Tegoroczny wrzesień był wyjątkowo chłodny, dlatego w wielu gospodarstwach domowych znacznie wcześniej trzeba było rozpocząć sezon grzewczy. Niestety, sytuacja na rynku materiałów opałowych, braki w składach węgla oraz jego wysokie ceny sprawiły, że ludzie szukają niedozwolonych rozwiązań. Wszak, jak mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, Polska musi być ogrzana. Tylko we wrześniu Straż Miejska w Bielsku-Białej interweniowała ponad 30 razy w związku z używaniem tzw. pozaklasowych urządzeń grzewczych, w tym paleniem mebli.

Do 30 czerwca mieszkańcy składali deklaracje dotyczące wykorzystywanych w gospodarstwach domowych źródeł ciepła uruchomionych przed 1 lipca 2021 roku. Wiele osób zadeklarowało wówczas posiadanie i korzystanie z ekologicznych, nowoczesnych urządzeń zapewniających ciepło. Jak się jednak okazuje, po tym, gdy rząd przekazał informację o planowanym dofinansowaniu na węgiel (którego zakup graniczy dziś z cudem), część gospodarstw zmieniła deklaracje w celu uzyskania rządowych dotacji.

Sięgają po niedozwolone metody

W Bielsku-Białej na ten moment trudno mówić dokładnie ile deklaracji zostało zmienionych, ponieważ korekty wciąż wpływają. - Na korekty deklaracji mieszkańcy mają czas do końca roku. Wtedy dopiero będziemy mogli oficjalnie poinformować ile ich wpłynęło - przekazał nam Tomasz Ficoń, rzecznik prasowy bielskiego Ratusza.

W początkowej fazie składania deklaracji mało kto spodziewał się klęski na rynku surowców opałowych. Dziś węgla po prostu kupić się nie da, a jeśli już to jego ceny są horrendalnie wysokie. To sprawia, że bielszczanie sięgają po inne, niedozwolone materiały. Nadzór nad tym, czym palą w piecach mieszkańcy Bielska-Białej należy do Straży Miejskiej.

Funkcjonariusze wykonują czynności kontrolne z zakresu ochrony środowiska na podstawie art. 191 Ustawy o odpadach oraz art. 334 Ustawy prawo ochrony środowiska (uchwała antysmogowa). Zakres tych czynności obejmuje zarówno powierzchnię ziemi (termiczne przekształcanie odpadów w ogniskach), jak i instalacje centralnego ogrzewania, piece, kominki, itp. Czynności kontrolne wykonywane są przez strażników miejskich w ciągu całego roku ze szczególnym uwzględnieniem okresu grzewczego od 1 października do 31 marca.

Podejrzany, gryzący dym

Do tego celu podczas codziennej służby strażnicy miejscy wykorzystują bezzałogowe statki powietrzne z aparaturą pomiarową, wilgotnościomierz do analizy zawartości wilgotności w biomasie oraz zestaw do poboru próbek popiołu.

- Tylko we wrześniu br. strażnicy przeprowadzili 35 kontroli nieruchomości. W dziesięciu przypadkach sprawców wykroczeń ukarano w postępowaniu mandatowym. Jedna kontrola zakończyła się zastosowaniem środka wychowawczego w postaci pouczenia - informuje komendant Straży Miejskiej Grzegorz Gładysz. Podczas kontroli ujawniono używanie pozaklasowych urządzeń grzewczych oraz termiczne przekształcanie odpadów w postaci płyty meblowej oraz odpadów zielonych na powierzchni ziemi. To drugie miało zapewne związek z zakończeniem sezonu działkowego oraz jesiennymi porządkami w ogrodach.

Choć zdarza się, że popołudniami czy wieczorami nad bielskimi domami unosi się podejrzany, gryzący dym, to sytuacja - jak słyszymy - nie jest jeszcze tragiczna. A może być znacznie gorzej. - Na chwilę obecną sytuacja nie jest zła, powietrze w Bielsku-Białej jest na bieżąco monitorowane. Obawy jednak są. Zachodzi podejrzenie, że w związku z brakiem węgla ludzie będą masowo palić niedozwolonymi materiałami - powiedziano portalowi w wydziale środowiska i energii Urzędu Miejskiego.

Adam Kanik