Kilkadziesiąt samochodów oczekuje teraz na wykonanie testu na koronawirusa w mobilnym punkcie przy ul. Broniewskiego w Bielsku-Białej. - Osoby, które przyszły na pieszo muszą czekać w tej samej kolejce i marznąć. Nie wszyscy mają samochody - skarży się kobieta, która do punktu wymazu musiała udać się na piechotę z kilkuletnim dzieckiem.

Od rana bardzo mocno korkuje się rejon ul. PCK i Broniewskiego, gdzie ruchem kieruje policja. Kierowcy posiadający skierowanie na test na koronawirusa muszą wjechać do punktu pobrań od strony ul. Tuwima. Tam stoi kolejka kilkudziesięciu samochodów. Odstać swoje muszą także osoby ze skierowaniem, które przychodzą pieszo, by wykonać badanie.

- Osoby, które na piechotę przychodzą do punktu traktowane są tak samo, jak zmotoryzowani pacjenci. Przyszłam do punktu pobrań z kilkuletnim dzieckiem. Kazano mi ustawić się w kolejce samochodów i stać na mrozie. Czy w Bielsku-Białej nie można utworzyć punktu w poradni, gdzie można przyjść pieszo i w normalnych warunkach wykonać badanie? - pyta zirytowana kobieta. Z jej relacji wynika, że takich osób jest dziś znacznie więcej.

Z informacji na stronie NFZ wynika, że w Bielsku-Białej badanie na obecność koronawirusa można wykonać tylko w dwóch mobilnych punktach - przy ul. Broniewskiego i obok hali pod Dębowcem. Z pytaniami w tej sprawie zwróciliśmy się do spółki, która realizuje badania. Do sprawy wrócimy.

bak