Wbrew oczekiwaniom, niepokojące prognozy rządowe dotyczące trzeciej fali pandemii, a co za tym idzie możliwego kolejnego lockdownu w ośrodkach narciarskich nie spowodowały najazdu narciarzy na beskidzkie stoki. Wczoraj w Szczyrku nie tworzyły się skupiska osób niezgodne z wytycznymi sanepidu. Kto zdecydował się na spędzenie soboty w górach, nie żałował. Słońce w cudowny sposób podkreśliło piękno zimowych Beskidów.

Chociaż jeszcze w godzinach porannych wjeżdżając we mgle do Szczyrku od Buczkowic trzeba było odczekać w posuwającym się żółwim tempie sznurku samochodów, to już w godzinach popołudniowych przejazd przez miasto był całkowicie bezproblemowy. Parkingi pod Skrzycznem oraz pod wyciągami Szczyrk Mountain Resort były niemal pełne, ale widać wyraźnie, że wielu narciarzy odstraszyły zeszłotygodniowe kolejki do kas i wyciągów.

Nie tworzyły się skupiska osób niezgodne z wytycznymi sanepidu. Na stokach także było przyjemnie luźno, bez konieczności długiego oczekiwania na wyciąg. Niestety, już po godz. 16.00 tradycyjnie przy parkingach i światłach sygnalizacyjnych zaczęły tworzyć się korki, w których zmęczeni narciarze musieli spędzić niemal dwie godziny.

Kto zdecydował się na spędzenie soboty w górach, nie żałował. Słońce w cudowny sposób podkreśliło piękno zimowych Beskidów.

ASP

Foto: Renata Gruszecka i ASP