Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę w całej Polsce zauważalny jest wzrost zainteresowania usługami strzelnic sportowych. Wielu Polaków chce nauczyć się obchodzenia z bronią, a niektórzy oficjalnie deklarują, że ma to związek z obecną sytuacją na świecie. Podobnie jest w Bielsku-Białej. Szacuje się, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy na jedynej w naszym mieście komercyjnej strzelnicy pojawia się nawet o 50 proc. klientów więcej niż wcześniej.

Z całego kraju docierają do nas informacje o rosnącym zainteresowaniu usługami strzelnic. Wiele osób wprost deklaruje, że wpływ na taki stan ma obecna sytuacja w Ukrainie, gdzie od przeszło dwóch miesięcy trwa rosyjska inwazja. Czy rzeczywiście Polacy chcą przygotować się do wojny?

Trzeba poczekać nieco dłużej

- Bezwzględnie ma to ze sobą związek. Od kilkunastu tygodni obserwujemy wzmożone zainteresowanie naszą strzelnicą. Szacunkowo przychodzi do nas ok. 40-50 proc. osób więcej niż przed wydarzeniami na wschodzie Europy - mówi Grzegorz Babicz właściciel Gun Clubu, jedynej w Bielsku-Białej strzelnicy komercyjnej.

Pan Grzegorz zapewnia jednak, że kolejki nie są przesadnie długie - owszem, czasami na wolne stanowisko trzeba poczekać nieco dłużej, nawet kilkanaście-kilkadziesiąt minut, ale zainteresowane osoby zawsze doczekają swojej kolejności. Nie ma konieczności zapisywania się na bardziej odległe terminy. Podobnie sprawa wygląda w przypadku szkoleń podstawowych z obsługi broni i strzelania organizowanych przez instruktorów Gun Clubu. Zainteresowanie jest kilkukrotnie większe. Wolne miejsca rozchodzą się w ciągu 1-2 dni.

Tak samo przydatne, jak pływanie

Czy umiejętność strzelania jest potrzebna do codziennego życia? - Prawda jest taka, że obsługa broni jest tak samo przydatna, jak pływanie. Nie każdy musi to lubić. Czasami jednak, choćby w obliczu zagrożenia, może się okazać, że te umiejętności są potrzebne. Nas wcale nie dziwi, że w przypadku wydarzeń, jakie mają miejsce na świecie ludzie chcą wiedzieć jak się bronić. Posługiwanie się bronią nie odbiera nam człowieczeństwa - przybliża Grzegorz Babicz.

Jak się okazuje, bielszczanie nie poprzestają jednak na sporadycznych wizytach na strzelnicy. Część z nich chciałoby posiadać broń w domu - tak na wszelki wypadek. - Wielu klientów pyta nas, w jaki sposób uzyskać pozwolenie na broń. Za każdym razem staramy się tym osobom przybliżyć zagadnienia związane z posiadaniem broni. Wielu z nich zapisuje się później do klubu strzeleckiego po to, by spełnić warunek istotnej przyczyny posiadania broni - pistoletu, karabinu czy strzelby - tłumaczy nasz rozmówca.

Praca na języku spustowym

Czy strzelania może się nauczyć każdy? - Praktycznie każdy może i powinien spróbować. Jedna osoba będzie potrzebowała więcej czasu niż inna, ale to normalne uwarunkowania, tak jak w sporcie. W naszej strzelnicy obserwujemy cały przekrój społeczeństwa. Bardzo cieszymy się, ponieważ w ostatnim czasie odwiedza nas zdecydowanie więcej kobiet. Obecnie to prawie połowa uczestników. Nauka strzelania to jest proces, każdy uczy się własnym tempem. Praktycznie niemożliwe jest jednak, żeby po jednej wizycie w strzelnicy ktoś nauczył się strzelać. Ten proces musi trwać. Można stwierdzić jedno, pierwszy kontakt z bronią otwiera oczy - mówi właściciel strzelnicy.

Pan Grzegorz zapewnia, że lekcje w bielskiej strzelnicy odbywają się pod okiem wykwalifikowanych instruktorów, niejednokrotnie mających doświadczenie w służbach specjalnych, a także instruktorów cywilnych. Każde strzelanie poprzedzone jest odpowiednim instruktażem na temat warunków bezpieczeństwa, postawy strzeleckiej, pracy na języku spustowym i samego strzelania, którego celem jest wyszkolenie świadomych strzelców.

Jak dowiedział się portal, na początku czerwca odbędą się otwarte mistrzostwa Bielska-Białej amatorów, czyli osób bez licencji strzeleckiej i konkretnych uprawnień. Zdaniem Grzegorza Babicza, strzelectwo jako sport uczy dyscypliny, obowiązkowości, systematyczności, a te cechy przydają się na każdym etapie życia. Dlatego właśnie warto promować tego typu aktywność poprzez organizację wydarzenia, w którym będzie mógł wziąć udział każdy bielszczanin.

Tekst i foto: Adam Kanik