Na rogu ulic Legionów i Piłsudskiego w Bielsku-Białej stoi budynek straszący swoim stanem. Odpadający tynk, dziury po kulach i zabrudzona elewacja to wynik 70-letnich zaniedbań. Od czasów II wojny światowej elewacja nie była remontowana. Jednak przy bliższym przyjrzeniu się ten dom z ogrodem wybudowany przez Emanuela Rosta jr oczarowuje swoim pięknem.

Budynek, z charakterystycznym trapezowych hełmem wieńczącym naroże, został zbudowany przez Emanuela Rosta jr ok. 1900 roku, na zlecenie lekarza Macieja Kwiecińskiego. Kamienica została piękne ozdobiona rzeźbami i detalami; zarówno na zewnątrz, jak i w środku. Koniec jej świetności nastąpił w trakcie wojny. Do dzisiaj nosi ślady radzieckich kul z "pepeszy" i od tego czasu nie była remontowana.

Donos do konserwatora

Po wojnie zakwaterowano w niej 15 rodzin i prowadzono prace bieżące i adaptacyjne. Lata mijały, pozostawała własnością kilkunastu spadkobierców. Niedawno od rozdrobnionych właścicieli nabył ją nowy inwestor. Rozpoczęto prace, które wzbudziły zaskoczenie. Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że zerwane zostały m.in. zabytkowe parkiety, wyrwane drzwi z ościeżnicami, zdemontowane piece kaflowe, wycięto wiele drzew w ogrodzie. Miały tam powstać mniejsze lokale pod wynajem.

O sprawie wie Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków w Katowicach. W kwietniu anonimowy informator powiadomił urząd telefonicznie o prowadzonych pracach. Tego samego dnia przedstawiciele bielskiej delegatury udali się na oględziny obiektu. Mimo iż nie zostali przez robotników wpuszczeni do mieszkania, udało im się udokumentować oderwane futryny i parkiety. Prace wstrzymano. Dwukrotnie umawiano się z właścicielem na wizję obiektu. Ostatecznie w remontowanych lokalach stwierdzono likwidację parkietów i posadzek. Nowy właściciel twierdzi, że demontażu części parkietów dokonali poprzedni lokatorzy, a w innym parkiety były przegnite. Na strychu znaleziono gruzowisko po zniszczonych ozdobnych piecach kaflowych. Po ich oglądnięciu konserwator stwierdził, że nie zostały one rozebrane podczas obecnych samowolnych prac.

Kto wyburzył zabytkowe piece?

Mieszkańcy kamienicy nie są co do tych wniosków zgodni. Twierdzą, że w momencie przejęcia kamienicy i wyprowadzki z remontowanych lokali parkiety były w stosunkowo dobrym stanie. W trakcie samych prac widzieli demontaż i wywożenie zabezpieczonych części ozdobnych pieców. Także już po zakupie nieruchomości miała zniknąć zabytkowa stolarka. Co do stwierdzonej przez konserwatora likwidacji wtórnych ścianek działowych oraz wtórnych łazienek nikt z rozmówców nie ma zastrzeżeń.

Z informacji, które przekazał nam urząd wynika, że właściciel przedstawił już koncepcję mieszkań w kamienicy z przywróceniem historycznej dyspozycji wnętrz. - Są na obecną chwilę prowadzone w tej sprawie ustalenia konserwatorskie z właścicielem i projektantem. Jednocześnie w dniu 4 lipca właściciel wystąpił z wnioskiem o wydanie pozwolenia na przeprowadzenie prac porządkowych na terenie nieruchomości - poinformował nasz portal Mirosław Rymer, rzecznik prasowy ŚWKZ w Katowicach. 

Zgoda konserwatora na część prac

W połowie lipca inwestor otrzymał pozwolenie na: usunięcia blaszanych garaży, uporządkowanie budynku po poprzednich właścicielach w piwnicach, usunięcia podmurówek po wannach w łazienkach na I piętrze wraz z ściankami działowymi ze skuciem płytek z podłóg łazienek (łazienki wtórne) oraz wycięcie samosiewów i drzew owocowych z ogrodu. Aktualnie konserwator oczekuje na przedłożenie przez właściciela dokumentacji projektowej przywracającej funkcję mieszkalną z poszanowaniem historycznej dyspozycji wnętrz.

Jak wygląda stan faktyczny, nie nam oceniać. Faktem pozostaje, że zabytkowa kamienica jest zdewastowana i stan ten w ostatnim okresie pogłębił się. Koszty jej pełnej renowacji i remontu na pewno byłyby ogromne. W wielu podobnych przypadkach mimo stosunkowo niewielkiej ceny zakupu, nowi właściciele nie chcą lub nie są w stanie podołać wyzwaniu kosztownej renowacji budynku. Konserwator ze względu na ochronę danych osobowych nie podał nam danych właścicieli, więc nie mieliśmy okazji spytać ich o plany.

Foto i tekst: Piotr Bieniecki