Małżeństwo tylko w urzędzie, a nie w kościele? Kiedyś było to nie do pomyślenia. Bywało, że rodzice czy chrzestni w takiej sytuacji odmawiali udziału w ceremonii zaślubin. To się jednak zmienia.

„Bez Boga ani do proga” - mawiają starsi. Młodzi mają jednak zupełnie inne podejście. Z danych przekazanych „Kronice” przez bielski Urząd Stanu Cywilnego wynika, że od kilku lat tendencja zawierania ślubów kościelnych oraz cywilnych odwróciła się. W latach 2016-2018 tutejszy urząd zarejestrował łącznie 1244 małżeństwa wyznaniowe oraz 1104 cywilne. W kolejnych latach widoczna jest zmiana: w latach 2019-2021 - 1055 cywilnych i 832 wyznaniowych.

Trend zmienił się w 2019 roku, a więc jeszcze przed pandemią. Na podstawie danych za pierwszy kwartał 2022 szacować można, że w tym roku zostanie zawartych około trzy razy mniej małżeństw wyznaniowych niż cywilnych. Z czego to wynika? Zapytaliśmy świeżo upieczonych nowożeńców z Bielska-Białej. Agata i Marek na ślubnym kobiercu stanęli w czasie pandemii.

- Ostatnie dwa lata pokazały wielu ludziom, że ślub cywilny to znacznie prostsza droga do zalegalizowania związku. W sytuacji, gdy salę weselną trzeba było rezerwować nawet dwa lata wcześniej, a później wszystko odwoływać z wiadomego powodu, wielu poniesionych kosztów czy czasu przeznaczonego na przygotowania nie dało się już odzyskać. Ślub cywilny jest zwyczajnie tańszy - wystarczy uiszczenie niewielkiej opłaty za sporządzenie aktu zawarcia małżeństwa, skromna kolacja dla kilku najbliższych osób i tyle. Nie trzeba wyprawiać hucznego weseliska na dwieście czy więcej osób, na które wielu naszych znajomych brało wcześniej pożyczki czy kredyty - tłumaczą.

Więcej na ten temat można przeczytać w „Kronice Beskidzkiej”. Nowy numer lokalnego tygodnika jest już w sprzedaży. E-wydanie można kupić na www.prasabeskidzka.pl.

AK