Trzecia fala pandemii ciągle wzbiera i nie sposób wyrokować, kiedy osiągnie szczyt. Wiadomo jednak, że oddziały covidowe znowu są przepełnione, a pacjentów z rejonu Bielska-Białej trzeba wozić nawet do innych województw. Dyrektor bielskiego pogotowia uważa, że przede wszystkim zawodzi koordynacja działań na szczeblu wojewódzkim. Dyspozytorzy powinni mieć pełną informację o tym, jak wygląda sytuacja w danym szpitalu i gdzie powinno się wozić pacjentów.

Bywają dni, że w Bielsku-Białej i powiecie bielskim potwierdza się nawet ponad 500 nowych zakażeń koronawirusem. Już około 45 proc. tych, którzy udają się na badanie ma pozytywny wynik testu. Zdarza się, że zaczynają chorować nawet ci, którzy zdążyli się już zaszczepić, ale nie nabrali jeszcze odporności.

Kolejki pod szpitalami to nie ich wina

Wszystko wskazuje na to, że brytyjski wariant koronawirusa jest o wiele bardziej zaraźliwy. Jak usłyszeliśmy w sanepidzie, znowu jest sporo ognisk zakażeń w rozmaitych instytucjach samorządowych czy społecznych i w firmach, ale trudno wyliczać ogniska w sytuacji, gdy mamy do czynienia z powszechnym pożarem, bowiem wirus rozprzestrzenił na dobre.

Pod izbami przyjęć tworzą się kolejki karetek, a i na karetkę pacjenci czasem czekają ponad godzinę. Bielskie Pogotowie Ratunkowe transportuje pacjentów także do szpitali na Górnym Śląsku, a bywa, że i do sąsiednich województw. - Kolejki pod szpitalami to nie ich wina. Powiększa się oddziały covidowe i od razu się wypełniają. Jest stara zasada, że katastrofy nie przenosi się z miejsca na miejsce. W tym przypadku dopychanie SOR-ów nic nie zmienia. Pacjentów i tak trzeba dobrze zbadać - komentuje Wojciech Waligóra, dyrektor Bielskiego Pogotowia Ratunkowego. Uważa, że przede wszystkim zawodzi koordynacja działań na szczeblu wojewódzkim. I że dyspozytorzy powinni mieć pełną informację o tym, jak wygląda sytuacja w danym szpitalu i gdzie powinno się wozić pacjentów.

Wojciech Waligóra podkreśla, że pacjenci boją się wizyt w szpitalu i szukają pomocy dopiero wtedy, gdy ich stan się nagle pogarsza. - Już trzy czwarte wyjazdów karetek dotyczy pacjentów zakażonych koronawirusem. Tylko w marcu nasi ratownicy wykonali 820 badań antygenowych - 22 marca informował szef BPR.

Nie ma obecnie problemu zakażeń

Sytuacja byłaby jeszcze gorsza, gdyby nie gigantyczny wysiłek załogi bielskiego pogotowia. W samym pogotowiu nie ma obecnie problemu zakażeń i dosłownie cały personel jest postawiony na nogi. Oddano do użytku dwa dodatkowe zespoły karetek. Na terenie Bielska-Białej i powiatu bielskiego do pacjentów jeździ w sumie 14 załóg, a często w akcji jest też śmigłowiec lotniczego pogotowia. - Mogę tylko dziękować pracownikom za to, co robią. Starają się i dają radę w tych trudnych warunkach. Należy im się za to duży szacunek - mówi dyrektor pogotowia.

U progu Świąt Wielkanocnych Jarosław Rutkiewicz, państwowy powiatowy inspektor sanitarny radzi, by zachować zdrowy rozsądek i stosować się do znanych już wszystkim zasad, które przerywają transmisję wirusa. - Trudno wytyczać dorosłym granice, ale mogę apelować o to, by zatroszczyć się o siebie i swoich najbliższych. Pamiętajmy, że zakażenie może być tragiczne w skutkach - przekonuje. Radzi przy tym, by nie zwlekać ze zgłaszaniem objawów zakażenia lekarzom, czego wiele osób unika, a wręcz świadomie ukrywa.

Jarosław Rutkiewicz namawia do szczepienia się, co jest znacznie pewniejszą barierą ochronną przed zakażeniem niż wcześniejsze przechorowanie. Wskazuje, że nawet jeśli osoba zaszczepiona zakazi się koronawirusem, to chorobę przejdzie o wiele łagodniej, z reguły bez objawów.

Marcin Kałuski