Co można zobaczyć w ciągu dwóch godzin w Bielsku-Białej? Sporo. Wczoraj udało nam się zaprosić Jarosława Klimaszewskiego do wspólnego spaceru po bielskich ulicach. Byliśmy na Rynku, dworcu PKP i PKS, w kultowym dla niektórych Pierożku, jechaliśmy autobusem MZK. - Ja to miasto znam. Mam swoje ukochane miejsca - mówił prezydent. Jednym z nich jest… targowisko. - Tutaj, będąc w liceum, handlowałem owocami i kwiatami.

- Problem zdaje się nabierać innego wymiaru, gdy spojrzy się na niego z innej perspektywy. Dlatego lubię zobaczyć coś na własne oczy, przekonać się na własnej skórze, z czym się zmagają mieszkańcy Bielska-Białej. Nawet, jeśli chodzi tylko o dziurawy chodnik - mówił nam wczoraj Jarosław Klimaszewski, prezydent Bielska-Białej.

Bez kierowcy i samochodu służbowego?

W wolnym czasie prezydent - jak się nam zwierzył - znajduje czas, aby zjeść swój ulubiony jabłecznik w schronisku na Koziej Górce. W pracy nie boi się konfrontacji i jest otwarty na pomysły ludzi, których spotyka na drodze. A spotkał ich wczoraj niemało - gdy spacerował głównym deptakiem, gdy mijał ich na Rynku, dworcu PKP i PKS. Wielu zatrzymywało się, aby porozmawiać. Niektórzy byli zaskoczeni, że jak to tak - prezydent bez kierowcy i samochodu służbowego?

- Rzadko korzystam z tego przywileju - tłumaczył Jarosław Klimaszewski. - Tylko wtedy, gdy jest duża impreza i wiadomo, że będzie problem z zaparkowaniem. Czasami chcę oszczędzić czas, zależy mi na przeczytaniu dokumentów, to wtedy proszę o pomoc. Poza tym lubię spacerować - odpowiadał, by przyznać że parkingi są bolączką miasta. - Szukamy rozwiązań. Teraz, po tym jak Sfera wprowadziła płatny parking, mamy do czynienia z dzikimi parkingami. Jest ich coraz więcej. Budujemy nowy parking przy Kopernika. I może warto spojrzeć całościowo na komunikację miejską?

Prezydent pamiętał o naszym spotkaniu. Gdy wychodził ze swojego gabinetu zapytał panie, które pracują w sekretariacie, o bilety MZK. - Kupi pan u kierowcy albo w biletomacie - podpowiedziały.

Prezydent kasuje w „trzynastce”

W planach mieliśmy przejażdżkę po mieście. Trafiło na autobus linii 13. - Dawno nie jeździłem miejskim autobusem - przyznał prezydent. - Obiecałem bezpłatne bilety dla dzieci oraz seniorów i słowa dotrzymam. Myślę, że wejdzie to w życie najpóźniej 1 stycznia 2020 roku. Jest to związane z przepisami. Trzeba dodać, że jest to koszt dla naszego budżetu około 11 mln zł rocznie.

Dworzec PKP to jedno z ulubionych miejsc Jarosława Klimaszewskiego. - Jest piękny - zachwycał się prezydent. - Miasto miało swój udział w jego renowacji. Tak lubię podróżować pociągami, a nie chcieli mnie puścić, gdy oznajmiłem w ratuszu, że zamierzam koleją jechać na pogrzeb prezydenta Adamowicza do Gdańska. Można zaszyć się w Warsie i obserwować świat…

Prezydent ubolewa nad tłokiem i chaosem na parkingu przy dawnym Globusie, a dziś przy stacji BP, skąd odjeżdżają busy w kierunku Krakowa. - Miasto nie ma na to wpływu. To prywatne przewozy, prywatny parking. Można pomyśleć nad alternatywnym miejscem odjazdów i przyjazdów. Sprawa dotyczy przecież wielu bielszczan, także turystów.

Między placem Wolności a Rynkiem

- Dzień dobry, panie prezydencie. Jakoś żyjemy, tak dorabiamy trochę do emerytury, bo teraz jest ciężko. Praca od 4 nad ranem do 20.00 i coraz trudniej o klienta. Młodzi jak idą ze szkoły, to zawsze kupią ciepłą bułkę czy frytki, więc pracujemy dalej - tłumaczył właściciel małego baru na dworcu PKS.

O nich też tutaj chodzi. O turystów, którzy przyjeżdżaliby do Bielska-Białej i zostawali w nim na dłużej. - Mamy wielki potencjał. Już pracujemy nad planem związanym z ożywieniem przestrzeni pomiędzy placem Wolności a Rynkiem. Chcemy się otworzyć na przedsiębiorców, oferując im bardzo atrakcyjne warunki - podkreślał Jarosław Klimaszewski i naciskał, aby przy okazji odwiedzić Tadeusza Modrzejewskiego, który od lat prowadzi Muzeum Literatury.

- Dobrze jest wspierać ludzi, którzy coś robią, działają - przekonywał. - W zasadzie mam wrażenie, że wystarczy, abym był otwarty na pomysły ludzi, których spotykam na swojej drodze, a wszystko się poukłada. Miasto będzie się rozwijać w dobrym kierunku.

Rok na rozeznanie spraw

- Panie prezydencie, jak miło. Jestem zaskoczony. A mnie nie ma, dopadła mnie grypa - przepraszał telefonicznie bielski skryba, gdy zastaliśmy muzeum zamknięte na cztery spusty. - Nie szkodzi. Wrócimy tutaj - odparł Jarosław Klimaszewski.

Gdy rozmawiamy o historycznych uwarunkowaniach miasta, prezydent podkreślał: - Bielsko zawsze było swoistym tyglem kulturowym. To jest nasz atut. Podobnie jak inicjatywy oddolne, kreatywność mieszkańców. Ten pierwszy rok jest dla mnie czasem na rozeznanie wielu spraw, na wytyczenie konkretnego kierunku rozwoju. Na kolejne lata. Myślę o budowie nowych żłobków. Bo ich brakuje. Podobnie jak przedszkoli. Marzy mi się takie wspólne działanie instytucji związanych z seniorami i najmłodszymi.

W Pierożku od dziecka

Rynek tego dnia tętnił życiem. Promienie słońca docierały w najdalsze zakamarki. Roześmiani turyści byli zajęci robieniem idealnego selfie. W powietrzu czuć było przedwiośnie.

- Chodźmy coś zjeść. Najlepiej do Pierożka - zachęcał pan prezydent i wybrał flaczki. - Najlepsze, jakie jadłem. Przychodziłem tutaj jako dziecko, przychodzą moje dzieci. Był czas, gdy nawet dostały reprymendę, gdy dowiedziałem się, że wybrały bar z fastfoodem, a nie lokalne jedzenie.

- Działamy od 42 lat, mamy te same receptury i myślę, że atrakcyjne ceny. Wielu do nas wraca i po prostu lubi - mówiła właścicielka Pierożka.

xxx

"Jeśli kochacie jakieś miasto i dużo po nim spacerujecie, wasze ciało, nie wspominając już o duszy, uczy się rozkładu ulic, także w chwili smutku, gdy smętnie sypie śnieg, nogi same niosą was na ulubione wzgórze" - napisał Orhan Pamuk. I tak było tym razem. Nie mieliśmy opracowanego planu dokąd się udamy. Poprowadziło nas same miasto.

Tekst i foto: Katarzyna Górna-Oremus