„Sephia” zniknęła z imprezowej mapy Bielska-Białej blisko trzy lata temu. Pod koniec zeszłego roku w pałacyku, gdzie przez lata działał kultowy lokal, otworzono „Endorfinę”, ale klub szybko przestał działać. Teraz obiekt ma nowego najemcę i w czasie gdy większość biznesów się zamyka, powraca jako „Sepia” - nazwa jest łudząco podobna do kultowego miejsca, które działało w tym samym budynku. To nie spodobało się byłej właścicielce lokalu, a w mediach społecznościowych doszło do wymiany uprzejmości dwóch znanych postaci bielskiej sceny gastronomicznej.

Była jedną z najbardziej znanych imprezowych miejscówek Bielska-Białej. W marcu 2020 roku, kilka tygodni przed pandemią, po 14 latach działalności zamknęła się Sephia. Klub działał we wnętrzach pałacyku Michla przy ul. 3 Maja 13, który należy do Beskidzkiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości. Kilka miesięcy później lokal ponownie wynajęto i przeprowadzono jego remont. Rok temu otworzono tam „Endorfinę” i... zamknięto po kilku miesiącach.

„Zero pomysłów swoich"

Od kilku tygodni na mieście znów mówi się o reaktywacji „Sephii”. Faktycznie profil klubu w mediach społecznościowych zmienił nazwę na łudząco podobną, ale jednak inną - „Sepia Klub”. Pierwszy post po wielu miesiącach przerwy pojawił się w październiku, nowy najemca zapowiada otwarcie klubu jeszcze w listopadzie. Jak potwierdził nasz portal, za reaktywacją kultowego lokalu stoi Bronisław Foltyn i jego wspólnik, z którym prowadzi Klub Miasto oraz dwa inne lokale gastronomiczne w Bielsku-Białej.

Nawiązanie do starej nazwy nie spodobało się byłej właścicielce klubu, która skomentowała post o otwarciu lokalu. - Zero pomysłów swoich... Marka, pomysł i już nawet hasło przeze mnie wymyślone zostaje użyte. Sięgnęliście dna, jedno jest pewne, nigdy nie osiągnięcie i nie odtworzycie Sephii, bo próbowaliście już w innych lokalach i teraz już podszycie się pod Sephie jest jedynym pomysłem. Dobrze, że stara Sephia jest w sercach ludzi i wspomnieniach wielu pokoleń i tego nie zniszczycie… Tu też oświadczam, że nie mam już z tym tworem nic wspólnego.

Pod postem wywiązała się ciekawa dyskusja. Bronisław Foltyn odpowiedział, że byłej właścicielce lokalu tak naprawdę chodzi o przetargi na ogródki gastronomiczne na Rynku, które cyklicznie organizuje Miejski Zarząd Dróg, a o moduły licytują się między sobą właściciele restauracji. - Zapamiętała bowiem licytacje (...), w których nie szliśmy na żadne ciche układy, tylko normalnie przystępowaliśmy do licytacji. Raz wygrywaliśmy, raz przegrywaliśmy, trudno takie zasady gry. I to moim zdaniem jest fair.

"Ciężka walka o każdą złotówkę"

Była właścicielka Sephii nie pozostawiła tej uwagi bez odpowiedzi i zapewniła, że dopóki prowadziła restaurację na Rynku „wszyscy miło i sympatycznie współpracowali” i nie wie co działo się po jej odejściu. - Jedno czego chce, to nie zniszczcie czegoś, co tyle lat było tworzone (...). Chodzi o to jak ludzie pamiętają ten lokal - to nie jest Klub Miasto - zwracała uwagę, a Bronisław Foltyn przekonywał, że próba przywrócenia w trudnym czasie kultowego lokalu, gdy większość biznesów upada, to „ciężka walka o każdą złotówkę”.

- Nie robimy tego dla pieniędzy, tylko właśnie z sentymentu dla tego miejsca. Stąd pomysł powrotu do pierwotnej nazwy, zachowania stylu i muzyki. Nie uda się to trudno. Przekonamy się co najwyżej na własnej skórze (…). I dodam jeszcze, że doskonale rozumiem obawy - klimatu Sephii sprzed 2010 roku nikt nie jest w stanie przywrócić, ale warto spróbować. (…) Czy się uda? Czas pokaże. (…) Naprawdę zapraszam na otwarcie. Chętnie wysłucham uwag i propozycji od kogoś, kto jest w Bielsku-Białej legendą w tej branży.

Bartłomiej Kawalec