Zawierucha wokół bielskiego Studia Filmów Rysunkowych trwa nadal. Najpierw były niejasne kryteria powołania nowego dyrektora, później jego odwołanie, a w międzyczasie szereg nieprawidłowości związanych z remontem zabytkowej siedziby SFR. Wyjaśnienia tej ostatniej kwestii podjął się poseł Przemysław Koperski. Czy udało mu się znaleźć jednoznaczne wnioski? Wprost przeciwnie, ustalenia bielskiego parlamentarzysty prowokują do kolejnych pytań.

Oprócz karuzeli na stanowisku dyrektora Studia Filmów Rysunkowych zastrzeżenia dotyczą zakończonego niedawno remontu XIX-wiecznej willi Juliusza Rotha przy ul. Cieszyńskiej 24, która jest siedziba wytwórni. Odpadające tynki, grzyb i wilgoć w piwnicach czy tańsze niż planowano okna to tylko nieliczne z widocznych gołym okiem niedociągnięć ekipy remontowej.

Braki w dokumentacji remontu

Czy tak powinna wyglądać inwestycja za ponad 3 mln zł? Sprawie postanowił przyjrzeć się poseł Przemysław Koperski, który o informacje poprosił w pierwszej kolejności ówczesnego p.o. dyrektora SFR Roberta Banasiaka, następcy Tomasza Małodobrego (od 1 maja nowym dyrektorem jest związany z TVP Maciej Chmiel).

- Wiele tygodni cierpliwie czekałem na udzielnie kompleksowych odpowiedzi na stawiane pytania. Niestety, praktycznie żadna poruszona przeze mnie kwestia nie została wyjaśniona do końca. Otrzymane od dyrektora informacje są w kilku punktach całkowicie sprzeczne z wiedzą uzyskaną przeze mnie z innych źródeł, a udzielone wyjaśnienia rodzą kolejne wątpliwości - powiedział nam pos. Koperski.

Dzięki lekturze korespondencji posła z dyrektorem dowiadujemy się, że Studio Filmów Rysunkowych nie dysponuje odpowiednią dokumentacją z przeprowadzonego remontu. Brakuje m.in. potwierdzenia wykonania izolacji fundamentów. - Nie można zweryfikować czy ten brak spowodowany jest niewykonaniem izolacji, czy też to jedynie brak dokumentacyjny - czytamy w odpowiedzi Roberta Banasiaka. Jak dowiedział się portal, koszt prac związanych z izolacją fundamentów wyceniono na 300 tys. zł.

Trudność w udowodnieniu winy

Brakuje również kart produktowych okien z szybami zespolonymi, które miały być zamontowane, a jak zauważył poseł, w oknach są zupełnie inne, dużo tańsze szyby. W trakcie prac remontowych doszło do uszkodzenia dachu, który zaczął przeciekać. Remontu dachu nie było w planie inwestycji, gdyż jego koszt przewyższał możliwości finansowe wytwórni. Jak informuje p.o. dyrektora SFR, „uszkodzenie nie zostało wpisane do książki budowy i wobec tego może zachodzić trudność w udowodnieniu winy”.

Wyjaśnienia nie usatysfakcjonowały parlamentarzysty. Być może dyrektor Banasiak nie o wszystkim wiedział, gdyż jak poinformował, do tej pory „nie składano żadnych wniosków do prokuratury w sprawie nieprawidłowości przy remoncie”. Z naszej wiedzy wynika, że taki wniosek jednak złożono i to jeszcze w czasie krótkiej kadencji Tomasza Małodobrego.

Wydaje się, że najprostszym rozwiązaniem byłoby wezwanie do naprawienia szkód oraz budowlanych niedoróbek, ale brak odpowiedniej dokumentacji utrudnia roszczenia wobec wykonawcy. Posła zapewniono, że kontrola Ministerstwa Kultury wykazała wyłącznie „drobne uchybienia”. Czy aby na pewno?

Rażąco niska cena

Zaglądając do wystąpienia pokontrolnego z listopada 2020, które sporządziło Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu robi się jeszcze ciekawiej. W dokumencie czytamy: SFR dokonało błędnej wykładni postanowień umowy, w związku z czym naliczyło niezgodną z umową kwotę kary umownej. Jak informuje minister Piotr Gliński, zgodnie z umową studio powinno naliczyć wykonawcy karę w kwocie 372057 zł brutto, ale naliczyło… 4092 zł.

Już w czasie kontroli na podstawie sprawdzenia dokumentacji uznano, że firma remontująca willę Rotha nie wykonała zadaszenia nad głównym wejściem, okładzin murku przy wejściu, wykładzin i cokołów oraz robót porządkowych. Prace niewykonane wyceniono na dodatkowe 41 tys. zł. Zeszłoroczna kontrola wykazała również, że nie sporządzono nawet zapytania ofertowego i nie udokumentowano przekazania zaproszenia oraz wpływu ofert, co jest niezgodne z procedurami postępowania przy udzielaniu zamówień publicznych. Wybrano ofertę o prawie 37 proc. tańszą od wartości zamówienia, nie prosząc przy tym o złożenie wyjaśnień odnośnie rażąco niskiej ceny.

W związku z nieścisłościami 27 kwietnia poseł Przemysław Koperski zwrócił się do dyrektora Roberta Banasiaka o niezwłoczne złożenie kolejnych wyjaśnień. Dzień później jednak Banasiak został odwołany ze stanowiska. - Czekam na odpowiedzi. Być może nowy dyrektor będzie potrafił mi je dostarczyć - nie traci nadziei bielski parlamentarzysta.

Adam Kanik