W kwietniu 1932 na obradach Rady Miejskiej w Bielsku pojawił się temat parcelacji ogrodów zamkowych. Książę Sułkowski mający problemy finansowe chciał poratować swój skarbiec, ale aby dobrze zarobić, postanowił - jak byśmy to dzisiaj powiedzieli - zmienić plan zagospodarowania miasta. Tak oto w burzliwy sposób doprowadzono do budowy nowoczesnego kwartału zwanego wówczas Tel Avivem.

Pierwszy plan zakładający ścisłą zabudowę ogrodów nie był do zaakceptowania dla radnych. Po konsultacjach z księciem Sułkowskim powstał kolejny, który rada mogła rekomendować, gdyż teren podzielono na osiemnaście parceli, a pozostałe 3 ha ogrodów miały zostać bezpłatnie przekazane miastu jako park publiczny. Dodajmy, że od lat bielszczanie traktowali ogrody jako park miejski, gdyż służby książęce nie były nimi zainteresowane.

Książę zmienia zdanie

Projekt przewidywał w większości zabudowę rezydencjalną oraz budowę drogi o szerokości 8 m „od wjazdu do ogrodów wzdłuż frontu domów zwartych budowli i mającą stanowić komunikacje z placem Dunajewskiego, dalej prowadzić wzdłuż lewego brzegu Białki do ul. Nad Ścieżką”. Parcela nr 19 miała zostać niezabudowana, tak aby w przyszłości można tam było dokonać rozszerzenia wjazdu.

Kiedy radni zaczęli już planować szczegóły rozbudowy parku, książę Sułkowski zaraz po tym jak otrzymał zgodę na parcelację zmienił zdanie i ustaloną wcześniej darowiznę na rzecz miasta... cofnął, informując, że tereny nie przeznaczone pod zabudowę ogrodu może miastu... sprzedać za 15 dolarów od sążnia ((kwadrat o boku 40 sążni stanowił jedną morgę - przyp. red.).

Irytacja radnych, którzy dowiedzieli się, że za darowiznę przyjdzie im teraz zapłacić, była wielka. Dlatego w tych okolicznościach postanowili całkowicie zablokować przekształcenie ogrodów. Nie pomogły twierdzenia obrońców Sułkowskiego, że książę chciał, ale rada powiernicza zablokowała. Tym bardziej, że przecież sam książę był z zawodu prawnikiem.

Magistrat ma rację

Radni ogłosili więc publicznie, że miasto nie będzie tego terenu uzbrajać ani w wodę, ani w kanalizację. Nie powstanie tam także ani metr drogi. Aby jeszcze dotkliwiej książę odczuł, iż: „kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera” postanowili zablokować mu pożyczkę w wysokości 260 tys. zł, o którą się starał w Miejskiej Kasie Oszczędności. Podobno połowa tej kwoty miała być przeznaczona na zaległe podatki oraz spłatę zobowiązań ojca i podatek od spadku, który uniemożliwiał mu w pełni gospodarować majątkiem.

Po raz kolejny zajęto się ogrodami zamkowymi w czerwcu 1933, gdy książę złożył do wojewody skargę na postępowanie bielskiego magistratu. Liczył, że organ nadrzędny, który czekał na zaległe podatki będzie żywotnie zainteresowany, aby dłużnik otrzymał gotówkę, bowiem część z niej otrzyma wojewoda. Jak się jednak okazało, specjalna komisja, która udała się na wizję lokalną do Bielska uznała, że magistrat ma rację, zezwalając tylko na częściową zabudowę ogrodów i całkowicie zignorował żądania odszkodowawcze Sułkowskiego.

Rok 1934 minął na prawnych podchodach obu stron. Magistrat ignorował powstający nowy fragment miasta, a książe Sułkowski wolno sprzedawał działki. Cieszyli się jedynie nabywcy, którzy uznali zakup terenów z „wadą prawną” za doskonałą lokatę długoterminową.

Mediacja wojewody Grażyńskiego

Ostatecznie w 1935 doszło do kompromisu. Możemy się tylko domyślać, że stało się to przy mediacji wojewody dr. Michała Grażyńskiego, aby obie strony mogły zachować twarz. Wojewoda wziął na siebie niezadowolenie z powodu akceptacji zabudowy ogrodów, a książę nie podarował miastu nawet części terenu, choć zapowiedział, że pozostawi jedną działkę na cele społeczne. Wyprzedzając nieco chronologię, na działce tej w 1939 roku miał powstać nowy Dom Polski.

W tych okolicznościach ogrody zamkowe stały się wielkim placem budowy. O normalizacji stosunków z miastem może dobitnie świadczyć to, że w 1936 przejęło ono na utrzymanie nowo powstające Aleje Sułkowskiego. Tak oto w burzliwy sposób doprowadzono do budowy nowoczesnego kwartału zwanego wówczas Tel Avivem.

Jacek Kachel

Na zdjęciu głównym: Aleje Sułkowskiego

Centrum Bielska na początku XX wieku