Zrzutka na firmę. Zdesperowani przedsiębiorcy proszą o wsparcie zwykłych ludzi
Tarcza Antykryzysowa nie chroni wszystkich przedsiębiorców. Niektórzy z nich, aby zachować miejsca pracy i utrzymać firmę, sięgają po ostateczne środki, m.in. prosząc o pieniądze na portalu zrzutka.pl. Wśród zdesperowanych jest bielska firma, która w wyniku zamknięcia gastronomii znalazła się na skraju bankructwa.
Od kilku tygodni ponownie zamknięte są kawiarnie, restauracje, galerie handlowe i wiele innych miejsc usługowych. Kryją się za tym ludzkie dramaty. Ludzie tracą pracę, przedsiębiorcy stają się niewypłacalni. Trzeba pamiętać, że lockdown dotyczy nie tylko dużych obiektów i firm, ale przede wszystkim mniejszych dostawców produktów i usług, kooperujących np. z domami weselnymi czy restauracjami. Tak jest w przypadku bielskiej firmy Victorian Art, której formalnie była właścicielka Anna Wandzel, nie widząc wyjścia z patowej sytuacji, na portalu zrzutka.pl poprosiła ludzi dobrej woli o datki na przetrwanie.
Chwilowa pomoc
- Jesteśmy producentem artykułów do chrztu i komunii - przy obecnych ograniczeniach niestety nie mamy zupełnie zamówień, gdyż klienci nie wiedzą czy ich zaplanowane uroczystości będą mogły się odbyć - czytamy na stronie zrzutka.pl.
Już wiosną, gdy odwołano komunie, firma straciła możliwość zarobkowania. Zajęła się wtedy szyciem maseczek (nagłe zapotrzebowanie dało chwilowo możliwość przetrwania). - Z przyczyn formalnych od nowego roku zmieniliśmy własność firmy ze mnie na męża. Ja zajęłam się wychowaniem dwójki dzieci (obecnie 3,5 oraz dwa lata), a za dwa tygodnie przyjdzie na świat trzecie dziecko - mówi pani Anna.
Dokonując zmian w firmie, pani Anna i jej mąż nie przypuszczali, że wkrótce znajdą się w trudnej sytuacji, gdyż przez te działania nie będą mogli skorzystać z rządowej pomocy. Nie mają historii firmy, w której mogliby odnieść się do przychodów osiąganych w roku poprzednim.
Stali się niewypłacalni
W sytuacji braku płynności finansowej grożącej bankructwem niektórzy przedsiębiorcy sięgają po ostateczne środki, m.in. proszą obcych ludzi o pieniądze. Widać, że tworzący przepisy Tarczy Antykryzysowej nie przewidzieli wielu aspektów, które teraz uniemożliwiają firmom skorzystanie z rządowej pomocy.
- Podczas pierwszego zamknięcia gospodarki banki udzielały odroczenia rat kredytów leasingowych, teraz już tego robić nie chcą - tłumaczy pani Anna. - Staramy się robić coś, aby utrzymać to na co pracujemy już od kilku lat. Na ten moment nie zwolniliśmy pracowników, obniżyliśmy etaty, ale to za mało, by przetrwać. Pracownicy częściowo otrzymali wypłaty z naszych odłożonych oszczędności. Niestety, jeszcze nie otrzymali od nas pełnego wynagrodzenia za miesiąc październik. Płacimy im w ratach, ponieważ obecny przychód nie pozwala na wypłatę wynagrodzeń - precyzuje pani Anna. - Zatrudniamy obecnie 12 osób, trzynasta osoba to mąż, który jest właścicielem firmy, a czternasta - ja. Nie jestem zatrudniona obecnie nigdzie. Zajmuję się pracą graficzną i wychowywaniem dzieci.
Kubek pod choinkę
Takich historii jest więcej. Nie trzeba się wiele natrudzić, aby na portalu zrzutka.pl znaleźć kwesty na restauracje, kafejki, upadające sklepy czy drobnych, jednoosobowych przedsiębiorców, którzy w pewnym momencie stali się niewypłacalni. Jak się to ma do pomocy rządu? Czy działa tarcza antykryzysowa szumnie ogłaszana w mediach? Kto z niej może skorzystać? Na stronie gov.pl można przeczytać, że na ochronę miejsc pracy i pomoc gospodarce czeka ponad 212 mld zł. Czeka także 100 mld zł dodatkowych środków w ramach Tarczy Finansowej. Na te pieniądze składają się zwolnienia ze składek ZUS, zwolnienia podatkowe, ulgi w czynszach, itp.
Na wiosnę firma męża pani Anny skorzystała z trzymiesięcznego zwolnienia ze składek ZUS, otrzymała też 5 tys. zł z PUP, odroczono jej terminy spłaty rat leasingowych. Leasingowane są maszyny konieczne do działalności gospodarczej. Od października znowu firma musi spłacać raty kredytów. Poza wymienionymi, nie zakwalifikowała się do żadnej dodatkowej formy pomocy z Tarczy Antykryzysowej.
Bielszczanie mają wielkie serca, więc jeśli chcesz pomóc przetrwać firmie pani Anny Wandzel, zajrzyj na stronę: https://zrzutka.pl/mbr847, gdzie zbierane są pieniądze za tzw. cegiełki, którymi są pamiątkowe kubki. Można je przeznaczyć na prezent pod choinkę.
Agnieszka Ściera-Pytel
Oceń artykuł:
39 58Dziennikarka portalu www.bielsko.biala.pl
Komentarze 71
Warto śpiewać i kasę trzepać
Macie dużą klasę.
Nieco dalej w opinii o Polakach posunął się Otto von Bismarck mówiąc: ,, Dajcie Polakom władze, a sami się wykończą''. Niestety obaj politycy mieli rację, bowiem sposób uprawiania polityki pokazuje najgorsze przywary polityków, rządzących a także polskiego narodu. Obecnie epidemia koronawirusa w całej krasie ukazuje stopień samodegradacji naszego społeczeństwa.
- otrzymali rekompensatę / z naszych podatków / za utrzymanie zatrudnienia . Znajomi przedsiębiorcy -
potwierdzają i chwalą - ten ruch Rządu .
Opisana firma - jeśli nie kierować się uprzedzeniami religijnymi - bazuje na sprzedaży związanej z imprezami które są niestety obecnie bardzo ograniczone przepisami sanitarnymi. Nie jest ważne tutaj poglądy i religia osób które kierują czy pracują w tej firmie bo żadne praktyki religijne nie mają wpływu na wyprodukowanie i sprzedanie danych produktów. Odgrywanie swoich awersji do religii katolickiej na danych osobach jest bezgranicznie niesprawiedliwe gdyż nie zawiera żadnej sprawiedliwej oceny osób z tej firmy ani jej klientów. Jedynie "odpowiedzialność zbiorową" za coś co ktoś "z kościoła" uczynił złego. Dlatego jest to fanatyzm równy tym fanatyzmom religijnym które tak "kochamy" potępiać.
Wiele osób pisze, że pracodawcy źle płacą itd. Podpisując umowę obie strony godzą się na jakąś stawkę. Jeśli pracodawca nie płaci tego co jest w umowie, to jest podstawa żeby go zgłosić do odpowiednich organów, walczyc z nim w sądzie itd. Jeśli uważamy, że powinniśmy zarabiać więcej, bo nasza praca jest więcej warta - idziemy pogadać o podwyżce. Pracodawca nie chce docenić naszej pracy? Zostawiamy skąpca na lodzie i idziemy do kogoś kto doceni. Nikt nie docenia? Może ta praca nie jest jednak warta aż tyle, ile nam się wydaje?
I jeszcze jedna kwestia. Żeby zapłacić pracownikowi 1920 zł na rękę, ten zły szef musi zapłacić 3132,48 zł!
Okrada Was nie pracodawca, tylko rząd.
Miasta sobie nieźle radzą, obniżali przedsiębiorcom czynsze od razu po wrpowadzeniu stanu Epidemicznego nie czekając na wytyczne, obniżali opłaty, anulowali podatki itp.
A co zrobiono w Bielsku ? Nic.
I prawda, że jak uda się to jakoś przetrwać, to w TVP usłyszymy, że to zasługa rządu. O tych, którzy naprawdę pomagają nikt nie wspomni.
Pisze raczej o tym, że ludzie wciąż uważają przedsiębiorców za złych kapitalistów, którzy wyzyskują biednych pracowników. Mało kto orientuje się w kosztach jakie pracodawca ponosi, ryzyku, trudnościach związanych z biurokracją itd. Mówię oczywiście głównie o małych i średnich przedsiębiorstwach, rodzinnych firmach, a nie o wielkich korporacjach (bo te mają sztab prawników, księgowych i duże pieniądze). W Polsce bardzo ciężko prowadzi się biznes, a wiedzą o tym najczęściej tylko ci, którzy kiedyś próbowali rozkręcić coś swojego.
Pomijam już system emerytalny. Jeśli wssystko bedzie tak jak jest, to nasze pokolenie nie będzie miało emerytur, albo będą to jakieś śmieszne pieniądze. Ten system trzeba zmienić. I to jest zadanie dla rządu, a jak na razie składki tylko rosną.
Proszę pamiętać że rząd nie zarabia na siebie. To firmy zarabiają na rząd i państwo. To firmy tworzą produkty lub usługi z których sprzedaży powstaje wynagrodzenie dla pracowników. Proszę spojrzeć tam, do przemysłu i branży gdzie automatyzacja i robotyzacja zmniejszyła wymóg zatrudnienia pracowników. Tam gdzie to występuje pojawia się "żądanie" aby pojawił się nowy typ podatku który ma zasilić portfele tych co nie pracują - czyli przedsiębiorca który rozwiązał problem pracowników zostanie ukarany przez rząd i tych pracowników - tylko dlatego że uzyskał trochę wolności.
Klauzula informacyjna ›