gminy Czechowice-Dziedzice w poniższym materiale.

mk