Dawno temu ktoś uznał, że dobrą drogą do rozwoju miasta będzie betonowanie wszystkiego, co tylko się da. Efektem tego są ogromne bryły betonu i hektary bruku. Czy w tym wszystkim nie zapomniano o przyrodzie? Na szczęście, coraz głośniej upominają się o nią mieszkańcy. - Myślę, że dla Bielska-Białej jest jeszcze nadzieja - mówi Jacek Bożek z Klubu Gaja.

Bielszczanie coraz głośniej domagają się, aby władze zmieniły politykę rozwoju miasta. W opinii publicznej przyjęło się określenie „betonozy”, która zdaniem wielu trwa co najmniej od czasu rządów prezydenta Jacka Krywulta, a polega na wypełnianiu wszelkich przestrzeni miejskich betonem i kostką brukową. I nic tu nie pomoże wyposażanie ogródków piwnych w donice, nie zmienią sytuacji laury w konkursach na najładniej ukwiecone miasto.

Niedawno z ogromną krytyką spotkała się wizualizacja zmian w rejonie dolnej stacji kolejki na Szyndzielnię - zdominował ją wybrukowany deptak. Pojawiły się pytania, czy prezydent Jarosław Klimaszewski podąża drogą swojego poprzednika. Trzeba jednak przyznać, że w Bielsku-Białej wiele się zmieniło. Obecny prezydent jest gospodarzem raczej otwartym na sugestie mieszkańców i zdaje się wyznawać zasadę, że o miejską zieleń należy dbać. Powstało stanowisko ogrodnika miejskiego. Dariusz Gajny, który od ponad roku sprawuje tę funkcję. Gajny mówił niedawno „Kronice”, że większość urzędników w Ratuszu zdaje sobie sprawę z potrzeby ochrony drzew.

Obrońcy przyrody uważają, że może być lepiej. - Z powodu pandemii ludzie, nie tylko w Beskidach, zatrzymali się i otworzyli na przyrodę, zaczęli zauważać, że betonu wokół jest za dużo. Bielsko-Biała rzeczywiście jest zielone, ale tylko na obrzeżach. W centrum miasta tej zieleni drastycznie brakuje. Trzeba wykorzystywać każdą możliwość, każdy skrawek wolnego miejsca, żeby zieleń mogła się pojawić. Trzeba przede wszystkim dbać i pielęgnować przyrodę, która już jest. Nie chodzi tutaj o sadzenie drzewek w donicach, bo nie tędy droga. Jest w mieście kilka miejsc, które mają potencjał i bardzo mnie cieszy, że są plany wykorzystania choćby walorów rzeki Białej. Obecni rządzący zdają się być bardziej otwarci na potrzeby środowiska i głosy mieszkańców. Nie ulega wątpliwości, że wszelkie projekty miejskie trzeba przedyskutować z bielszczanami, którzy coraz bardziej świadomi są tego, jak ważna i potrzebna jest zieleń w mieście. Myślę, że dla Bielska-Białej jest jeszcze nadzieja - mówi Jacek Bożek z Klubu Gaja.

Więcej o tym, czy Bielsko-Biała zasługuje na miano zielonego miasta można przeczytać w „Kronice Beskidzkiej”. Nowe wydanie lokalnego tygodnika można kupić w kioskach, na stacjach benzynowych i w hipermarketach. E-wydanie jest dostępne na www.prasabeskidzka.pl.

AK

Foto: Marcin Płużek