Uczestnicy prywatki w mieszkaniu mogą zapłacić po 30 tys. zł kary
Podczas imprezy w mieszkaniu prywatnym jeden z jej uczestników wszczął awanturę, zakłócił porządek publiczny, po wyjściu z imprezy, żeby dokuczyć towarzyszom wezwał policję. Mundurowi uznali, że jedynym celem spotkania towarzyskiego było biesiadowanie, a to zdecydowanie nie mieści się w kategorii niezbędnych potrzeb życiowych. Powiadomiono sanepid. Każdemu z biesiadników grozi kara w wysokości do 30 tys. zł.
W poniedziałek wieczorem na telefon alarmowy centrum powiadamiania ratunkowego zadzwonił 35-letni mieszkaniec Czechowic-Dziedzic zawiadamiając, że w jednym z mieszkań, wbrew obowiązującym przepisom porządkowym, odbywa się towarzyskie spotkanie.
Policjanci podejmujący interwencję szybko ustalili, że mężczyzna, który ich wezwał, brał wcześniej udział w tym zakrapianym alkoholem spotkaniu. Tam pokłócił się z jednym z uczestników imprezy i wszczął awanturę, zakłócając prywatkę oraz ład i porządek publiczny w okolicy. Kiedy opuścił imprezę, chcąc dokuczyć pozostałym na niej znajomym, postanowił wezwać policję, informując o tym, że w jednym z mieszkań wbrew specjalnym przepisom porządkowym odbywa się impreza.
Stróże prawa ustalili, że on również brał udział w prywatce, a jedynym celem spotkania towarzyskiego było wspólne biesiadowanie. Ponieważ ten cel zdecydowanie nie mieścił się w kategorii niezbędnych potrzeb życiowych, przeciwko czworgu biesiadnikom skierowali wnioski o ukaranie do sądu za złamanie wprowadzonych niedawno przepisów porządkowych. O ich nieodpowiedzialnym zachowaniu stróże prawa zawiadomili także sanepid, który może na każde z nich nałożyć karę finansową w wysokości nawet 30 tys. zł.
35-latek miał w organizmie ponad dwa promile alkoholu i trafił do izby wytrzeźwień, a reszta jego kompanów - mężczyzna i dwie kobiety zostali odesłani do swoich domów.
bb
Oceń artykuł:
18 25Komentarze 17
A są juz typy które oferują inne pomysły dla państwa w celu śledzenia obywatela.
Wirus jak zło, ale pokazuje prawdziwe oblicze niektórych ludzi. Niech donosiciele nie myslą, że życie i los im sprzyja, będzie wręcz odwrotnie, przeznaczenie jak bumerang wróci i uderzy bardzo mocno, w chwili w której sie nie spodziewają. Karma wraca jak to się popularnie mówi.
Korona wirus to też jest test z człowieczeństwa można nawet częśc Polaków oblewa go równo. Ja na szczeście żyję tak samo jakby był grudzień 2019 albo styczeń 2020 u mnie się nic nie zmienia, na przekór. Nie klękam przed epidemią. Nie ona jest i nie będzie moim bogiem ani orkiestrą.
Natomiast bardzo źle się dzieje, że powstają reguły, które nie są prawem, lub wręcz stanowią pogwałcenie prawa. Kto nam zagwarantuje, że ten czy inny rząd będzie przestrzegał prawa przy innych okazjach, skoro teraz może jest sobie dowolnie i bezkarnie łamać i naginać? A powód do usprawiedliwienia takich działań zawsze sobie znajdą. Jak nie epidemia, to powódź, jak nie powódź to susza. Jak nie upały, to fala mrozu....
Klauzula informacyjna ›