Ostry protest przeciw segregacji. „Niezaszczepiony Żyd będzie miał pewne problemy”
Konfederacja w Bielsku-Białej domaga się zaprzestania segregacji sanitarnej mieszkańców miasta. List w tej sprawie został skierowany do prezydenta Jarosława Klimaszewskiego oraz dyrektorów Teatru Polskiego i Teatru Lalek Banialuka. Na nagraniu umieszczonym w sieci Bronisław Foltyn porównuje wymuszanie składania oświadczeń o szczepieniach przeciwko COVID-19 do „ustaw norymberskich”, które w latach 30. przyjęła III Rzesza.
Miejsce nagrania, na którym przemawiają dwaj liderzy lokalnych struktur Konfederacji nie jest przypadkowe. - Znajdujemy się w miejscu byłej synagogi żydowskiej w Bielsku, z tyłu jest Teatr Lalek Banialuka, kiedyś był to żydowski dom kultury. W 1939 synagoga została wyburzona, zostały w Polsce i w Bielsku-Białej wprowadzone ustawy norymberskie (w 1935 roku NSDAP przyjęła m.in. ustawy o ochronie krwi i obywatelstwie, na ich podstawie Żydzi mogli zostać pozbawieni obywatelstwa III Rzeszy - red.). Żydzi były szykanowani, zamykani w gettach - mówi na nagraniu Bronisław Foltyn.
Oświadczenie o szczepieniu w bielskich teatrach. Początek segregacji sanitarnej?
- Źle się stało, bo w Bielsku-Białej dyrektor Banialuki i Teatru Polskiego w delikatny sposób próbuje wprowadzić segregację. Co prawda jest to kwestia dobrowolna, ale wszyscy widzowie teatrów proszeni są o składanie oświadczeń czy są zaszczepieni. W związku z tym niezaszczepiony Żyd będzie miał pewne problemy, na pewno będą go obowiązywały limity, gdy będzie chciał obejrzeć tutaj spektakl. Apelujemy do dyrektorów teatrów i prezydenta Klimaszewskiego, któremu podlegają placówki, by wycofać się z tych decyzji - apeluje Bronisław Foltyn.
W dalszej części nagrania głos zabiera Ireneusz Adamczyk z Konfederacji, który zwraca się do prezydenta Bielska-Białej. - 18 listopada w wywiadzie dla Polskiego Radia Katowice zapowiedział pan wprowadzenie segregacji społecznej w Bielsku-Białej zaczynając od swojego urzędu - słyszymy. Dlatego lokalne struktury partii rozpoczynają zbiórkę podpisów pod petycją. W treści dokumentu czytamy, że autorzy petycji z niepokojem odsłuchali wypowiedź Jarosława Klimaszewskiego „zapowiadającą kontrolę zaszczepienia pracowników podległych prezydentowi jednostek”.
Prezydent Bielska-Białej: „Nigdy nie deklarowałem poparcia dla segregacji sanitarnej”
- Zapowiedział pan w nim, że oczekuje pan na przepisy wprowadzające ujawnienie danych medycznych pracowników (faktu szczepienia na COVID-19), a nawet na dalej idące przepisy wykluczające. Stwierdza pan wprost, że „przywileje dla osób zaszczepionych są dobre”. Przyznał pan, że zlecał działowi prawnemu rozeznanie, czy może pan już wprowadzić segregację w Urzędzie - czytamy w petycji dostępnej TUTAJ. Pod dokumentem podpisało się w internecie ponad 400 osób. Zbiórka podpisów ma zakończyć się w ciągu dwóch tygodni i wtedy dokument trafi do Ratusza.
- Nigdy nie ukrywałem przed mieszkańcami Bielska-Białej swoich poglądów oraz przekonań i nie zamierzam tego robić w kwestii związanej ze szczepieniami przeciwko Covid-19 oraz bezpieczeństwem epidemicznym - odpowiada prezydent Bielska-Białej Jarosław Klimaszewski. - Uważam, że w tym momencie szczepienia są jedynym rozwiązaniem chroniącym nas przed dalszym rozwojem i rozprzestrzenianiem się pandemii. Szczepiąc się chronimy siebie i innych. Nie mam co do tego wątpliwości - dodaje.
- W związku z tym - w moim głębokim przekonaniu opartym na danych naukowych oraz na zwykłym logicznym myśleniu, które być może jest dla niektórych obce - wszelkie inicjatywy, których celem jest uprzywilejowanie osób zaszczepionych i wprowadzenie pewnych ograniczeń dla tych, którzy nie chcą się szczepić jest właściwym kierunkiem. Nie jest to w żadnym wypadku segregacja sanitarna. Takie przedstawienie sprawy jest - moim zdaniem - narracją narzucaną przez środowiska antyszczepionkowe. Nie zamierzam się zatem wycofywać ze swoich publicznych deklaracji dotyczących zapewnienia mieszkańcom Bielska-Białej bezpieczeństwa i ochrony ich życia - kończy prezydent Klimaszewski.
bak
Oceń artykuł:
59 88Komentarze 126
Dlaczego państwo nie kontroluje deklarowanego składu szpryc tylko polega na deklaracjach producenta. Czy wiemy na co się godzimy nadstawiając swoje ramię?
zrozumieć immunologię jest trudno szczególnie przez niemedyka a pandemia to szczególny czas
niezaszczepieni to słabe ogniwo populacyjne, medycyna to sztuka
Gdyby nie szczepionki dziś swobodnie nie moglibyśmy dyskutować
Zgony to twardy punkt końcowy i właśnie niezaszczepieni w szpitalach umierają najczęściej z poważaniem lekarka
Jeżeli ktoś marzy o politycznej ścieżce w swoim życiorysie niech postara sie być rozsądny i nie myśli chwilą a perspektywicznie.
Nie sobie pogadają ze swoimi pisowskimi kolegami z sejmu, przecież często się z nimi dogadują...
Pustostan i tyle.
W tych wynikach z 3 fazy badań klinicznych Moderny, przeprowadzonych po 5,3 miesiącach od drugiej dawki w grupie zaszczepionych były 2 ciężkie przypadki, w grupie placebo 106. Oznacza to ryzyko względne ciężkiego przebiegu nieszczepionych w porównaniu ze szczepionymi 53 razy większe, czyli ryzyko względne ciężkiego przebiegu szczepionych w porównaniu z nieszczepionymi 0,019, co daje skuteczność ponad 98%.
Czyli w populacji (w tym badaniu wielkości 7604 osób) w pełni zaszczepionej ciężkich przypadków będzie 1, a w w ogóle nie zaszczepionej 53 (53 razy większe ryzyko).
Przypominam, że problem z tą pandemią polega nie na wielkiej umieralności wśród zakażonych, jak w przypadku ospy, cholery czy dżumy, gdzie duża część zakażonych szybko umiera. W przypadku SARS-CoV-2 jest właśnie zupełnie inaczej, tu ciężko choruje tylko nieliczna część zakażonych, natomiast zakażalność jest na tyle duża (i wraz z nowymi wariantami rośnie), że ten niewielki odsetek ciężko chorujących jest w stanie przeciążyć system opieki zdrowotnej, szpitalny (szczególnie tak marny, jak w Polsce, gdzie np. anestezjologów już wcześniej brakowało). Nawet kilkadziesiąt tysięcy chorych na COVID-19, nie mówiąc już o kilku tysiącach chorych pod respiratorami, przeciąża polski system szpitalny i sprawia, że nie wszyscy otrzymują pomoc na czas, a do tego pomocy nie otrzymują chorzy na inne choroby.
Dlatego zwalczanie tej zarazy musi polegać na odciążaniu szpitali, na zmniejszaniu liczby chorych. Dlatego właśnie ważne jest ryzyko względne zachorowania wiążącego się z koniecznością hospitalizacji. Jeśli wynosi 53, to znaczy, że jeśli w populacji, w pełni zaszczepionej jest 10 tys. hospitalizowanych, to w populacji w ogóle bez szczepień byłoby ich 530 tys. To olbrzymia różnica, pokazuje chyba dobrze, na jakiej zasadzie szczepionki pomagają w walce z tą epidemią. Nawet gdyby ten iloraz wynosił nie 53, a 5, to różnica byłaby potężna (w Polsce jest aktualnie niecałe 31 tys. łóżek covidowych, z czego aktualnie ponad 23 tys. zajętych, choć w niektórych rejonach już wszystkie; pokazuje to chyba dobrze, że jest różnica, czy chorych jest 10 tys. czy 50 albo 500 tys.).
Oczywiście to wszystko można wyliczać dla mieszanych populacji. Na przykład jeśli w 40-milionowej populacji zaszczepionych jest 75%, ciężko chorych w grupie 30 mln zaszczepionych jest 3 tys., a w grupie 10 mln niezaszczepionych 5 tys., to ryzyko względne ciężkiego przebiegu nieszczepionych w porównaniu ze szczepionymi wynosi 5 (skuteczność 80%).
Warto zauważyć, że w tym przypadku spośród 8 tys. chorych aż 37,5% stanowią zaszczepieni! To takie przypomnienie, że zaszczepieni także chorują, a im większy poziom wyszczepienia populacji, tym większy odsetek zaszczepionych wśród chorych. Ale przejdźmy do sedna.
Ryzyko względne ciężkiego przebiegu nieszczepionych w porównaniu ze szczepionymi wynoszące 5 oznacza dla tych danych, że gdyby w tej przykładowej populacji nikt się nie zaszczepił, to zamiast tych 3 tys. chorych zaszczepionych byłoby ich 15 tys.! Czyli łącznie chorych byłoby 20 tys., a dzięki wyszczepieniu nawet mało skuteczną (80%) szczepionką tylko 75% społeczeństwa liczbę tę udało się zmniejszyć do 8 tys. (2,5-krotnie); takie zmniejszenie może się przekładać na brak przeciążenia szpitali, a więc także brak nadmiarowych zgonów np. onkologicznych i na brak konieczności wprowadzania obostrzeń np. ograniczania działalności restauracji.
Mam nadzieję, że powyższym komentarzem i przykładem wytłumaczyłem, o co w ogóle chodzi w zwalczaniu pandemii masowymi szczepieniami i dlaczego to właśnie ryzyko WZGLĘDNE ma znaczenie.
Pozdrawiam życząc zdrowia.
Skuteczność szczepionki jest ogólnie zgłaszana jako względne zmniejszenie ryzyka (RRR). Wykorzystuje ryzyko względne (RR) – tj. stosunek częstości ataków ze szczepionką i bez – który jest wyrażony jako 1-RR. Ranking według zgłaszanej skuteczności daje względne zmniejszenie ryzyka o 95% dla szczepionek Pfizer-BioNTech, 94% dla Moderna-NIH, 91% dla Gamaleya, 67% dla J&J i 67% dla szczepionek AstraZeneca-Oxford. Jednak RRR należy postrzegać w kontekście ryzyka zarażenia i zachorowania na COVID-19, które różni się w zależności od populacji i w czasie. Chociaż RRR bierze pod uwagę tylko uczestników, którzy mogliby odnieść korzyści ze szczepionki, bezwzględna redukcja ryzyka (ARR), która jest różnicą między częstością ataków ze szczepionką i bez, obejmuje całą populację. ARR są zwykle ignorowane, ponieważ dają znacznie mniej imponujący efekt niż RRR: 1,3% dla AstraZeneca–Oxford, 1,2% dla Moderna–NIH, 1,2% dla J&J, 0,93% dla Gamaleya i 0,84% dla szczepionek Pfizer-BioNTech.
„Mam czyli co szczepili moderna bez ukończonej 3 fazy badań?”
Ty głupku (albo po prostu ruski trollu), na tym polega 3 faza badań klinicznych, że nawet po dopuszczeniu i wprowadzeniu do użytku szczepionek ciągle bada się skuteczność, działania niepożądane etc. Takie raporty będą jeszcze publikowane, ciekaw jestem, jak będzie wyglądała skuteczność przy omikronie w następnym. Tak czy inaczej na razie nie ma powodu zaprzeczać, zmniejszaniu przez szczepionki ryzyka ciężkiego przebiegu i zgonu, a czy ryzyko względne ciężkiego przebiegu zmniejsza 50- czy 5-krotnie, to już niewiele zmienia, tak czy inaczej zabezpieczenie działa.
A jak ktoś jest na tyle rozsądny, by się zaszczepić oboma dawkami, to nie będzie dla niego problemem branie kolejnych (jak na grypę).
Przykładem opanowania pandemii może być choćby ta Portugalia, w której dzięki wysokiemu wskaźnikowi zaszczepień wprowadzeniu 4-falowego stanu wyjątkowego polega na konieczności testowania się przy wejściu na imprezy masowe i do klubów, na dyskoteki.
„jak mówią badania po 4-5 miesiącach traci odporność” — kłamiesz.
Na przykład dwa miesiące temu opublikowano raport na temat skuteczności Moderny z 3 fazy badań klinicznych, przeprowadzonych profesjonalnie na ślepych próbach (15209 osób zaszczepionych, 15206 z placebo), po właśnie 5,3 miesiącach od drugiej dawki. W grupie zaszczepionych były 2 ciężkie przypadki, w grupie placebo 106 (“The efficacy in preventing severe disease was 98.2%, with 2 cases in the mRNA-1273 group and 106 in the placebo group”). Trzeba być głupcem albo po prostu ruskim trollem, by nie widzieć różnicy miedzy dwoma a ponad setką ciężkich przypadków (a więc i poziomem obciążania systemu medycznego).
To są badania na danych na marzec 2021, zapewne z nowymi wariantami skuteczność jest mniejsza. (“The data cutoff date for this portion of the study was March 26, 2021, when there were fewer variants in circulation, so how well the vaccine would perform against variants of concern is not known.”). Tak czy inaczej szczepionka na pewno wielokrotnie (nawet jeśli nie aż 53-krotnie) zmniejsza ryzyko ciężkiego przebiegu, więc i odsetek ciężko chorych wśród zaszczepionych, więc i stopień przeciążenia systemu zdrowotnego w populacji z dużym odsetkiem zaszczepionych.
„i zaraża jak niezaszczepiony” — a to akurat inna sprawa. Głównym celem działania szczepionek jest zapobieganie ciężkim przypadkom i zgonom, a nie zapobieganie zakażeniom, choć w ten sposób też trochę działają. Chodzi o to, że organizm osoby zaszczepionej szybciej i skuteczniej zwalcza wirusa, wśród zaszczepionych jest mniejsza liczba chorych bezobjawowo (a więc zakażających), w tym badaniu było to 214 przypadków w grupie zaszczepionej i 498 w grupie, która otrzymała placebo, do tego zaszczepieni chorują (statystycznie) krócej, więc krócej zakażają.
Ale oczywiście zaszczepieni też zakażają, ten wirus przenosi się drogą kropelkową, a szczepionka z zasady działa poprzez wytrenowanie układu odpornościowego do zwalczania patogenu, więc wirus musi wniknąć do organizmu, by został zwalczony. Czyli zakażać można nawet jeśli wirus jest dopiero w śluzówce, np. jeśli ktoś zakażony nasapie na osobę zaszczepioną, a ta kichnie na kogoś, to (mimo szczepionki) może go zakazić. Dlatego trzeba nosić maseczki, zachowywać dystans i nie sapać ani nie kichać na innych.
Po drugie, alternatywą jest zamknięcie teatrów. 30% zapełnienia widowni to raczej poniżej kosztów
Zatem, czemu akurat ta kategoria ma mi się kojarzyć z "segregacją sanitarną z czasów nazizmu" ?
Klauzula informacyjna ›