Choć od początku ub. tygodnia we wszystkich szkołach obowiązuje kształcenie zdalne, to przedszkola wciąż funkcjonują w trybie tradycyjnym. Z informacji portalu wynika, że w części placówek w Bielsku-Białej sytuacja powoli się stabilizuje, a w innych pojawiają się kolejne zachorowania. Nauczyciele i dzieci przechodzą na kwarantannę, ale po jej zakończeniu rodzice chętnie przyprowadzają dzieci do przedszkola.

- Obawiamy się z mężem, że będziemy zmuszeni na zmianę zajmować się naszymi dziećmi, ponieważ przedszkola również lada chwila zostaną zamknięte - mówi zaniepokojona bielszczanka, mama 5-letniej Kasi i 6-letniego Szymona.

Każda grupa w oddzielnej części

W Przedszkolu nr 2 aktualnie w zajęciach uczestniczy około 70 proc. wychowanków. Dzieci codziennie przyprowadzane są przez rodziców i od poniedziałku do piątku w godzinach od 6.30 do 16.30 spędzają czas ze swoimi opiekunami w dopasowanych grupach wiekowych. Zajęcia odbywają się zgodnie z podstawą programową i programami miesięcznymi. Dodatkowo dzieci codziennie przebywają na świeżym powietrzu w ogrodzie przedszkolnym, każda grupa w oddzielnej części ogrodu.

Obecnie nie ma żadnych wyjść poza placówkę. Z powodu zamknięcia wielu instytucji kulturalnych dzieci nie biorą udziału w teatrzykach i tak bardzo lubianych wydarzeniach muzycznych. Wobec okrojonego przez sytuację epidemiczną programu edukacyjnego nauczyciele starają się zrekompensować dzieciom ten czas poprzez organizowanie wewnętrznych zajęć bez kontaktu z innymi placówkami.

Dzieci nie muszą nosić maseczek

Poza utrudnieniami wynikającymi z sytuacji pandemicznej funkcjonowanie Przedszkola nr 2 odbywa się w sposób standardowy. Na terenie placówki dzieci przebywają bez maseczek (dzieci do 4. roku życia w ogóle nie muszą zakładać maseczek). Każda grupa ma swoją część w przedszkolnym ogrodzie. Grupy nie mieszają się więc i nie korzystają z przyrządów, którymi bawią się inne dzieci.

Przed wejściem do przedszkola dziecko myje ręce, a powierzchnie płaskie są regularnie sterylizowane, co oznacza, że toalety i inne urządzenia codziennego użytku podlegają dezynfekcji. Państwowe placówki przedszkolne zostały zaopatrzone przez władze miasta w specjalne maty na podłogi, które z łatwością są dezynfekowane na bieżąco. To bardzo duże udogodnienie, które wyeliminowało dywany. Również zabawki, którymi bawią się najmłodsi muszą być nieustannie odkażane.

- Jeśli chodzi o pomieszczenia, to są one dostosowane zgodnie z wymogami Głównego Inspektora Sanitarnego, czyli w tym przypadku cztery grupy są po 25 dzieci, dwie po 20 - odpowiednio do metrażu. Stan grup jest różny, czasami od 15 do 20 osób - tłumaczy Ilona Wiencek, dyrektor Przedszkola nr 2.

Braki kadrowe są do dziś

We wszystkich placówkach przedszkolnych rodzice dostosowali się do obowiązujących wymogów i przyprowadzają do przedszkola tylko zdrowe dzieci. Chorych nauczycieli zastępują zdrowi. - Na tę chwilę nie mamy zakażeń, tylko L4 z infekcją, czyli objawy grypopodobne. L4 najczęściej trwa tydzień, dwa, czasami trzy. W tym czasie musimy sobie jakoś radzić - precyzuje Ilona Wiencek.

Przedszkole pracuje w trybie tradycyjnym, jeżeli nie ma przypadków zakażeń. W razie potwierdzenia koronawirusa, dzieci przechodzą na kwarantannę. Jak się okazuje, grupa wiekowa od 3-6 lat może podobnie jak w szkołach przystąpić do zdalnych zajęć, lecz bez kamery internetowej.

W Przedszkolu nr 43 sytuacja jest stabilna. Od początku września nikt z grona pedagogicznego nie przebywa na kwarantannie. - Dzieci chyba się uodporniły, bo wszystkie oddziały są otwarte. Jeśli jest ładna pogoda, to spędzają ten czas w ogrodzie. Póki co nie mamy problemów kadrowych. Na razie to wszystko omija nas szerokim łukiem - informuje Agnieszka Tomala, dyrektor Przedszkola 43.

Cały czas mają nadgodziny

Inaczej jest w Przedszkolu nr 5. - Grupy zostały skierowane na kwarantannę, gdy test na obecność koronawirusa u naszego pracownika okazał się pozytywny. Niestety, braki w kadrze mamy do dziś - potwierdza wicedyrektor Aleksandra Markiel.

Pracownicy Przedszkola nr 5 przez cały czas realizują nadgodziny. Na początku ub. tygodnia do pracy powróciły dwie pracownice, z których jedna przebywała na kwarantannie z powodu koronawirusa, a druga miała zwolnienie lekarskie z powodu przeziębienia. Grupy średnio liczą teraz po 15,16 osób. Dzieci zainfekowane i chore w ogóle w przedszkolu się nie pojawiają.

- Wróciliśmy do pracy w zeszłym tygodniu i mamy aktualnie trzy grupy wiekowe w budynku głównym i jedną "zerówkę" w oddziale przedszkola. Starszaki i zerówka to około 20 dzieciaków, a grupy młodsze ze względu na okres chorobowy to po 12, 15 osób. Mieliśmy duże braki kadrowe. Pracownik, który miał objawy koronawirusa poszedł na kwarantannę, z której już na szczęście wrócił. Wydaje się, że teraz wszystko powoli wraca do normy. Pytanie, na jak długo? - komentuje wicedyrektor Markiel.

Sytuacja już wróciła do normy

Według naszych źródeł, w Przedszkolu nr 30 w ub. tygodniu potwierdzono przypadek koronawirusa wśród kadry i dzieci automatycznie zostały wysłane na kwarantannę. Dyrekcja placówki odmówiła nam jednak komentarza w tej sprawie.

W Przedszkolu nr 54 nie odnotowano ogniska koronawirusa. Na kwarantannę skierowano tylko jedną pracownicę, lecz sytuacja już wróciła do normy. - Dostaliśmy również specjalne maty, które idealnie się sprawdzają. To strzał w "10" i wielkie ukłony dla prezydenta Jarosława Klimaszewskiego, który pomógł nam rozwiązać duży problem w tym trudnym czasie - podkreśla Małgorzata Chyla, dyrektor przedszkola.

Małgorzata Irena Skórska

Foto: Ilona Wiencek, dyrektor Przedszkola nr 2 w Bielsku-Białej