Bielskie przedszkola nadal zamknięte? "Na pewno nie otworzymy ich od 6 maja"
Od 6 maja mogą być otwierane żłobki i przedszkola, ale nie wszystkie samorządy są przekonane, że jest to właściwy termin w dobie pandemii koronawirusa. Władze m.in. Warszawy i Sosnowca oczekują na rządowe rozporządzenie w tej sprawie i zapowiadają, że na razie nie otworzą placówek.
W ramach drugiego etapu tzw. odmrażania gospodarki od środy, 6 maja planowane jest umożliwienie działalności żłobków i przedszkoli w reżimie sanitarnym. Opieka nad dziećmi udostępniona zostanie rodzicom pracującym. Decyzja o otwarciu placówki oświatowej podejmowana będzie przez organ prowadzący po uwzględnieniu wytycznych Głównego Inspektoratu Sanitarnego i podmiotów nadzorujących. Samorządy mają mieć możliwość ograniczenia liczby dzieci w placówkach.
Nie wszystkie samorządy planują uruchomienie placówek oświatowych począwszy od 6 maja. Władze m.in. Warszawy, Dąbrowy Górniczej czy Sosnowca już zapowiedziały, że tego nie zrobią. Prezydenci tych miast wskazują na zbyt małą ilość czasu niezbędnego do przygotowania placówek na powrót dzieci oraz brak wytycznych w formie rozporządzenia. Dlatego oczekują na przepisy w tej sprawie.
Jaką decyzję podejmie prezydent Jarosław Klimaszewski? W Bielsku-Białej funkcjonuje żłobek miejski (w dwóch lokalizacjach) oraz 44 przedszkola prowadzone przez samorząd. - Analizujemy sytuację, ale na pewno od 6 maja nie otworzymy żłobków i przedszkoli, bo nie będziemy narażać dzieci na niebezpieczeństwo. Dopóki nie będziemy w stanie zapewnić bezpiecznych warunków i nie dostaniemy konkretnych wytycznych od rządu, tak długo placówki oświatowe pozostaną zamknięte - mówi Tomasz Ficoń, rzecznik bielskiego magistratu.
bak
Oceń artykuł:
206 29Komentarze 99
Państwo musi zdecydować, państwo musi "zabezpieczyć", państwo ma mi powiedzieć jak żyć. Gdyby na spojżał mój Ś.P. tata - śmiałby się z nas jak z filmów Barei...
Niestety po stronie rządzących także widać wyraźną słabość (kupiony za stołki "biały anioł" terroryzuje rządzących i stara się ugrać lepszą kasę a do tego brakuje alternatywy).
- Wysłuchaj nas Panie.
A jak te dzieci utrzymać w bezpiecznej odległości od siebie, przecież to nie możliwe, co z jedzeniem, spaniem.
To na prawdę bardzo poważne decyzje. Kto nie ma dzieci w przedszkolu tego nie rozumie.
Nie ma jednoznacznych badań potwierdzających twoje teorie. Tak na prawdę dopiero uczymy się tego wirusa, druga sprawa pojawił się bardzo niepokojący raport o zapaleniu naczyń u dzieci prawdopodobnie związany z Covidem.
Przy koronowirusie jest wielkie niebezpieczeństwo - że zainfekowane w przedszkolu
dziecko - nie będzie miało objawów choroby , ale będzie NOSICIELEM i pozaraża domowników
Problemem jest to, że mogą zarazić starszych, np. babcię, którzy umrą.
Dlaczego nie otworzył szkół?
No dlaczego?
wypowiadać się w tym temacie .
Teraz są pretensje o to, że nie można posłać dziecka do przedszkola, a jak przyniesie chorobę do domu i pozaraża wszystkich domowników, to będą pretensje, jak można było do tego dopuścić. A prawda jest taka, że rodzice są różni. Jedni będą przestrzegać wytycznych inni to oleją. Przyprowadzą chore dziecko, nim to nauczyciel wykryje i zadzwoni po rodziców, może zdarzyć, że połowa grupy się zarazi i przyniesie zarazki do domu. Dalej będziecie się wtedy upierać, aby dzieci wróciły do przedszkoli?
A niby skąd ma wiedzieć? Jak wiesz, to mu powiedz (i oczywiscie weź odpowiedzialność za konsekwencje)
Klauzula informacyjna ›