Bielszczanie będą musieli głębiej sięgnąć do kieszeni. Niedawno rozstrzygnięto przetarg na odbiór odpadów, w którym zwyciężyła firma Suez. Problem w tym, że była jedynym oferentem. Inni się nie pojawili, bo uznali, że już na starcie skazani są na porażkę.

W spółce Suez znaczące udziały ma miasto (przewodniczącym rady nadzorczej jest wiceprezydent Przemysław Kamiński). Jednocześnie to właśnie miasto ustaliło warunki postępowania przetargowego. Sformułowano je tak, że szansę na sukces mogli mieć tylko ci, którzy zdecydują się obsługiwać całą stolicę Podbeskidzia.

Brak rynkowej konkurencji

- Wiele okolicznych miejscowości podzielono na sektory. Działają w nich różne, współzawodniczące ze sobą firmy. Takie rozwiązanie w naturalny sposób wymusza konkurencję, również cenową. Wszyscy mieszkańcy za śmieci płacą tyle samo, a pieniądze są dzielone między przedsiębiorstwa, którym zależy na cięciu własnych kosztów i które muszą być innowacyjne. W Bielsku-Białej niestety tego nie ma - mówi ekspert, który ma doświadczenie w kierowaniu zakładami zajmującymi się odbiorem, przeróbką, utylizacją i składowaniem odpadów.

Zdaniem naszego rozmówcy, za brak jakiejkolwiek konkurencji winę ponoszą władze samorządowe. - Nikt nie chce i nie może współzawodniczyć z Suezem. Tworzenie od nowa rozbudowanej i drogiej infrastruktury na terenie całego miasta nie ma ekonomicznego sensu i wiąże się z ogromnym ryzykiem, bo nie ma gwarancji, że ewentualny kontrakt zostanie po trzech latach przedłużony. Na mniejszym obszarze byłoby to możliwe. Skorzystaliby mieszkańcy, ale nie politycy. Tym drugim zabrakłoby stanowisk do obsadzenia - twierdzi.

- Porównuję ceny za odbiór odpadów w różnych polskich miastach. Analizuję koszty działania przedsiębiorstw działających w tej branży. Jestem przekonany, że gdyby w Bielsku-Białej władze stworzyły warunki umożliwiające normalną, rynkową konkurencję, to ceny spadłyby automatycznie o jakieś 20-30 proc. A one o tyle właśnie wzrosną, bo Suez, jak każdy monopolista, może stawiać i dyktować własne warunki. Mieszkańcy i tak za wszystko zapłacą - słyszymy.

Trzy pytania radnej

Suez swoją ofertę wycenił na prawie 75 mln zł. Magistrat ją przyjął i poinformował, że na ten cel miał zamiar przeznaczyć 82 mln zł brutto. Sprawę poruszono na ostatniej sesji Rady Miejskiej. Do prezydenta Jacka Krywulta trzy pytania miała radna Małgorzata Zarębska. Zawarła je w skierowanej do niego interpelacji.

- Czy Urząd (…) dokonał analizy, jaki wpływ na ceny odbioru śmieci dla mieszkańców miasta może mieć wynik obecnego przetargu? Jeżeli taka analiza powstała, proszę o przekazanie jej konkluzji - napisała radna. Interesowało ją też, jakie czynniki mają wpływ na tak znaczne podniesienie wartości jedynej oferty i czy w ogóle rozważano możliwość podzielenia miasta na strefy.

Ustna odpowiedź prezydenta była krótka. Mówił m.in. o potrzebie zakupu przez Suez niezbędnych urządzeń elektronicznych. Na oficjalną odpowiedź pisemną musimy jeszcze poczekać. W momencie oddawania tego artykułu do publikacji nie była jeszcze znana. Prezydent na jej upublicznienie ma czas do 14 listopada.

Marek Żuliński

Aktualizacja, 13 listopada godz. 13.30.
Na stronach internetowych Rady Miejskiej ukazała się dziś odpowiedź na interpelację Małgorzaty Zarębskiej. W imieniu prezydenta Jacka Krywulta do pytań radnej odniósł się wiceprezydent Waldemar Jędrusiński, który zapewnił, że „rozpoczęto intensywne prace nad analizą mającą na celu sprawdzenie wpływu złożonej oferty na wysokość opłaty (…) ponoszonej przez właścicieli nieruchomości". Opłata ta ma wzrosnąć o ok. 10,5 proc.

- Wzrost kosztów wynika z konieczności zapewnienia większej i bardziej nowoczesnej floty pojazdów (…), większej liczby pracowników i większej liczby pojemników - czytamy. Wiceprezydent informuje też, że rozważano podział miasta na sektory, ale „ryzyka związane z tym rozwiązaniem przewyższały potencjalne korzyści”. Na koniec stwierdza, iż wysunięta przez radną teza o monopolu Suezu jest nieprawdziwa i nie służy budowaniu zaufania mieszkańców.