Mieszkaniec Bielska-Białej od dawna interesuje się komunikacją. Szczególnie upodobał sobie jeżdżące niegdyś po bielskich drogach charakterystyczne Ikarusy. Nietypowe hobby zaowocowało skonstruowaniem we własnym mieszkaniu w pełni funkcjonalnego symulatora węgierskiego przegubowca. - To prawdziwy wehikuł czasu - przyznaje bielszczanin Kamil Wajda.

Cztery lata trwało odwzorowanie kabiny wycofanego z użytku w Bielsku-Białej w 2016 roku Ikarusa 280. Dziś Kamil Wajda może pochwalić się jedynym w Polsce, a być może i na świecie w pełni działającym i grywalnym symulatorem tego pojazdu. - Symulator jest zbudowany w 90 proc. z oryginalnych części pochodzących z bielskich autobusów. Żeby skompletować całą kabinę potrzebne były części z dwudziestu pojazdów. Kiedyś z kolegą wybraliśmy się na złom, gdzie składowano te wozy i tak zrodził się ten pomysł.

Kawał bielskiej historii w pokoju

- Najpierw chciałem złożyć samą deskę rozdzielczą, apetyt jednak rósł w miarę jedzenia. Pomyślałem, że czemu by nie odwzorować całej kabiny. Choć bywało ciężko obecnie symulator jest w pełni sprawny, działa nawet kasownik czy dzwonek od zamykania drzwi - wszyscy kojarzą ten charakterystyczny dźwięk. Sam jestem pod wrażeniem, że się udało. Mam w pokoju kawał bielskiej historii. To prawdziwy wehikuł czasu - opowiada pan Kamil.

Nie ulega wątpliwości, skonstruowany symulator to żywy pomnik bielskiej komunikacji publicznej. Popularne „Bizony” jak zwykło się nazywać kursujące po naszych drogach Ikarusy 280 użytkowane były w latach 1992-2016. Przekraczając próg kabiny pochodzącej z 1997 roku rzeczywiście można myślami przenieść się w czasie. Bielszczanin ubolewa tylko, że póki co, nie istnieje mapa odwzorowująca Bielsko-Białą z tamtych lat.

- Nie wykluczam, że kiedyś taki model zrobię. Jednak głównym problemem jest to, że ta platforma jest bardzo niestabilna, zdarzają się usterki - mówi Kamil Wajda. Bielski konstruktor części do swojego wynalazku wynajdywał na skupie złomu oraz aukcjach internetowych, a wiedzę dotyczącą konstrukcji historycznego pojazdu czerpał z relacji kierowców Miejskiego Zakładu Komunikacji.

Teraz marzy mu się, by o jego wynalazku usłyszał świat. - To w jaki sposób można wykorzystać symulator ogranicza tylko wyobraźnia. Chciałbym go wyeksponować, żeby ludzie mogli przypomnieć sobie jak to wszystko wyglądało. Drugiego takiego nie ma, dlatego tym bardziej chciałbym aby został w Bielsku-Białej. Rozmawiałem nawet o moim wynalazku z MZK, zobaczymy co z tego wyniknie. Najlepiej jakby znalazł swoje miejsce na bielskiej zajezdni - snuje dalsze plany bielszczanina.

Cztery lata kosztownej pracy

Nietypowe hobby jest kosztowne, zapytany o koszt budowy symulatora pan Kamil łapie się za głowę. - Na szczęście rozłożyłem to w czasie. Cztery lata trwało oczekiwanie na końcowy efekt. Nie spieszyłem się zbytnio. Obecnie intensywnie testuję jego możliwości - mówi. Z racji tego, że symulator szczegółowo odwzorowany na lata 90. zbudowany jest głównie z oryginalnych części bardzo trudno znaleźć zapasowe.

- Są takie elementy, których nikt już nie serwisuje, jak choćby centrala od komunikatów, a zapasów można szukać już chyba tylko na Węgrzech. Na szczęście jednak wszystko działa tak jak powinno. Wynalazek Kamila Wajdy zasługuje na przedstawienie szerszej publiczności, co mamy nadzieję wkrótce nastąpi.

Adam Kanik