Bezdomni rządzą pod Klimczokiem. Strażnicy miejscy są bezradni - foto
Okolice domu handlowego Klimczok w Bielsku-Białej opanowali menele, którzy coraz bardziej natarczywie zaczepiają przechodniów i proszą o pieniądze. I nie ma na nich mocnych. Problem jest znany strażnikom miejskim. Ale do momentu, gdy takie osoby nie popełniają wykroczenia, nie ma uprawnień, by je przepędzać.
Pewna bielszczanka opowiada, że przechodziła w środku dnia obok Klimczoka wraz z dzieckiem. Tuż obok, pod schodami prowadzącymi na górny pasaż domu handlowego, jakiś menel załatwiał potrzebę fizjologiczną… To niestety nie jest wyjątkowy epizod, to raczej norma w tamtym miejscu.
„Kierowniku, kup mi coś co jedzenia” - to stały tekst niektórych. - Moją sugestię, że skoro jest głodny, to powinien pójść na obiad do „Brata Alberta”, jeden z nich skomentował dosadnym przekleństwem - opowiada nam inny czytelnik. - To jakiś dramat. Tak jest od lat, nikogo to nie obchodzi, zostaliśmy z tym sami - przekonuje kobieta prowadząca tuż obok punkt gastronomiczny.
Z relacji innej kobiety pracującej w pobliżu wynika, że ludzie ci są coraz bardziej nachalni wobec przechodniów. Zaczepiają klientów okolicznych sklepów i lokali gastronomicznych. I robią to w sposób wręcz rozbójniczy. - Są nieustępliwi i potrafią nagabywać klientów aż do skutku, nie robiąc sobie nic z tego, że ktoś im odmawia. Tymczasem nie wszyscy nagabywani potrafią być stanowczy. Niektórzy fundują im przekąski z potrzeby serca - opowiada.
Co na to straż miejska? - Mamy świadomość, że niestety w centrum miasta, zwłaszcza w okolicach Klimczoka gromadzą się i przebywają bezdomni - przyznaje Krystian Kowalczyk, zastępca komendanta bielskiej straży miejskiej. Podkreśla jednak, że do momentu, gdy takie osoby nie popełniają wykroczenia, straż miejska nie ma żadnych uprawnień, aby je przepędzać.
Miejsce urzędowania bezdomnych położone jest na terenie PSS Społem (DH Klimczok jest własnością spółdzielni). - Nasza ochrona nie może ich przeganiać, nie może użyć wobec nich siły czy innych środków przymusu, bo nie ma do tego uprawnień - przyznaje otwarcie Karol Gońka, prezes PSS Społem.
Problem opisuje najnowsza "Kronika Beskidzka", dostępna w punktach z prasą i w formie e-wydania TUTAJ.
map
Zdjęcie: Marcin Płużek
Oceń artykuł:
57 126Komentarze 154
wykąpano , ubrano , zabezpieczono godziwy nocleg , zaproponowano pracę itd . Wiekszość - po paru dniach
spieniężyła " prezenty " i nowe ciuchy - wróciła na " łono natury " .
Nie ma na Świecie miasta - by nie było " bezdomnych ". I nikt nie może być pewny - co do swojej przyszłości .
Pora zmądrzeć na starość ! " Żul " - to też człowiek . Wielu to efekt działalności takich Lolów jak ty
na noclegownię i darmową stołówkę .
Do Berlina . czy Kijowa ??
Ciebie nie należy chłostać tylko leczyć
Owszem, i ten proletariacki klimacik z ulic BB tak prędko nie zniknie. A spadek jest mniejszy niż w innych robotniczych miastach bo:
1. BB jest chyba najbardziej odizolowanym miastem tych rozmiarów w PL, nawet na mapach w TV go nie pokazują (podczas gdy pokazują takie dziury jak Legnica, Wałbrzych, Ostrów itp.)
2. BB ma sporo plusów o których inne, "lepsze" miasta w PL mogłyby pomarzyć
Nieciekawy klimacik zniknie, ale zwyczajnie potrzeba na to czasu (1-2 pokolenia).
W moich okolicach nie ma aż tylu ludzi na poigraniczu ułombości jak w BB
Klauzula informacyjna ›