Chociaż od wybuchu II wojny światowej minęło już 80 lat, to nadal budzi ona wiele kontrowersji. Tym bardziej, że im mniej osób żyje, które ją pamiętają, tym więcej pojawia się prób, jeżeli nie fałszowania, to wybielania jej sprawców. Dlatego wręcz obowiązkiem jest przypomnieć, że 1 września 1939 roku Niemcy pogwałcili wszystkie podpisane układy i napadły na Polskę. Trudna była również nasza lokalna historia, bowiem jak wspominają żołnierze z 21. pułku artylerii lekkiej, którzy wycofywali się przez Bielsko, zostali oni na terenie miasta w kilku miejscach ostrzelani przez miejscowe bojówki V kolumny.

- Kiedy z 2 na 3 września wojska polskie opuściły Bielsko, następnego dnia (3 września) około 9 do miasta wkroczyli Niemcy. W jednym momencie jak na rozkaz, nie licząc jednej kamienicy żydowskiej na rogu, wszystkie pozostałe, które znajdowały się przy placu Żwirki i Wigury, pokryły się sztandarami ze swastykami. Przystrojenie trwało może pięć minut. Moje koleżanki w strojach niemieckich wybiegły na ulicę z plackami, kanapkami oraz czymś do picia i witały entuzjastycznie żołnierzy Wehrmachtu. Myśmy z mamą płakały, a następnego dnia wszystko się zmieniło. Moje koleżanki pozdrawiały mnie faszystowskim pozdrowieniem - wspomina rodowita bielszczanka, pani Anna. Miała wtedy 19 lat.

Zdobył w Bielsku wykształcenie

Jednak jak się okazuje, i w tamtym czasie zdarzali się ludzie, którzy potrafili iść pod prąd. Jedną z takich osób był Walter Jan König, który urodził się 25 czerwca 1903 w Bielsku. Młody Walter zdobył w Bielsku wykształcenie ekonomiczne i po maturze wyjechał do Wiednia na studia. Na uczelni opracował patent na wyrób: przedmiotów z mączki celuloidowej, mączki rogowej i podobnych mas plastycznych.

Swój patent zgłosił 30 września 1925 do urzędu patentowego w Niemczech i tam 31 stycznia 1927 jego wynalazkowi udzielono ochrony pod numerem 6900. Była to swoista rewolucja, gdyż inż. König opracował specjalną mieszankę, dzięki której można było wykonywać np. guziki ze specjalnej masy przypominającej dzisiejsze tworzywa sztuczne. W tamtych czasach guziki wykonywane były z metalu, drewna lub też ze szkła i masy perłowej.

Po powrocie do kraju rozpoczął starania o utworzenie spółki, która została zarejestrowana w Cieszynie (P.III-87). Spółka Rogolith znalazła sobie siedzibę w Bielsku w budynku przy placu Ratuszowym 2 na I piętrze. Obecnie jest to nr 5 i znajduje się tam USC. Kilka lat temu był tam Bank Handlowy, a wcześniej urodzeni pamiętają, że w tym oszklonym gmachu wzniesionym w 1922 roku mieściła się fabryka sukna Fryderyka Tislowitza. Firma Rogolith zatrudniała ok. 60 osób. Pod koniec lat 30 XX wieku Walter podjął starania o nadanie mu obywatelstwa polskiego.

Wstępuje do Wojska Polskiego

Bardzo trudny, a zarazem ciekawy był w życiu Königa rok 1939. Oto kiedy spora część młodych mieszkańców Bielska, obywateli polskich narodowości niemieckiej wyjeżdża do III Rzeszy, on po raz kolejny wznawia prośby o przyznanie obywatelstwa polskiego. Prawdziwy hart i postawę obywatelską wykazał 1 września. W tym samym czasie, gdy jego koledzy z Bielska jako zwiadowcy prowadzili wojska Wehrmachtu, wstępuje do Wojska Polskiego. Po kampanii wrześniowej los tułacza rzuca go na teren ZSRR. Tam przybywa do niego żona Ksenia. Jednak miłość do Polski i poczucie obowiązku nakazują mu walczyć.

Niestety, Königowi nie udaje się wyjść z Rosji razem z żołnierzami gen. Andersa. Dlatego, gdy formowane było nowe wojsko, natychmiast zgłasza się i 7 listopada 1943 roku zostaje szeregowcem 5. Brygady Artylerii Ciężkiej w Siedlcach nad Oką. W charakterystyce służby czytamy: Brał udział w forsowaniu Bugu, wyzwoleniu Lublina i Warszawy. 15 listopada 1944 został przyjęty do 11. samodzielnej kompanii kablowo-tyczkowej przy sztabie armii, brał udział we wszystkich bojach tej jednostki od Warszawy przez Bydgoszcz, Kołobrzeg, przy forsowaniu rzeki Odry aż do rzeki Łaby. Tak samo w artylerii, jak i łączności przy budowie linii telefonicznych na przedniej linii frontu wykazał dużo męstwa i odwagi, wykonując sumiennie wszelkie rozkazy swych dowódców. Jako prawdziwy żołnierz, sławnej I Armii spełnił w zupełności swój obowiązek wyzwolenie ojczyzny.

Nowa ojczyzna nie odpłaciła mu jednak tym samym. Kiedy po zdemobilizowaniu 22 września 1945 roku powrócił do Bielska, okazało się, że nie ma tu czego szukać, bowiem przypomniano sobie, że nie posiada formalnie...obywatelstwa polskiego. Dodatkowo jego sprawa stała się kłopotliwa, kiedy po raz kolejny wystąpił o obywatelstwo polskie. To, co powinno być czystą formalnością, stało się problemem, gdyż był postrzegany jako powracający fabrykant.

Magazynier w składzie budowlanym

Na nic zdały się zapewnienia, że nie chce zwrotu fabryki, a jedynie chciałby w niej pracować. Władze dawały mu wyraźnie odczuć, że nie powinien robić innym kłopotu i... wyjechać tam, gdzie jego miejsce, czyli do Niemiec. Niezrażony tym wszystkim König postanowił, że przeczeka trudny powojenny czas i gdy sytuacja w kraju się unormuje, to i jego życie wróci do normy. Tym bardziej, że priorytetem dla niego było wówczas sprowadzenie żony z ZSRR.

Sytuacja była bardzo trudna, gdyż władze sowieckie bardzo niechętnie wypuszczały ludzi z „bolszewickiego raju”. Tu jednak dzięki swojej przeszłości frontowej i przynależności do "jedynie słusznej armii polskiej" Mieczysław Dwornik, kierownik oddziału Urzędu Repatriacyjnego w Bielsku, popiera jego starania i wysyła specjalne pismo do ambasady polskiej w Moskwie.

Żona wraz z urodzonym w ZSRR synem Michałem wróciła do kraju w 1946 roku. Rok później, 21 maja 1947 roku zarząd miejski w Bielsku wezwał go do stawienia się celem odebrania potwierdzenia upragnionego obywatelstwa polskiego. Od tego momentu teoretycznie powinno być łatwiej. Zamiast świętowania pojawiła się jednak szara stalinowska rzeczywistość. Jako element niepewny otrzymuje posadę magazyniera w składzie budowlanym, gdzie jest poddawany inwigilacji, a nawet niesłusznie aresztowany. Walter Jan König zmarł w 1966 roku.

xxx

Dzisiaj po latach warto przypomnieć sobie postać człowieka, który swój honor cenił wyżej niż codzienny pragmatyzm. W czasie, gdy nikt od niego nie żądał ofiary i gdy większość przyjęła postawę zachowawczą, poszedł walczyć w obronie ojczyzny, której nawet nie był obywatelem. Jest to tym bardziej znaczące, że inni formalnie posiadający obywatelstwo polskie masowo wyszli witać armie niemiecką, a część z nich jako V kolumna ostrzeliwała wycofujące się wojska polskie.

Jacek Kachel

Fragment artykułu zamieszczonego w rocznicowym wydawnictwie pt. „Bielsko i Biała podczas II wojny światowej - wybrane aspekty”, które ukazało się nakładem Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej.

Na zdjęciu tytułowym: wkroczenie żołnierzy niemieckich do Bielska 3 września 1939