Wszyscy trzej uczestnicy tragicznego wypadku z ul. Piastowskiej w Bielsku-Białej byli pod wpływem alkoholu, ale w ich organizmie nie stwierdzono innych substancji niedozwolonych. Na wniosek prokuratora przesłuchiwano ratowników biorących udział w akcji ratunkowej i ustalono kto feralnej nocy kierował pojazdem. Na obecnym etapie śledztwa nikomu nie przedstawiono zarzutów.

Do zdarzenia doszło w nocy z 4 na 5 grudnia w rejonie skrzyżowania ul. Piastowskiej i Emilii Plater w Bielsku-Białej. Rozpędzony samochód osobowy staranował słup energetyczny, a następnie dachował. W pojeździe zakleszczone były trzy osoby w wieku od 19 do 27 lat. Jedna z nich zmarła w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń, dwie pozostałe również były hospitalizowane.

Śledztwo będące następstwem wypadku drogowego wszczęła Prokuratora Rejonowa Bielsko-Biała Północ. Aktualnie prowadzone jest w sprawie o przestępstwo spowodowania wypadku w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym, które zagrożone jest karą do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Jak dowiedział się portal, w ostatnich dniach w związku z wypadkiem przesłuchiwani byli m.in. ratownicy medyczni biorący udział w akcji ratunkowej. Ustalenia naszej redakcji potwierdza prokurator Agnieszka Michulec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej. - Celem tych czynności było ustalenie, który z uczestników zdarzenia kierował pojazdem - wyjaśnia.

Prokuratura ustaliła już, kto feralnej nocy prowadził samochód. Jak dowiedział się portal, kierujący pojazdem przeżył wypadek, ale na obecnym etapie śledztwa nikomu nie przedstawiono zarzutów spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym.

Potwierdzono nam także, że zarówno kierujący pojazdem, jak i jego pasażerowie w chwili zdarzenia byli pod wpływem alkoholu, ale ze względu na toczące się postępowanie nie ujawniono, jakie stężenie alkoholu we krwi miał kierujący samochodem. W organizmie osób biorących udział w tragicznym wypadku nie stwierdzono innych substancji niedozwolonych.

bak