Miasto na pożyczkach. Rekordowe zadłużenie Bielska-Białej
Aż 231 mln zł - tyle jeszcze w tym roku zamierza pożyczyć bielski Ratusz. W ten sposób deficyt budżetu Bielska-Białej osiągnie pułap ponad 217 mln zł i będzie rekordowy w porównaniu z poprzednimi latami. Urzędnicy zapewniają jednak, że miastu nie grozi utrata płynności finansowej, a bez pożyczek nie uda się zrealizować zaplanowanych inwestycji. Inwestycji, które pod względem nakładów finansowych są również rekordowe.
Bielsko-Biała musi się rozwijać. W artykule Miasto zaciąga kredyt długoterminowy. Spłata do roku 2035! informowaliśmy, że samorząd zamierza zaciągnąć kredyt w wysokości 152 mln zł na finansowanie deficytu budżetowego w 2019 roku oraz spłatę wcześniejszych długów. Ale okazuje się, że oprócz tej kwoty trzeba jeszcze pożyczyć 79 mln zł na tzw. wyprzedzające finansowanie projektów prowadzonych ze środków Unii Europejskiej.
Szybko wrócą do budżetu
Chodzi o modernizacje ulic Krakowskiej, Żywieckiej, Cieszyńskiej, a także Beskidzkiego Centrum Onkologii. - Bez kredytu moglibyśmy nie zmieścić się z realizacją inwestycji w terminach wymaganych przez instytucje dające europejskie pieniądze - wyjaśnia Jarosław Klimaszewski, prezydent Bielska-Białej. Zasada jest prosta - UE refunduje poniesione wydatki. Jeżeli więc inwestycje zakończone zostaną w terminie, znaczna część z tych 79 mln zł dość szybko wróci do budżetu miasta.
Zakładany na ten rok deficyt jest bezprecedensowy w dziejach bielskiego samorządu. W poprzednich kadencjach zdarzało się, że różnica między dochodami a wydatkami budżetowymi wynosiła około 150 mln zł. - Wówczas jednak prowadzone inwestycje sięgały 200 mln zł. Obecnie warte są 400 mln zł - podkreśla prezydent. Lada dzień ogłoszony zostanie przetarg, który wyłoni kredytodawcę. Spłatę kredytu w wysokości 152 mln zł miasto ma rozpocząć w 2021 roku, przy czym ostatnią ratę zaplanowano na 2035 rok. Obecnie budżet miasta to znacznie powyżej 1,1 mld zł. Według prognoz, w 2035 roku ma sięgnąć ponad 1,5 mld zł.
Janusz Okrzesik, przewodniczący Rady Miejskiej w Bielsku-Białej, jeden z liderów Niezależnych.BB przyznaje, że tak duży deficyt w miejskiej kasie to efekt zbiegu dwóch okoliczności. - Po pierwsze, poprzednia kadencja była właściwie inwestycyjną porażką. Żadna z dużych inwestycji nie rozpoczęła się ani nie zakończyła w planowanym terminie. Stąd przesuwanie wydatków w budżecie i niewielki deficyt. Teraz mamy najwyższy w historii poziom wydatków - ponad 400 mln zł, bo w jednym czasie skumulowały się trzy wielkie i opóźnione inwestycje. To sytuacja przejściowa. Sporą część planowanych kredytów miasto zwróci z przyszłorocznych wpływów z funduszy unijnych - zaznacza.
Pożegnanie z marzeniami
Jarosław Klimaszewski i Janusz Okrzesik obawiają się dużego spadku wpływów do budżetu miasta z tytułu ostatnich zmian w przepisach podatkowych. Chodzi o "zerowy PIT" dla osób do 26. roku życia (ustawa weszła w życie 1 sierpnia). Rządowy projekt zakłada również obniżenie PIT z 18 do 17 proc. oraz co najmniej dwukrotne podniesienie kosztów uzyskania przychodu.
Przedstawiciele Związku Miast Polskich oceniają, że po tych zmianach w kasie samorządów zabraknie ponad 7 mld zł. W przypadku Bielska-Białej może chodzić nawet o 42 mln zł. Na dodatek około 22 mln zł bielski Ratusz musi właśnie dołożyć do oświaty. Stąd większy deficyt niż planowane wcześniej 150 mln zł.
- Płynność finansowa miasta nie jest zagrożona, ale raczej trzeba się pożegnać z marzeniami o kolejnych dużych inwestycjach. Może to wyjść miastu na zdrowie, bo dotychczasowa gigantomania - choćby przy okazji przebudowy Cieszyńskiej - powodowała lekceważące podejście do szeregu mniejszych, a równie istotnych potrzeb, choćby modernizacji dróg lokalnych - tłumaczy Janusz Okrzesik.
PiS za i przeciw
Przemysław Drabek, reprezentujący PiS wiceprzewodniczący Rady Miejskiej podkreśla, że jego klub opowiedział się przeciwko zaciąganiu przez miasto kredytu w wysokości 152 mln zł. Radni PiS byli jednak za pożyczką na tzw. wyprzedzające finansowanie projektów prowadzonych ze środków pochodzących z UE, która zostanie spłacona z unijnych dotacji po zrealizowaniu inwestycji.
Przemysław Drabek popiera decyzje rządu Mateusza Morawieckiego w sprawie obniżenia podatków. - Jestem zdecydowanym zwolennikiem takich rozwiązań, bo te pieniądze zostaną w kieszeniach mieszkańców Bielska-Białej - mówi. Jego zdaniem, zmiany nie wpłyną na dochody miasta, bo w ciągu ostatnich trzech lat wzrosły one o ponad 100 mln zł. - To więcej niż prognozowano - wyjaśnia i przekonuje, że taka tendencja się utrzyma.
xxx
Bielsko-Biała jest wciąż jednym z najmniej zadłużonych samorządów w województwie śląskim. Trudno o sytuację, by miasto z bieżących wpływów realizowało planowane wielkie inwestycje. I choć dla przeciętnego Kowalskiego kwoty, jakimi operują władze Bielska-Białej są niewyobrażalne, to trzeba uświadomić sobie, że samorząd to żywy organizm, który musi na bieżąco reagować na potrzeby mieszkańców. A tego często bez zaciągania kredytów zrobić się po prostu nie da.
Anna Szafrańska
Na zdjęciu od lewej: prezydent Jarosław Klimaszewski, wiceprezydent Adam Ruśniak i skarbnik miasta Dominik Pawiński, fot. z monitoringu sali sesyjnej
Oceń artykuł:
25 48Dziennikarka portalu bielsko.biala.pl
Komentarze 55
Można, prawda?
Ale aby to zrozumieć trzeba mieć minimalne wykształcenie którego ci jak widać brakuje. BRAWO ty.
Ale nie można zapominać o słowach Premiera jaśnie nam panującego tu cytat:
"robotnicza myśl socjalistyczna jest głęboko obecna w filozofi Prawa i Sprawiedliwości.
Kiedyś Tusk przyznał się, że nie jest żadnym liberałem tylko socjaldemokratą, dziś Premier Morawiecki ukazuje nam prawdę, że też jest socjalistą. Tylko o tym to już każdy kto interesuje się polityką wiedział od dawna. PIS to żadna Prawica.
Ale mimo tego że miasto Zabrze połowę z 600 milionów długu 300 baniek długu to sprawa stadionu i Górnika Zabrze, to i tak samorząd miasta Zabrze, wydaje około 80-100 milionów złotych mniej pieniędzy na roczne utrzymanie miasta niż miasto Bielsko-Biała. Mimo że w Zabrzu mieszka na dzisiaj około 3 tys mieszkańców więcej niz w naszym mieście. Być może wypada sie zastanowić, czemu utrzymanie gminy podobnej wielkości w Zabrzu jest rocznie o blisko 100 milionów złotych tańsze niż w stolicy Podbeskidzia. Wydaje mi się że jeśli nasze miasto umiało by utrzymać jego funkcjonowanie na poziomie 70-75% wydatków bieżących to takie kredyty jak ten powyżej nie musiałyby być zaciągane, przynajmniej na taką skalę jak wyżej.
I nie dam wiary w słowa przewodniczącego RM, że Bielsko-Biała ze zwróconych środków z Brukseli spłaci kredyty wieloletnie. NIe wiem czy bankierzy się zgodzą na to aby kredyty które mają być teoretycznie spłacone do 2030 czy 2035 roku, zostały spłacone za środki unijne które wrócą do miasta po rozliczeniu zadań jak DK52, Onkolog czy Cieszyńska. Bo im szybciej miasto by spłaciło kredyty tym mniejsze będą zyski dla banków z odsetek, dlatego nie wierzę w takie działania.
Na pewno samorządom będzie utrudniać działania polityka z Warszawy ale z tym samorządy muszą się już pogodzić i Warszawa jej polityka nie może być tematem zastępczym, trzeba patrzeć na siebie bo centrala idzie swoją drogą i tak było za SLD za PO i jest za PiS.
zapytaj prezesa kto mu miał sponsorować dwie wieże i za ile . A bankstera to masz na czele rządu.
Klauzula informacyjna ›