Bielska-Białej nie stać na zawodową orkiestrę? Nawet Suwałki mają!

Bielska Orkiestra Kameralna powinna być zawodowa, bo Bielsko-Biała to miasto o dużym potencjale i zapotrzebowaniu na tzw. wysoką kulturę - czytamy w petycji do prezydenta Jarosława Klimaszewskiego. Zdaniem autorów dokumentu, roczny koszt utrzymania zawodowej orkiestry w składzie 20-25 muzyków to wydatek ok. 2 mln zł, a władze miasta nie wykorzystują potencjału absolwentów bielskiej szkoły muzycznej, którzy koncertują po całym świecie, ale nie u siebie. Do petycji załączono listy poparcia z podpisami 701 osób.
Powraca temat powołania w Bielsku-Białej orkiestry symfonicznej. W czerwcu 2021 na sesji Rady Miejskiej z apelem w tej sprawie wystąpił Andrzej Kucybała, dyrygent i wieloletni dyrektor Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych. Bielszczanin, który dwa lata temu wpisany został do Księgi Zasłużonych dla Miasta, zaproponował rozbudowę Bielskiej Orkiestry Kameralnej lub sprowadzenie „bezdomnej Akademii Beethovenowskiej”.
Autorzy poprosili o anonimowość
Wiceprezydent Adam Ruśniak tłumaczył wtedy, że realizację pomysłu utrudniają problemy finansowe oraz lokalowe, bo orkiestry nie pomieści Bielskie Centrum Kultury, a budowa Cavatina Hall nie została jeszcze ukończona. Ponad rok od tamtej dyskusji do bielskiego magistratu trafiła petycja w sprawie powołania zawodowej Bielskiej Orkiestry Kameralnej. Nie wiadomo kto jest jej autorem, bo w dokumencie nie wyrażono zgody na ujawnienie tej informacji. Do petycji załączono 37 list poparcia z 701 podpisami.
- Bielsko-Biała jest miastem o dużym potencjale kulturalnym i zapotrzebowaniu mieszkańców na tzw. wysoką kulturę. Obecnie jest jednym z nielicznych miast o tak dużej liczbie mieszkańców (ponad 170 tys.), które nie posiada zawodowego zespołu muzycznego mogącego realizować ambitne dzieła muzyczne, począwszy od muzyki barokowej do muzyki XXI wieku. Bielska Orkiestra Kameralna (...), mimo że występują w niej wybitni muzycy, w tej formule zawsze będzie orkiestrą bez wielkich perspektyw i możliwości rozwoju szeroko rozumianej edukacji muzycznej - czytamy.
Z petycji dowiadujemy się, że obecnie „program, jaki może prezentować Bielska Orkiestra Kameralna jest jedynie namiastką repertuaru z muzyki poważnej i ogranicza się do prostych utworów i akompaniamentów piosenek, których publiczne wykonanie nie wymaga systematycznej pracy”. - Brak stałego składu, jak i wykonywany repertuar stwarzają pozory profesjonalnej orkiestry, ale jej brak uwydatnia się szczególnie w porównaniu z ofertą kulturalną innych miast.
Nawet Suwałki mają orkiestrę
- Nawet takie miejscowości, jak Suwałki powołały stałą zawodową orkiestrę kameralną, która koncertuje z najwybitniejszymi muzykami, wypełniając lukę kulturalną i dając mieszkańcom pełną ofertę kulturalną - czytamy w petycji. Z wyliczeń jej autorów wynika, że zawodowa orkiestra w składzie 20-25 muzyków stanowiłaby wydatek ok. 2 mln zł rocznie. Odnosząc się do spraw lokalowych, wskazano, że muzycy mogliby ćwiczyć w salach Cavatina Hall oraz bielskiej szkoły muzycznej.
Zdaniem autorów petycji, obowiązkiem władz miasta jest wykorzystanie potencjału wykształconych absolwentów bielskiej szkoły muzycznej. W „Bielsku-Białej koncerty orkiestr symfonicznej i kameralnych zdarzają się niezwykle rzadko i stanowią raczej epizodyczne wydarzenie, a zapotrzebowanie na tego rodzaju muzykę potwierdza wypełniona po brzegi sala Cavatina Hall w czasie koncertów, w których wykonawcami były orkiestry symfoniczne lub kameralne”.
Wnioskodawcy oczekują podjęcia pilnych prac i powołania zespołu roboczego z udziałem pracowników wydziału kultury Urzędu Miejskiego, przedstawiciela skarbnika miasta, inicjatora powołania zawodowej orkiestry kameralnej oraz przedstawiciela obecnej Bielskiej Orkiestry Kameralnej działającej przy BCK. W petycji pojawia się pomysł, by pracami zespołu pokierował wiceprezydent Adam Ruśniak. Zgodnie z prawem, prezydent miasta ma 90 dni na udzielenie odpowiedzi na petycję.
Bartłomiej Kawalec


Dziennikarz portalu bielsko.biala.pl
Komentarze 52




Uważacie, że orkiestra powinna się sama utrzymywać z biletów? A te wszystkie zespoły, które grają na plenerach, na Rynku, o których za kilka lat nikt nie będzie pamiętał? Te przebrzmiałe gwiazdki popu z przebojami sprzed paru tysięcy lat? Te discopolowe "krążowniki krajowych scen i szos", które ściemniają o chińskich karierach utrzymując się jednocześnie z wysokich honorariów płaconych przez telewizję publiczną - oni to z czego są opłacani jak nie z pieniędzy publicznych? Ile razy słuchamy ich "za darmochę"? Żyjemy w kraju, gdzie wszystko jest postawione na głowie. Płaci się miliony z publicznej kiesy na "gwiazdy", które już wieki temu zapomniały jak się śpiewa albo takie, które grając na weselach nauczyły się ledwo klecić parę akordów. Ale jak ma grać cała orkiestra muzykę, która jest na absolutnym szczycie tego co stworzyła ludzkość, ponadczasowym dziedzictwem kultury, do ochrony którego państwo zobowiązane jest KONSTYTUCYJNIE to oczekuje się, że musi ona utrzymywać się z biletów.
Ludzie, czy Wy jaja sobie robicie? Naprawdę miasto z taką historią, pretendujące do miana europejskiego ma odcinać swoich mieszkańców od kilkuset lat kultury muzycznej? Jakie my tutaj kształcimy elity? Można się potem dziwić, że co wrażliwsi i inteligentniejsi stąd wyjeżdżają? „Na świecie” tak nie ma. Na świecie komercja musi utrzymać się sama, a kultura wysoka, będąca esencją naszej tożsamości, w sposób oczywisty jest dotowana przez państwo. Ludzie tu najwyraźniej nie wiedzą o takich rzeczach jak to, że Kilar, Górecki, Lutosławski, Penderecki wymiatali na świecie o niebo lepiej niż nasza drużyna futbolowa. Że kiedy cieszymy się w futbolu z jednego Lewandowskiego, to w muzyce poważnej mamy tych "Lewandowskich", czyli muzyków na najwyższym światowym poziomie przynajmniej kilku (np. tenor Beczała - NB mieszkający niedaleko Bielska, sopranistka Kurzak, pianista Blechacz). Nie ośmieszajmy się swoją niewiedzą. A ciekawe ilu z tych komentujących na przykład wie, że na Rok Chopinowski do Warszawy przyjechało o wiele więcej turystów z zagranicy (340 tysięcy) niż na Euro 2012? TAK! Więcej niż na to Euro2012, na które budowało się przez kilka lat za miliardy złotych stadiony, drogi, dworce kolejowe i lotniska. Porażający jest często kontrast między naszą rodzimą niewiedzą na temat światowego poziomu muzyki polskiej (poważnej) a tym ile o niej wiedzą ludzie za granicą (nawet z odległej Korei czy Japonii). A czy ktoś pamięta jeszcze, że niepodległość to 100 lat temu wygrał nam na fortepianie Paderewski? Gdyby nie jego olbrzymi talent, a dzięki temu szacunek w USA, to nigdy temat naszej niepodległości nie znalazłby się na konferencji w Wersalu i te piosenki śpiewane na Rynku słuchalibyśmy tylko po niemiecku. I to jest dziedzictwo, które powinniśmy chronić. Ale nieeee.... To się ma samo utrzymać. Ale na discopolowe "sialalala" to kasa publiczna może lecieć, że hej! Nikt nie protestuje. Jak beztalencia zgarniają dziesiątki i setki tysięcy złotych honorariów z publicznych pieniędzy za niebiletowane koncerty to problemu nie ma. Ale jak muzyk orkiestrowy po przynajmniej 17 latach specjalistycznego kształcenia i międzynarodowych kursach ciężko zasuwa za kilkaset złotych, żeby nasz kraj kojarzył się z niezwykłą kulturą a nie z białymi niedźwiedziami, to zaraz podnosi się krzyk! Kiedy my wreszcie przestaniemy być tak niemądrzy i tą głupotą i nieokrzesaniem tak się szczycić? I to my? Ten wielki Naród, który uważa siebie za kulturalniejszego, mądrzejszego od Rosjan?








Może zbierzesz grupę podobnych tobie ludzi i kupicie karnety na wszystkie poranki symfoniczne? To już będzie mocny sygnał, że taka orkiestra jest potrzebna.
Po prostu większość z nas uważa, że państwo, miasto, gmina to nie jest nieskończony kuferek ze złotem, z którego się funduje mądre, takie sobie i zupełnie głupie pomysły w imię "miejskiego honoru".



muzyków i obsługi, na koszt mieszkańców. Jeśli naprawdę orkiestra byłaby taka potrzebna to te 700 osób złożyłoby się po te 3000 zł i sami sfinansowałoby koszty, ale nie lepiej drenować kieszenie mieszkańców bo to niczyje






Klauzula informacyjna ›