Komunikacja Beskidzka wyjaśnia zachowanie kierowcy autobusu linii 112, który na przystanku w centrum Kóz zamknął drzwi przed nosem spóźnionego pasażera. - Nie wierzę, że go nie widział. Chłopak walił rękami w autobus, by kierowca wpuścił go, a ten jakby nic odjechał - relacjonuje świadek zdarzenia. Złożono skargę na zachowanie kierowcy.

Do zdarzenia doszło w miniony czwartek na przystanku w centrum Kóz, niedaleko ronda. Kierowca spóźnionego kursu jadącego w kierunku Bielska-Białej zamknął drzwi przed nosem mężczyzny, który biegł do autobusu. Informacja pojawiła się w mediach społecznościowych, gdzie komentarze zamieściło kilka osób. - Wpadł na przystanek i już prawie był w autobusie, gdy kierowca nagle zamknął drzwi przed nosem - relacjonuje nam świadek zdarzenia.

- Nie wierzę, że go nie widział. Chłopak walił rękami w bok pojazdu, żeby otworzył, a kierowca jakby nic odjechał. Załamany chłopak rzucił plecakiem o ziemię. Nic poza przekleństwami nie jestem w stanie powiedzieć o tym co sądzę o zachowaniu tego kierowcy. Chamstwo w biały dzień - mówi świadek. Jak ustaliliśmy, wspomniany kurs realizowany był przez autobus Komunikacji Beskidzkiej. Była to linia 112, która planowo o godz. 8.34 powinna odjechać z Kóz w kierunku Bielska-Białej.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy przewoźnika. - Zespół ds. przewozów Komunikacji Beskidzkiej analizuje skargę w tej sprawie. Naszym nadrzędnym celem jest troska o komfort i bezpieczeństwo pasażerów. Dlatego jeżeli tylko zajdą jakiekolwiek uzasadnione podstawy, to zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje - mówi Maksymilian Pryga, rzecznik prasowy spółki.

bak