Koronawirus uderza w bielski rynek pracy. Jest się czego obawiać?
Na globalnej epidemii wirusa cierpią wszyscy bez wyjątków: zwykli ludzie, turystyka, przemysł, usługi, gastronomia czy rozrywka. Nie ma wątpliwości, że przez koronawirusa bardzo wiele straci każdy z nas, a w szczególności lokalny rynek pracy. Pandemia zachorowań na SARS-CoV-2 coraz mocniej wpływa na życie bielszczan. Statystyka mówi, że będzie jeszcze gorzej, ponieważ tendencja zarażeń w Polsce jest rosnąca.
Na początku tygodnia dotarła do nas informacja, że bielski PUP zawiesza tymczasowo działalność na rzecz bezrobotnych, w tym indywidualnej aktywizacji zawodowej i wyrównywania szans na miejscowym rynku pracy. Telefonicznie odwoływane są zaplanowane spotkania z doradcami, pojawiają się prośby, aby w urzędzie się nie pojawiać i czekać na dalsze instrukcje. Do kiedy trwać będzie ta sytuacja, nie wie nikt. Mamy jedynie zapewnienie, że gdy wszystko wróci do normy, przedstawiciele PUP będą kontaktować się z osobami poszukującymi pracy w sprawie zaplanowania nowych terminów spotkań.
Wielu bielszczan już teraz zostało oddelegowanych do pracy zdalnej, zarówno tych pracujących dla mniejszych, jak i większych firm w regionie. Coraz głośniej mówi się o zatrzymaniu produkcji na dłuższy okres, szczególnie w zakładach zatrudniających więcej niż sto osób. Sytuacja jest jak najbardziej zrozumiała, bo w trosce o zdrowie swoje, współpracowników oraz własnych rodzin chyba każdy zatrudniony wolałby pandemię przeczekać w zaciszu swojego domu. Często też innego wyjścia po prostu nie ma, gdyż nie działają placówki, które na co dzień zajmowały się naszymi dziećmi.
Dostajemy sygnały, że osoby zatrudnione na umowę o pracę tracą możliwość dodatkowego zarobku związanego z nadgodzinami czy pracą w weekendy, który często stanowi ważną część domowego budżetu. Z kolei osoby pracujące na tzw. śmieciówkach, gdzie liczy się każda przepracowana godzina, na przestoju w zakładzie stracą cały zarobek. Ogromne koszty poniosą także pracodawcy, którzy otrzymują dużą liczbę wniosków o urlop na żądanie czy opiekę na dzieckiem. Rąk do pracy zaczyna brakować, a płacić pracownikom trzeba.
AK
Oceń artykuł:
46 8Komentarze 36
Bez polityki - jest wojna z wirusem, czas na szybkie działanie rządu
To podsumowuje sytuację Polaków i tego jak dają się wykorzystywać i zostali wykorzystani w 89 roku. Za granicą nikt nie bierze nadgodzin, bo zarabiają dobrze w 8 godzin.
Miłego dnia Europejczycy pracujący za 500 euro miesięcznie
Dobrze tyle że udało się w jakiś sposób zastopować prezydenta miasta przez zadłużaniem na potęgę, a były takie zakusy tej władzy. Dzieki temu że obsługa długu jest w miarę niska można będzie skupić się na pomocy dla ludzi dotknietych bezrobociem a ich będzie przybywać w kolejnych latach, koronawirus tylko dolał oliwy do ognia.
Hossa jaka była jeszcze w 2019 roku dobiegła końca a teraz będa spadające wpływy do budżetu miasta oraz rosnące wydatki... na utrzymanie bezrobotnych i to nie dotyczy tylko 2020 roku bo nie wiadomo czy świat wyjdzie z tego do 2023 roku. Mówi się trudno.
W miescie muszą ograniczyć inwestycje własne, ale w tym muszą zmieścić przebudowę wiaduktu na Kwiatkowskiego który grozi zawaleniem. Zacznie się wybieranie priorytet albo dalej jazda pod publiczkę.
Spalarni jeszcze długo, dlugo nie bedzie, państwowej inwestycji CPK też nie takie sa skutki wirusa który sparaliżował świat, a to tylko początek problemów bo mowimy o zagrożeniu zdrowia i życia, pandemia gospodarcza dopiero przed nami.
Temat nieprędko powróci.
Klauzula informacyjna ›