Serial pt. „Pierwszy raz” realizowany w Bielsku-Białej zbliża się do końca swojego premierowego sezonu. Do tej pory każdy odcinek miał po kilka tysięcy odtworzeń w popularnym serwisie streamingowym. Jak minęły miesiące na planie i czym jeszcze twórcy nas zaskoczą? Rąbek tajemnicy uchyliła nam Agnieszka Szulakowska, producentka i scenarzystka tej innowacyjnej jak na bielskie realia produkcji filmowej.

Takiego serialu jeszcze w Bielsku-Białej nie kręcono, choć w przeszłości filmowcy chętnie realizowali w naszym mieście mniej lub bardziej rozpoznawalne produkcje. Jednak w „Pierwszym razie” stolica Podbeskidzia nie jest wyłącznie tłem, jak w innych filmach, lecz prezentowana jest na pierwszym planie (por. naszą relację z premiery - Piękne miasto i znajome twarze. Bielsko-Biała czaruje w YouTube PREMIERA).

Pierwszy sezon dobiega końca

Aktorzy grający główne role są bielszczanami, niemal cała fabuła toczy się w Bielsku-Białej, a twórcy serialu mówią otwarcie i w samych superlatywach o walorach miasta. Ich zdaniem, Bielsko-Biała filmowo jest niesamowite, skrywa wiele skarbów, o których niestety na co dzień często się zapomina. Choć pierwszy sezon serialu dobiega końca, to już dziś wiemy, że to nie koniec młodzieżowych rozterek w Beskidach.

- Zdecydowaliśmy, że serial będzie miał 13 odcinków po części dlatego, że nie zdążyliśmy zmieścić jednego ważnego wątku. Być może przyczyną była też magia cyfry 13. W środę ukazał się odcinek w świątecznym nastroju, a finałowy już się montuje. Będą duże zwroty akcji, które wyjaśnią wiele kwestii i otworzą wątki na nowy sezon, który chcielibyśmy rozpocząć na wiosnę. Serial z pewnością jeszcze zaskoczy. Jesteśmy bardzo zadowoleni z efektu, cieszymy się, że udało się wszystko zrealizować w tak trudnym okresie - mówi Agnieszka Szulakowska, scenarzystka i producentka obrazu.

Czas pandemii stanowił nie lada wyzwanie dla twórców, jednak zarówno aktorzy, jak i ekipa filmowa stanęli na wysokości zadania. Jak wygląda realizacja serialu w tak nietypowych warunkach?

Oderwanie od pandemicznej rzeczywistości

- Chcieliśmy, żeby czas zdjęć był pewnego rodzaju oderwaniem od pandemicznej rzeczywistości, w szczególności dla najmłodszych aktorów. Mimo to ciągle przestrzegane były najwyższe standardy bezpieczeństwa włącznie z regularnymi testami. Nawet próby odbywały się w maseczkach. Dwa razy musieliśmy „zrzucić plan” z powodu kontaktu kogoś z ekipy, ale szczęśliwie nie zachorowała ani jedna osoba z ponad osiemdziesięciu, które brały udział w realizacji serialu. Chcieliśmy, żeby widz miał wrażenie, że wszystko jest w porządku. Dlatego np. zdjęcia w Sferze kręciliśmy po zamknięciu galerii, aby nie było widać przechodniów w maseczkach - odpowiada scenarzystka.

Zdjęcia do „Pierwszego razu” trwały ponad cztery miesiące. Przez ten czas wszystkie osoby z planu i poza nim zdążyły mocno się ze sobą zżyć. Jak ten czas wspomina ekipa filmowa?

- To była świetna przygoda. Obserwowaliśmy niezwykły rozwój młodych aktorów, którzy mieli okazję uczyć się najlepszych zachowań od doświadczonych kolegów. Na planie panuje atmosfera autentycznej przyjaźni i radości. Kapitalna współpraca, życzliwi ludzie wokół, a występowali przecież i ludzie znani z teatru, ekranów czy internetu. Było wiele zabawnych sytuacji, miło wspominamy choćby mieszkańców Rynku podczas kręcenia tam scen, świetnie współpracowało się z bielskimi kawiarniami. Wszędzie spotykaliśmy mnóstwo dobrej woli. Niestety, dosyć często pojawiał się też hejt. Nie tylko w sieci, ale również na ulicy, w szkole, wśród rówieśników. Nasi aktorzy to jednak mądrzy młodzi ludzie. Wiemy, że uczą się z tym wszystkim sobie radzić - usłyszeliśmy.

To nie jest film o miłości fizycznej

„Pierwszy raz” to produkcja nietypowa szczególnie jak na warunki serwisu YouTube, gdzie przeważają krótkie formy filmowe o niezbyt zaangażowanej treści. Czy zatem rozpowszechnianie serialu za pośrednictwem tej platformy było dobrym pomysłem? Do kogo w ogóle jest skierowany, czy aby na pewno tylko do młodzieży? Twórcy przyznają, że choć serial porusza problemy nastolatków, to scenariusz pisze samo życie. Sam tytuł może być również odbierany w różny sposób.

- Niekoniecznie chcieliśmy wpasować się w ramy YouTube. Od początku nie mieliśmy zamiaru ani spłycać, ani zinfantylizować produkcji. Nie ma u nas miejsca na zwiększanie liczby wyświetleń kosztem jakości materiału. Nie było naszym zamierzeniem przypodobanie się komuś i wpisanie w realia YouTube. Dlatego tym bardziej cieszymy się, że oglądają nas również ludzie starsi. „Pierwszy raz” wcale nie opowiada o miłości fizycznej jak niektórym mogłoby się wydawać. Opowiada o pierwszych problemach młodzieży, pierwszych miłościach, pierwszych rozterkach. Taki pierwszy raz ma to do siebie, że daje doświadczenie i od niego wiele zależy, jak się życie potoczy. Poruszamy wiele ważnych wątków prowokujących różne refleksje - tłumaczy Agnieszka Szulakowska.

Warto zwrócić uwagę, że cała ekipa filmowa dokłada wszelkich starań, aby w godny sposób przedstawić nasze miasto. Czuwa nad tym scenarzystka i producentka, z urodzenia bielszczanka. - Zdjęcia to jest naprawdę koronkowa robota. Filmowo Bielsko-Biała jest niesamowite. Mamy tutaj wiele skarbów, o których mało kto wie, albo o których się zapomina. Serial pełen jest znakomitych plenerów i pięknych miejskich pejzaży. To jest wielka duma nas wszystkich - zapewnia Szulakowska.

Adam Kanik

Foto z planu: Jacek Szpros