O skuterach śnieżnych rozjeżdżających Beskidy pisaliśmy już wiele razy, ale przypomina to wołanie na puszczy. Wygląda na to, iż ani leśnicy, ani policja nie są w stanie skutecznie walczyć z tym zjawiskiem. Z roku na rok skuterów w Beskidach przybywa. Skarżą się na nie głównie turyści, bo amatorzy przejażdżek na skuterach chętnie korzystają z górskich szlaków. Przy czym zachowują się tam tak, jakby góry należały tylko do nich.

Mirosława Piątek, rzecznik żywieckiej policji przyznaje, że działania policjantów skupiają się raczej na patrolowaniu leśnych parkingów, na których zazwyczaj zatrzymują się osoby wyruszające na skuterach w góry (taki pojazd trzeba jakoś dostarczyć na miejsce). Chodzi więc bardziej o prewencję i odstraszanie potencjalnych amatorów nielegalnych przejażdżek. Tyle, że wyniki takich akcji są raczej mizerne.

Tymczasem przejażdżki skuterem po górach to już nie tylko sport dla wybranych, lecz także biznes, na którym można nieźle zarobić. Wystarczy zajrzeć do internetu, aby znaleźć wiele ofert. Ci, którzy je organizują zapewniają zazwyczaj, że wszytko odbywa się legalnie, a areną zabaw na śniegu są na przykład grunty prywatne, gdzie mogą się poruszać na podstawie zezwolenia.

Więcej na ten temat można przeczytać w „Kronice Beskidzkiej”. Nowy numer jest już w kioskach. E-wydanie jest dostępne TUTAJ.

MAP

Foto: Marcin Płużek