Rada Miejska w Wilamowicach najpierw podtrzymała tzw. uchwałę anty-LGBT i tym samym zdecydowała o wyrzuceniu do kosza dotacji w wysokości 7,3 mln zł na budowę muzeum. Na kolejnej sesji radni doprowadzili do jeszcze większego zamieszania, przyjmując „Samorządową kartę praw rodzin” i dorzucając tam punkt o uchyleniu uchwały „anty-LGBT”.

Kontrowersyjna „Karta” - promowana przez Ordo Iuris, a odrzucana przez kolejne samorządy - może jednak zostać uchylona przez wojewodę, tak jak miało to miejsce w przypadku gminy Radziechowy-Wieprz. Gdyby tak się stało w przypadku Wilamowic, „Karta” zostałaby uchylona razem z zapisem o uchyleniu uchwały „anty-LGBT”. Gmina wróci więc do punktu wyjścia…

A jest on taki, że radni najpierw podjęli uchwałę postrzeganą jako wrogą środowiskom LGBT, a niedawno ją podtrzymali. Uchwała jest kwestionowana przez darczyńców muzeum z Funduszu Norweskiego. Za projektem uchwały, który ją uchylał, głosowało sześcioro radnych, ośmioro było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu.

- Jestem załamany. To działanie przeciwko Wilamowicom - mówił burmistrz Wilamowic Marian Trela. - Mieszkańcy od lat chcieli muzeum. Osobiście uważam, że powinno powstać, a za mojej kadencji takich pieniędzy już nie pozyskamy. Bo skąd? A mieliśmy zabezpieczone 7,3 mln zł na projekt warty 8,6 miliona. Po dzisiejszych głosowaniach nie będziemy mogli realizować tej inwestycji. Taka jest wola radnych. Miesiące rozmów nie przyniosły efektu. Chciałem kompromisu, ale nie został on przyjęty - komentował Marian Trela.

Więcej o burzliwych obradach Rady Miejskiej w Wilamowicach można przeczytać w „Kronice Beskidzkiej”. Nowy numer lokalnego tygodnika jest już w sprzedaży. E-wydanie jest dostępne TUTAJ.

MK

Na zdjęciu: burmistrz Marian Trela miał nietęgą minę