Krzysztofa Kononowicza zna chyba każdy. Jego słynne „żeby nie było niczego”, rzucone podczas występu w studiu wyborczym, gdy ubiegał się o urząd prezydenta Białegostoku, stało się hasłem-symbolem. Dziś filmy z jego zaniedbanego domu trafiają na YouTube, zaspokajając najniższe instynkty widzów. A zarządza tym wszystkim bielszczanin.

Życie Kononowicza może śledzić każdy. Wszystko za sprawą kanału na platformie YouTube, zarządzanego przez bielszczanina, prowadzącego firmę na Żywiecczyźnie. Kanał pod nazwą „Mleczny Człowiek - Krzysztof Kononowicz” ma już 136 tysięcy subskrybentów i - po nieco ponad dwóch latach - 77 milionów wyświetleń. Codziennie pojawia się nawet kilka nowych filmów.

Wyłaniający się z nich obraz życia niespełnionego polityka jest przygnębiający, współczucie miesza się z obrzydzeniem. Trudno nie odnieść wrażenia, że główny bohater jest zaniedbany, nie potrafi być samodzielny i jest podatny na wpływy. Dlatego wielu komentujących uważa, że Kononowicz został wciągnięty w pułapkę i jest bezdusznie wykorzystywany dla zarobku, który przynoszą filmy. Szef kanału stanowczo zaprzecza, że wykorzystuje starszą osobę z problemami. Jego zdaniem, kanał przynosi więcej dobrego niż złego, z pieniędzy są finansowane remonty w domu Krzysztofa Kononowicza.

Kto ma rację? Więcej na ten temat można przeczytać w „Kronice Beskidzkiej”. Nowe wydanie lokalnego tygodnika jest już w sprzedaży. E-wydanie na www.prasabeskidzka.pl.

MK

Foto: Archiwum prowadzącego kanał „Mleczny Człowiek - Krzysztof Kononowicz”