Przerwa w działalności salonów fryzjerskich sprawiła, że dla zarośniętego narodu usługa fryzjera stała się towarem pierwszej potrzeby. Od poniedziałku fryzjerzy znów przyjmują! W zakładach nie milkną telefony od klientów, którzy chcą umówić się na wizytę. Kolejki tworzą się nierzadko na kilka tygodni do przodu, ale w salonach jest spokój i porządek.

Nowe, zgodne z reżimem sanitarnym, zasady świadczenia usług określają, że klienci muszą być umawiani na konkretną godzinę, najlepiej przez telefon lub internet. Klienci nie mogą korzystać z poczekalni w lokalu, w kolejce na usługę powinni czekać na zewnątrz. Wymusza to na nich punktualność i większą dyscyplinę.

Wzrost cen usług fryzjerskich

Wiele salonów przyjęło zasadę, że spóźnienie powyżej 10 minut jest jednoznaczne z rezygnacją z usługi. Zakazane jest serwowanie napojów podczas wizyty (wyjątkiem jest woda w jednorazowym opakowaniu) oraz korzystanie z telefonów komórkowych. Obowiązuje nakaz stosowania rękawiczek lub dezynfekowania rąk przez klientów. Fryzjerzy powinni stosować rękawiczki, jeśli w przypadku konkretnej usługi jest to możliwe. Obie strony powinny zasłaniać twarz maseczkami. Fryzjer może nosić przyłbicę lub gogle.

Praca w maseczce przez cały dzień jest uciążliwa, ale nakaz jej noszenia jest w tym środowisku powszechnie rozumiany. Każdorazowo usługodawcy mają obowiązek zdezynfekować elementy stanowiska, których dotykał klient, oraz narzędzia i urządzenia, a następnie odczekać odpowiedni czas, określony w instrukcji środka do dezynfekcji. Wymusza to stosowanie dłuższych przerw między kolejnymi klientami.

Ceny farb i lakierów wzrosły o ponad 20 proc. Nie wszyscy klienci stosują się do obostrzeń i trzeba ich wyposażać w środki ochronne: maseczki i rękawiczki. Ich ceny oraz środków do dezynfekcji kosmicznie wzrosły. W ciągu dnia fryzjer może obsłużyć teraz mniejszą liczbę klientów, a w związku z utrzymaniem dystansu stanowiska w wielu salonach trzeba było przenieść do innych pomieszczeń. Dotychczas często były one wynajmowane lub współdzielone ze specjalistami z pokrewnych branż: kosmetyczkami, manikiurzystkami. W związku z tym koszty wzrosły i prawie wszędzie znacznie podniesiono ceny usług fryzjerskich.

Upominanie w sprawie telefonu

- Wydłużyliśmy czas pracy, bo musimy robić przerwy na dezynfekcję, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Mamy salon nieco na uboczu, umawiamy się głównie telefonicznie i to ze stałymi klientami. Większość jest zdyscyplinowana i stosuje się do nakazów. Czasami trzeba upominać w sprawie wyciągania telefonu. Sam też nie powinienem go używać. W związku z przepisami i dodatkowymi obowiązkami nie za bardzo jest nawet kiedy go odbierać. W efekcie klienci dzwonią do mnie, aby się umówić nawet przed i po oficjalnych godzinach pracy, np. o godz. 6 czy 23. Koleżanki pracujące w centrum mają gorzej. Muszą kontrolować obecność osób wchodzących z ulicy i chcących się umówić. Niektórzy z nich ignorują wszelkie zasady bezpieczeństwa, z noszeniem maseczek włącznie - powiedział nam Bartosz Biegun, właściciel salonu w Jaworzu.

Po pierwszych dniach obowiązywania wytycznych w sprawie powrotu fryzjerów do pracy poprawiono już kilka błędów i niejasności z pierwotnych wersji przepisów, które rodziły spore kontrowersje na fryzjerskich grupach internetowych. Pozostała jednak niepewność np. w takich sprawach, jak liczba klientów obsługiwanych przez jednego fryzjera. Z jednej strony w wytycznych GIS określono, że obowiązuje ograniczenie jeden klient na jedno stanowisko, ale w innym miejscu uznano, że podczas przerwy po nałożeniu koloru można obsługiwać innego klienta.

Nie wiadomo też co z dziećmi. Wielu klientów przychodzi do salonu wraz z potomstwem. Są wątpliwości czy dziecko przed lub po strzyżeniu powinno wyjść na ulicę, czy może poczekać na rodzica w środku.

Tekst i foto: Piotr Bieniecki