- Emocje na boisku są niemal takie same, jak podczas erupcji poetyckiej. Zarówno wtedy, gdy się udanie drybluje, wspaniale podaje, strzela gole czy tworzy we własnym mózgu nadzwyczajne odkrycie poetyckie - to jest ekscytujące - mówi Jan Picheta, dziennikarz, poeta, animator kultury, a także trener i komentator sportowy.

W szanownym gronie nominowanych do tegorocznego Ikara znalazł się również Jan Picheta. Czym dla Pana jest to wyróżnienie?

- Jest uhonorowaniem tego, czym zajmuję się zawodowo i społecznie od czterdziestu lat w Bielsku-Białej. Miło mi, że stałem na deskach scenicznych w tak doskonałym gronie.

W jednej z recenzji Pańskiej poezji autorstwa prof. Anny Węgrzyniak czytamy: „Widuję go w Teatrze Polskim, na wernisażach w Zamku Sułkowskich, na spotkaniach autorskich w Książnicy Beskidzkiej, zawsze w gronie animatorów życia kulturalnego, a fani piłki nożnej spotykają go na stadionach. W obu rolach sprawdza się znakomicie”. Jak udaje się Panu łączyć tak wiele pasji?

- Moja młodzieńcza przygoda z futbolówką rozpoczęła się w klubie sportowym, który nosił nazwę Dąb Katowice. Pamiętam, że miałem chyba 10 lat, gdy poszedłem z ojcem na mecz Dębu z Thorezem Wałbrzych o awans do drugiej ligi. Stadion przy ul. Złotej obok wesołego miasteczka mógł pomieścić jakieś 1000 osób, a przyszło około pięć tysięcy. Wszyscy byli stłoczeni bardziej niż sardynki w oleju. Cuchnęli papierosami, potem, piwem i wódką. Radość ze zwycięstwa była jednak najważniejsza. To mi zaimponowało. Poszedłem na trening trampkarzy i zostałem na wiele lat.

Gdyby stanął Pan przed koniecznością wyboru, to który z życiowych kierunków byłby Panu najbliższy?

- Trudno powiedzieć, bo to wszystko łączy się we mnie. Emocje są podobne, zarówno wtedy, jak grałem w piłkę i jak trenowałem, i gdy piszę. Gra dostarcza podobnych emocji, co poezja. W tym wszystkim chodzi o błysk szczęścia. Emocje na boisku są niemal takie same jak podczas erupcji poetyckiej. Zarówno wtedy, gdy się udanie drybluje, wspaniale podaje, strzela gole czy tworzy we własnym mózgu nadzwyczajne odkrycie poetyckie, to jest ekscytujące. Zresztą tak samo, jak w miłości.

Całą obszerną rozmowę Małgorzaty Ireny Skórskiej z Janem Pichetą można przeczytać w nowym wydaniu „Kroniki Beskidzkiej”. Lokalny tygodnik można kupić w salonikach prasowych, hipermarketach i na stacjach benzynowych. E-wydanie jest dostępne TUTAJ.

bb

Foto: z archiwum Jana Pichety