W nocy z piątku na sobotę bielscy nauczyciele, którzy planują „Dokonać niemożliwego. Od zera do ośmiotysięcznika” przystąpili do ataku na szczyt Island Peak (6189 m n.p.m.). Niestety, ze względu na panujące w Himalajach warunki pogodowe musieli wybrać pomiędzy zdobyciem celu a własnym bezpieczeństwem. Wycofali się w ostatniej chwili. - Moglibyśmy już nie zejść - tłumaczy Łukasz Adamczyk.

Łukasz Adamczyk i Sebastian Sojka spełniają swoje marzenie, którym jest zdobycie Mount Everest. W drodze na „Dach świata” uczą się gór i trenują wspinaczkę wysokogórską. Od ponad tygodnia przebywają w Nepalu, gdzie hartują się przed ostateczną wyprawą na Mount Everest (8849 m n.p.m.). Celem tego rekonesansu jest oswajanie z klimatem najwyższych gór świata (zob. artykuł Bielszczanie lecą w Himalaje! Nieprawdopodobna wyprawa staje się faktem).

Jak dotąd, udało im się podejście na Everest Base Camp (5364 m n.p.m.), który jest najsławniejszym obozem wypadowym pod Mount Everest, a wcześniej pokonali symboliczną granicę 5 tys. m n.p.m. Jako kolejny cel wyznaczyli sobie Island Peak (6189 m n.p.m.). Niestety, nie udało się, choć zabrakło niewiele. Po dziewięciu godzinach wspinaczki mieli szczyt niemal na wyciągnięcie ręki, ale musieli zrezygnować. Ogólnodostępna trasa została zamknięta z powodu zagrożenia lawinowego. Pozostało wejście alpinistyczne, lecz na przeszkodzie stanęła niebezpieczna ściana lodu. Bielszczanie w trosce o swoje życie wycofali się 120 metrów przed celem.

- Niestety, na wysokości 6070 m n.p.m. natrafiliśmy na ogromny problem, jakim jest lodospad. Może sił wystarczyłoby jeszcze na wejście, jednak było duże prawdopodobieństwo, że moglibyśmy już stamtąd nie zejść. Życie, bezpieczeństwo, nasi bliscy i przyjaciele są na pierwszym miejscu. Dlatego podjęliśmy decyzję o wycofaniu się, choć tak niewiele dzieliło nas od sukcesu. A może sukcesem jest po prostu to, że po pięciu miesiącach treningu jesteśmy w Himalajach na wysokości 6 tys. metrów? - powiedział na gorąco Łukasz Adamczyk.

Łukasz Adamczyk i Sebastian Sojka dziękują wszystkim, którzy od początku wspierają ich w realizacji projektu „Dokonać niemożliwego. Od zera do ośmiotysięcznika”. - Jeszcze flaga Bielska-Białej będzie na „Dachu świata”. Dużo pracy przed nami, góry uczą pokory. Czasami trzeba umieć odpuścić - dodał.

Po zakończeniu rekonesansu wrócą do Bielska-Białej, aby w europejskich górach kontynuować przygotowania do wejścia na Mount Everest. Nie będą to słowa na wyrost, gdy powiemy, że jak na tak krótkie doświadczenie z górami, już teraz dokonali niemożliwego.

AK