Rozpoczęły się wcielenia do śląskiej brygady WOT - foto
Dziś rano ponad 80 kandydatów na żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej przekroczyło bramę jednostki w Gliwicach. W ten sposób rozpoczęło się pierwsze w województwie śląskim wcielenie do OT. Wśród kandydatów jest 12 kobiet. Każdy kto chce dołączyć do „terytorialsów” najpierw powinien się zgłosić do właściwej WKU.
Wcielenie to pierwszy dzień tzw. szesnastki, czyli 16-dniowego szkolenia podstawowego. Pierwszego dnia ochotnicy zostali umundurowani i poddani egzaminowi sprawności fizycznej, który składał się z tzw. brzuszków, pompek oraz biegu na 3 km. Choć nie było to obowiązkowe, część skorzystała z usług fryzjera. Żaden z kandydatów nigdy wcześniej nie był w wojsku. W poniedziałek zostanie im wręczona broń, z którą nie rozstaną się aż do przysięgi. Do tego czasu ich domem będą wojskowe koszary.
Jak informuje Monika Ligejka z 13. Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej, podczas szesnastu dni szkolenia największy nacisk położony będzie na naukę praktycznych umiejętności posługiwania się bronią oraz zasad zachowania na polu walki. Kandydaci nauczą się też udzielania pierwszej pomocy oraz topografii. „Szesnastkę” kończy przysięga, która odbędzie się 7 października w Katowicach.
13. Śląska Brygada OT rozpoczęła formowanie w tym roku. Obecnie trwa proces pozyskiwania kandydatów do służby. Do końca roku w województwie śląskim przeszkolonych zostanie ok. 450 osób. Powstaną cztery bataliony lekkiej piechoty rozmieszczone w Gliwicach, Częstochowie, Cieszynie i Kuźni Raciborskiej. W Bytomiu znajdować się będzie m.in. kompania saperów lub wsparcia oraz pluton medyczny. Dowództwo brygady znajduje się w Katowicach.
Wojska Obrony Terytorialnej jako piąty rodzaj sił zbrojnych, obok Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej oraz Wojsk Specjalnych, powstały z początkiem 2017 roku. Obecnie WOT jest w procesie formowania, którego zakończenie planowane jest na 2021 rok, kiedy liczebność formacji ma osiągnąć zakładany stan 53 tys. żołnierzy, a brygady obrony terytorialnej będą rozwinięte w każdym województwie.
Obecnie w WOT służbę pełni ponad 13 tys. żołnierzy, w tym 2,3 tys. żołnierzy zawodowych oraz ponad 11 tys. ochotników, których szkolenia odbywają się głównie w dni wolne od pracy.
bb
Foto: DWOT
Oceń artykuł:
97 93Galeria:
Komentarze 47
a jak myślisz kto okopał się w sztabie w Katowicach, zlewy do niedawna plujące na Macierewicza w momencie uzyskania możliwości szybkiego awansu nagle polubili WOT-y. Jeszcze 2 lata temu tak jak większość tu komentujących którzy słabo czytają i słabo piszą , negowali funkcjonowanie tego tworu a obecnie sami nimi zawiadują. Umysłowo chory to ty jesteś w armii jest dużo specjalistów zwłaszcza z czasów Układu Warszawskiego i nawet Macierewicz tego betonu nie był w stanie ruszyć
Dzięki za odpowiedź. Jeśli faktycznie służyłeś, to taka wypowiedź jest warta coś, niż ten bełkot antypisowców tutaj, którzy nigdy nie mieli nic wspólnego z WP (do nich też kierowałem, żeby chociaż sobie pograli w strategię, bo ich pojęcie jest bliskie zeru), ale do rzeczy. Sądząc po nicku byłeś oficerem i to może być pierwszy problem w rozumieniu tego wszystkiego. Pamiętam, że na papierze i apelach byliśmy niezrównani. Przy okazji, służyłem w 6 Brygadzie, ale w innym batalionie niż 18 Bielski, który w tamtym czasie był takim polskim "Rangers". Niestety w rzeczywistości WP było patologiczne. Być może od tych 15 paru lat się pozmieniało, ale jak już wspominałem i tak twierdzili również co bardziej rozgarnięci podoficerowie, że do wojska zamiast zasadniczej służby, powinno się kierować na maksymalnie 3 miesięczne przeszkolenie. Plutonowi - pamiętam jacy to byli profesjonaliści, dlatego jak czytam teraz, że żołnierz sił operacyjnych to super żołnierz, to mam zgrzyt. To w większości przypadków były patałachy. Ludzie, którzy byli w harcerstwie, czy związku strzeleckim, mieli od nich większe pojęcie i przede wszystkim zapał, patriotyzm itd. Śmiem twierdzić, że tamci przełożeni mieliby marne szanse z takimi ochotnikami z WOTu. Oni chcieli tylko dociągnąć do emeryturki. Zero sportu, chlanie, zero zainteresowania obronnością. Nic. Zero misji. Chodził taki jeden na przykład sobie pół roku tylko na język angielski, śmiejąc się że ma w...e na MON. Inny czaił się po magazynach. Mnie szeregowca wrzucano na służbę podoficera kompanii, bo oni nie potrafili, nie chcieli, bali się oficerów itd. Miernoty, nie żołnierze. Dlatego dla mnie wartość bojowa tamtych ludzi była nawet niższa niż niejednego ochotnika, który od młodego jeździł na strzelnicę itd. Ich to nie interesowało. Dlatego pytanie co to za rezerwa z takich żołnierzy? Druga sprawa. Mówi się, że WOT ma super sprzęt, a biedni poszkodowani z operacyjnych nie mają. Pamiętam jak na magazynie było kilka setek koszul nowych nigdy nie użytych, no ale one już powinny być wydane, więc co? Cięli, kroili, targali na szmaty. Żołnierze chodzili w szmaciarstwie, a nowe zostały rozwalone. Analogicznie było na poligonie, gdzie wszystkie materiały wybuchowe które miały być użyte w tych super szkoleniach operacyjnych, musiały zniknąć więc wywalili to w kosmos za jednym zamachem. Wydaje mi się, że sztabowcy, oficerowie nie mieli o taki sprawach pojęciach. Ww ich mniemaniu żołnierz się super szkolili... na papierze. Dla mniewojsko, które nie bierz udziału w misjach, prawdziwych wojnach jest niewiele warte i żadne poligony tego nie zmienią. Naoglądałem się tych super soldierów. Jak był tekst, że może kiedyś bez gadania na misję będą wysyłać cały batalion, to prawie się pozwalniali. Trzecia sprawa. Skąd brać tych rezerwistów, skoro szeregowi służą po 12 lat, a chcieliby do śmierci, albo chociaż do emeryturki. Rozumiem 6 lat i potem z automatu przechodzą na 6 lat do rezerwy... ale to Polska i szkolenia rezerwy też widziałem. Przy nich WOT to zabójcy i prawdziwa rezerwa aktywna. Tamci (wtedy tak bylo) to były jakieś wezwania po x latach i szkolenie z picia i leżenia - rezerwa bierna?
Po czwarte, jeśli wybuchnie wojna, to na prędko się tworzy jednostki i można się zgłaszać. Tak było o ile pamiętam na Ukrainie i we wcześniejszych konfliktach. W czym taki świerzak przyjęty jest lepszy od łykendowca z WOTu? Przecież on dopiero w locie się zazwyczaj uczy wszystkiego. Tak wiem, drony, super technologie itd... a potem się okazuje, że trzeba się chować po szopach i bronić, bo siły operacyjne, które właściwie wystarczą na jakieś dwa dni i mogą bronić jakieś kilka powiatów, już ich nie ma.
Reasumując. Żołnierz nie walczący na wojnach posiada znikomą wartość bojową. W teorii i na planach sztabowców wygląda to super. Na przykład w planie był wymarsz, działanie w terenie itp... po czym 8h siedziałem schowany w magazynie z innym szwejkiem.
Idea słuszna jak najbardziej, ale wykonanie jak wszystko w PIS.
Zmuszanie najlepszych oficerów do przeniesienia do WOT, wyposażanie tych jednostek w broń, o której mogą pomarzyć regularne jednostki wojskowe. WOT powinien być tworzony powoli, systematycznie a nie na wariata!
Myslicie, że WOT zatrzyma dobrze wyszkolone jednostki wroga? To będzie rzeź. Jestem w stanie pokonać bez problemu takiego WOT'owca nawet po roku służby. Trzeba szkolić rezerwę, to doświadczenie i wyszkoleni żołnierze.
Nie chce mi się rozpisywać, szkoda czasu. WOT, tak ale nie w taki sposób. Nikt normalny nie wyśle amatorów na front.
Teraz wojna tak nie wygląda, zobaczcie jak przebiegają współczesne konflikty.
Bez NATO i wsparcia innych państw, możemy sobie pomachać szabelką. Co pokażecie Putinowi środkowy palec?
No i ? Eh, fachowcy od strategii :))
Jedno jest pewne, wojnę zakończą rezerwiści.
Klauzula informacyjna ›