- Niektórym wyjątkowo wręcz zależało, by dotrzeć w okolice trybuny pierwszomajowej i osobiście pomachać pierwszemu sekretarzowi Komitetu Miejskiego PZPR w Czechowicach. Obok niego stali na podwyższeniu inni decydenci, którzy na co dzień nie byli przecież dostępni publicznie - mówi historyk Jacek Cwetler.

22 lipca to było ważne święto.
- W czasach PRL było to doniosłe święto propagandowe i wielkie wydarzenie w życiu miasta. Warto przypomnieć, że data 22 lipca miała w tamtej epoce politycznej szczególne znaczenie dla rządzących. Czerwona kartka w kalendarzu, czyli dzień wolny od pracy. Robotnicze delegacje z poszczególnych zakładów pracy, miejski aktyw partyjny, harcerze, sportowcy gromadzili się tradycyjnie wokół pomnika polsko-radzieckiego braterstwa broni przy ówczesnej ulicy Bieruta w Czechowicach.

Pomnik polsko-radzieckiego braterstwa broni zniknął przed kilkoma miesiącami ze śródmiejskiego skweru w mieście. Został już tylko postument dawnego monumentu. Jak długo pomnik tkwił w tym miejscu?
- Prawie 68 lat. Pojawił się tam w kilka miesięcy po śmierci Stalina w 1953 roku, a został zdemontowany na początku bieżącego roku. Monument usunięto z przestrzeni publicznej na polecenie wojewody śląskiego, zgodnie z ustawą o zakazie propagowania komunizmu. Rzeźba została przetransportowana na obrzeża miasta. Znajduje się na terenie jednej z czechowickich firm komunalnych. Leży na trawie, przykryta plandeką u zbiegu dwóch rzek - Iłownicy i Wisły.

Charakterystycznym zjawiskiem w okresie istnienia PRL były chyba jednak nie tylko propagandowe imprezy plenerowe z okazji święta 22 lipca, ale również pochody pierwszomajowe. Jak one przebiegały w mieście?
- Dla młodszych czytelników może się to wydawać dziwne i zaskakujące, ale w szczytowym okresie dziejów PRL wyróżniały się one imponującą doprawdy frekwencją mieszkańców miasta. W latach siedemdziesiątych zeszłego wieku przyciągały wręcz prawdziwe tłumy czechowiczan. Wielu ludzi spontanicznie uczestniczyło wtedy w pochodach z okazji majowego Święta Pracy, bo odczuwano taką potrzebę.

Całą obszerną rozmowę z Jackiem Cwetlerem można przeczytać w „Kronice Beskidzkiej”. Nowe wydanie lokalnego tygodnika jest już w sprzedaży. E-wydanie można nabyć na www.prasabeskidzka.pl.

Tekst i foto: Zbigniew Lubowski