Kontrowersyjna opinia naukowca z ATH. Uczelnia wszczęła dochodzenie
Akademia Techniczno-Humanistyczna w Bielsku-Białej wyjaśnia czy doszło do złamania zasad etyki przez pracownika naukowego, który wydał opinię na wniosek inwestora z Sarniego Stoku. Sprawa budzi kontrowersje, bo naukowiec działał prywatnie, ale posłużył się pieczątką ze stanowiskiem prof. ATH, które zostało mu nadane przez uczelnię.
Opinia przygotowana przez pracownika naukowego ATH była częścią postępowania administracyjnego, w toku której Urząd Miejski w Bielsku-Białej wydał decyzję środowiskową dla przedsięwzięcia polegającego na budowie 22 budynków mieszkaniowo-hotelowych na Sarnim Stoku. Było to prywatne działanie naukowca, ale na dokumencie widnieje pieczątka ze stanowiskiem, jakie naukowiec zajmuje w ATH.
Na początku opinii znaleźć można informacje z nazwą katedry, gdzie zatrudniony jest pracownik. Organizacje ekologiczne, które chcą zablokowania inwestycji, zwracają uwagę, że „ekspertyzy posiadające afiliację instytucji naukowych cieszą się powszechnym zaufaniem i wskazują, że za twierdzeniami autora opinii stoi dorobek naukowy danej jednostki”. - Mamy nadzieję, że sprawa zostanie wyjaśniona, a do poniesienia odpowiedzialności za negatywne światło rzucane na ATH zostanie pociągnięty jej pracownik - pisze Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
Jak dowiedział się nasz portal, bielska uczelnia wszczęła wewnętrzne postępowanie wyjaśniające wobec swojego pracownika. Rektor sprawdza czy doszło do złamania zasad etyki lub naruszenia prawa przez naukowca. Sprawdzana jest kwestia, czy używając pieczątki ze stanowiskiem zajmowanym w ATH, naukowiec powinien posiadać zgodę władz uczelni na jej wykorzystanie w opinii, która była wydawana prywatnie, bez udziału uczelni.
bak
Oceń artykuł:
95 25Komentarze 39
Tytuł nadano jemu i jako taki może go używać, natomiast w dokumencie wydanym prywatnie nie może być odwołania do jednostki zatrudniającej tego pana.
Oczywiście, że naukowiec może, a nawet powinien, podawać w jakich instytutach czy uczelniach jest zatrudniony. To świadczy o jego renomie. (Nawet ja często podaję swoje stanowisko i nazwę firmy, nawet gdy nie występuję w jej imieniu, wtedy po prostu wiadomo, że mając wysokie stanowisko w konkretnej firmie muszę się trochę na swojej dziedzinie znać.)
Uczelnie czy inna instytucja może nie zatrudniać, nie współpracować z daną osobą, ale jeśli już to uczyniła, to jest oczywiste, że zatrudniona osoba będzie to podawać. Na przykład jeśli ktoś jest podaje, że jest członkiem PAN, to można zakładać, że zna się na danej dziedzinie.
Rzecz w tym, że tu nie chodzi o PAN, tu chodzi o ATH, tu renoma jest zerowa, tak naprawdę to lepiej byłoby już w ogóle tej informacji nie podawać (chyba że chodziło o podszycie się pod osobę z tytułem naukowym profesora wykorzystując uczelniane stanowisko profesora)...
Profesor to ważny tytuł naukowy, który noże uzyskać wybitny doktor habilitowany (nadaje go prezydent Polski na wniosek Rady Doskonałości Naukowej).
Niestety „profesor” to może być także profesor uczelniany, w tym przypadku chodzi o stanowisko na jakiejś uczelni. Inna sprawa, że taki osobnik nie powinien się podpisywać „prof. Jan Kowalski”, lecz np. „mgr Jan Kowalski, prof. ATH”; z powyższego tekstu nie wynika, jak było w tym przypadku.
„problem jest w tym, że nabił pieczątkę z tytułem nadanym mu przez uczelnię w celach prywatnych” — nie, głupolku, uczelnia nie nadaje tytułów naukowych. Przeczytaj uważnie mój powyższy komentarz, to może do Ciebie dotrze, kto w Polsce nadaje tytuł naukowy profesora.
„Odbiorca mógł odnieść błędne wrażenie, że dokument jest afiliowany przez uczelnię” — po co używasz wyrazów, których nie rozumiesz? Myślisz. że będziesz się wydawał mądrzejszy? Otóż nie, w ten sposób pokazujesz swój poziom intelektualny. „Afiliować” znaczy «utworzyć filię jakiejś instytucji lub przyłączyć jakąś instytucję do innej jako filię» (Słownik języka polskiego PWN).
Natomiast podawanie przez naukowców swojej afiliacji w znaczeniu «przyjęcie jakiejś osoby lub organizacji do działającego już stowarzyszenia» (SJP PWN) jest rzeczą zupełnie standardową, także kiedy działają zupełnie prywatnie, poza uczelnią czy instytutem — to widać na przykład w artykułach naukowych albo audycjach radiowych i telewizyjnych, gdy naukowiec jest przedstawiany, to zawsze podaje się organizacje, do których został przyjęty, w których działa. Często jest to więcej, niż jedna organizacja, co doskonale pokazuje, że mamy do czynienia z wypowiedziami naukowca, a nie jakiejś organizacji (bo skoro jest ich więcej niż jedna, to wiadomo, że mówi we własnym imieniu).
(Zresztą nawet ja na konferencjach ze swojej branży podawałem stanowisko i nazwę firmy, nawet gdy bywałem tam prywatnie. Tak samo np. analitycy giełdowi są w radiu czy telewizji przedstawiani z podaniem biura maklerskiego czy innej instytucji, choć mówią za siebie. Tak się po prostu przyjęło, jeśli tego nie rozumiesz, to masz problem.)
Inna sprawa, że ATH to słaba marka, gdy słyszymy, że ktoś jest np. z PAN, to możemy zakładać, że to rzeczywiście ekspert, z ATH niekoniecznie tak musi być (choć nie wiemy, czy tu inwestorowi w ogóle na renomie osoby wydającej ekspertyzę zależało). Tak czy inaczej, jeśli pracownik podał miejsce stałej pracy, to niczego mu zarzucić nie można, natomiast jeśli udawał, że ma tytuł profesora, to sprawa wygląda zupełnie inaczej, można to podciągnąć pod fałszowanie dokumentów.
Klauzula informacyjna ›