Przypadająca w roku jubileuszowym Teatru Lalek Banialuka w Bielsku-Białej 80. rocznica śmierci Janusza Korczaka stała się dla teatru impulsem do stworzenia premierowego spektaklu pt. ,,Zakazane dzieci - opowieść korczakowska”. Jego twórcy nikogo nie oszczędzają. O krzywdzenie dzieci oskarżają rodziców, szkołę, polityków i Kościół. Nie jest to więc sztuka łatwa w odbiorze, ale warto ją zobaczyć, bo porusza ważne i ponadczasowe tematy.

Dramat Artura Pałygi pt. Zakazane dzieci - opowieść korczakowska został napisany specjalnie dla Banialuki i zaprezentowany w formie czytania performatywnego w 2021 roku w ramach projektu Banialuka, Korczak, Dom. W ramach tego samego projektu powstało słuchowisko radiowe "Kajtuś Czarodziej" (adaptacja Artur Pałyga, reżyseria Paweł Łysak, muzyka Krzysztof Maciejowski), realizowane wspólnie z Polskim Radiem Katowice. Emisja odbyła się 1 czerwca 2022 z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka.

Wtapiają się w niepokojące animacje

Spektakl "Zakazane dzieci - opowieść korczakowska" nie jest opowieścią o spójnej, wartkiej fabule ani historią faktograficzną o życiu i śmierci Janusza Korczaka. Tak naprawdę trudno jest nawet określić, kiedy się kończy, a kiedy zaczyna. Występujący w nim aktorzy, ukryci za czarnymi kostiumami, które wtapiają się w niepokojące animacje i wideo projekcje wydają się być identyczni. Identyczne są także niewielkie drewniane figurki symbolizujące ludzkie dzieci, modelowane przez aktorów i animowane na wielkich ekranach.

- Mrok tego spektaklu wynika z tego przeciwko czemu Korczak buntował się sto lat temu. To przedstawienie jest próbą ważnej rozmowy o tym, jak niezmiennym w naturze ludzkiej jest okrucieństwo. Zmieniają się tylko narzędzia. Dorośli to duże dzieci i od tego, w jaki sposób są traktowane zależy świat. Odnoszę wrażenie, że testament Korczaka, który dzisiaj ma już prawie sto lat jest dokumentem niezwykle aktualnym i ważnym. Narzędziem opowieści w naszym spektaklu są drewniane figurki, których animacji podjął się Wojciech Kapela. Widzowie obserwują, jak z takich naszych ludzkich figurek można uformować rodzinę, klasę, ale także pułk wojska - tłumaczy reżyserka spektaklu Anna Augustynowicz.

Z powodu poszarpanych monologów

Połączenie artystycznej realizacji Anny Augustynowicz z drastycznym i metaforycznym tekstem Artura Pałygi dało nietypowy efekt. Widzowie oglądający ten spektakl czują się niekomfortowo z powodu poszarpanych monologów, chaotycznego ruchu scenicznego, zbyt głośnego dźwięku gwizdka i niepokojącej muzyki czy scenografii, która niespodziewanie zamienia się w szubienicę. Jednocześnie zastanawiają się, która z opisanych na scenie krzywd dotyczy ich samych albo ich dzieci. Spektakl mówi o tym, do czego dziecko ma prawo. Pojawia się w nim archetyp lasu jako miejsca bezprawia, gdzie umieszczono dzieci zakazane i nie pasujące do przyjętej normy.

- Dziecko ma prawo do szacunku. Ma prawo nie wiedzieć. Ma prawo poznawać. Może mu się nie udać. Ma do tego prawo. Ma prawo płakać. Ma prawo nie być uciszane, gdy płacze. Ma prawo do swoich rzeczy. Ma prawo do swojego miejsca. Ma prawo nie mówić, nie wyjawiać. Ma prawo do swoich tajemnic. Ma prawo do każdej chwili swojego życia. To jest jego życie. Ma prawo się bawić, porozmawiać z psem, pograć w piłkę, dokładnie obejrzeć obrazek. To jego czas. Ma do niego prawo. Ma prawo być. Tym, czym jest - wykrzykują aktorzy ze sceny.

- Co jest najstraszniejsze? Od tego pytania zaczyna się historia „Zakazanych dzieci”. Odpowiedzi szukamy wraz z dziećmi próbującymi przebrnąć przez las. Jest zimno, coraz zimniej. Czy słońce w końcu wzejdzie? Janusz Korczak jest niezwykle ważną postacią w kwestii obrony praw dzieci. Od dzieciństwa intrygowała mnie historia mówiąca o tym, że Korczak wykropkował 18. rozdział powieści "Kajtuś Czarodziej", bo jedno z dzieci powiedziało, że jest straszny. Zastanawiałem się, co mogło być w tym rozdziale, kiedy Kajtuś jest uwięziony w ciemnicy przez złego czarodzieja. Przeżywałem razem ze wszystkimi. To co się dzieje na Ukrainie i te wszystkie obrazy skrzywdzonych podczas wojny dzieci przedzierały się do mojego tekstu. Nieustannie powraca więc pytanie, gdzie Korczak byłby dzisiaj? Co by zrobił? - mówi autor dramatu Artur Pałyga.

Dla kogo ten spektakl?

Spektakl jest opowieścią o nieustannym dążeniu do wolności. O poszukiwaniu dziecka w sobie. O samotności. Jest podróżą po dzieciństwie, którą czasami chcemy pamiętać, a czasami wolimy zapomnieć. Twórcy spektaklu nikogo nie oszczędzają. O krzywdzenie dzieci oskarżają rodziców, szkołę, polityków i Kościół. Nie jest to więc sztuka łatwa w odbiorze. Warto ją zobaczyć, bo porusza ważne i ponadczasowe tematy, ale zabrakło w niej konkretnych elementów z biografii Janusza Korczaka i charakterystycznej dla tekstów Pałygi wielokulturowości. Przecież obchodzący swój jubileusz Teatr Lalek Banialuka stoi na terenie największej bielskiej synagogi, zniszczonej przez nazistów w pierwszych dniach II wojny światowej.

- Nie chcieliśmy pozostać w tym, co było. Omawiać tego, co było. Tylko chcieliśmy znaleźć klucz, most do tego, co jest teraz. Cieszę się, że do współpracy udało namówić się Annę Augustynowicz, artystkę o niezwykłej wrażliwości. Współcześnie nadal dzieci traktowane są przedmiotowo, wykorzystywane, zabijane, bite, jest stosowana wobec nich przemoc fizyczna i psychiczna. Chcielibyśmy opowiedzieć o tym nie tylko dorosłym, ale także młodemu pokoleniu, młodzieży, która od około 13. roku życia podlega różnym wpływom i może utożsamiać się z problemami poruszanymi w tej sztuce - podkreśla dyrektor Teatru Lalek Banialuka Jacek Popławski.

Agnieszka Pollak-Olszowska

Foto: Dorota Koperska