Życiorys zmarłego ponad ćwierć wieku temu w Bielsku-Białej pięściarza Tadeusza Pietrzykowskiego to gotowy scenariusz na wojenny dramat sensacyjny. Gdyby nakręcono go w Hollywood, bohater byłby znany na całym świecie. Film „Bokser i śmierć” powstał jednak w Czechosłowacji, kasowego sukcesu nie odniósł, a dziś mało kto o nim pamięta. Niestety, w zapomnienie odchodzi również sam sportowiec, mistrz wszechwag obozu koncentracyjnego Auschwitz.

Urodził się w roku 1917, pierwszy raz na ring trafił już jako gimnazjalista, koledzy nadali mu przydomek „Teddy”. Trenował pod okiem legendarnego Feliksa „Papy” Stamma. W 1939 „Przegląd Sportowy” uznał go za najlepszego boksera w wadze koguciej. - To człowiek o żelaznej woli i pięściach ze stali - pisano. Świetnie zapowiadającą się karierę przerwała wojna.

Numer 77

Podczas kampanii wrześniowej brał udział w obronie stolicy. Po kapitulacji miasta postanowił przedostać się do Francji, jednak na Węgrzech został zatrzymany. Przekazano go Niemcom, w Muszynie i Nowym Sączu był torturowany. Ostatecznie znalazł się w tarnowskim więzieniu, w którym przebywał do 14 czerwca 1940. Tego dnia o świcie, wraz z 727 innymi osobami, trafił do pociągu jadącego do Oświęcimia. Transport dotarł do Auschwitz wieczorem, Tadeusz Pietrzykowski otrzymał nr 77.

Kacet dopiero rozpoczynał działalność. Więźniom wytłumaczono, gdzie są. - Bili nas po twarzach, po głowach, plecach i rękach. Kopali w brzuch, w nerki, w golenie nóg. Kołki jak cepy raz po raz unosiły się w górę. Słabsi padali ogłuszeni i dostawali się w zasięg okutych butów. Krew mieszająca się z potem plamiła koszule i bluzy - czytamy w relacji Jerzego Bieleckiego. Na koniec przemówił SS-Hauptsturmführer Karl Fritzsch. - Przyjechaliście tutaj nie do sanatorium, tylko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia jak przez komin. Jeśli się to komuś nie podoba, to może iść zaraz na druty - wrzeszczał.

„Teddy” pracował w różnych komandach. Za pożywienie miał ćwierć kilo chleba, litr wodnistej zupy i odrobinę kawy. Dzięki protekcji obozowych przyjaciół skierowano go do Międzybrodzia, gdzie SS budowało dom wypoczynkowy. Więźniów dowożono tam ciężarówką, trasa przebiegała przez Kęty. Tadeusz Pietrzykowski wspominał, że mieszkańcy rzucali im chleb, ale i tak znalazł się na granicy śmierci głodowej. Specjalnie upuścił sobie belkę na nogę, trafił do obozowego szpitala.

Cepem w Niemca

Wiosną 1941 w obozie pojawił się kapo Walter Dünning, mistrz Niemiec w wadze średniej. Z upodobaniem wyżywał się na więźniach. Ktoś zaproponował „Teddemu”, aby się z nim zmierzył. Nagrodą miał być chleb i margaryna. Tadeusz ważył wtedy 40, a jego przeciwnik 70 kg. Niemiec bił się o prestiż, Polak o przetrwanie. - Kiedy poszedł na mnie z opuszczonymi rękami, uderzyłem go lewym prostym. Potem był „prawy cep” (…). Myślałem o słowach mistrza Stamma, że nie ma rzeczy niemożliwych - wspominał. Walka z powodu tumultu na widowni została przerwana. Spotkanie przeszło do historii obozu jako pierwszy pojedynek pięściarski z udziałem więźniów.

W celu uatrakcyjnienia kolejnych widowisk Niemcy wyszukiwali „Teddemu” nowych przeciwników. Uprawiano hazard. Esesman Karl Egersdorf postawił na Tadeusza Pietrzykowskiego i wygrał tysiąc marek. Był tak zadowolony, że postanowił spełnić każdą prośbę zwycięzcy. „Teddy” powiedział, że chce jeść. Polecono wydać z kuchni pięć kotłów zupy, które były przeznaczone dla świń. Tego dnia „Teddy” i jego przyjaciele zaspokoili męczący ich głód.

Polskiego mistrza nazywano „Weiss Nebel” (Biała Mgła), ponieważ - dzięki perfekcyjnie opanowanej technice uników - trudno było go trafić. Był niepokonany aż do czasu, gdy jego przeciwnikiem został mistrz Danii w wadze półśredniej Leu Sanders, pięściarz pochodzenia żydowskiego. Latem 1942 Tadeusz Pietrzykowski doznał porażki. Była to jedyna obozowa walka, którą przegrał. Rewanż odbył się dwa tygodnie później. „Teddy” wygrał w trzeciej rundzie przez techniczny nokaut.

Widowiska dla sadystów

Tego samego lata stoczył walkę z Niemcem znanym z okrucieństwa przejawianego wobec Polaków. Tak wspominał ją po wojnie: - Walczyłem nie z bokserem, ale z zabijaką (…). Wyznam szczerze, że po raz pierwszy i ostatni w życiu nokautowałem swojego przeciwnika z przyjemnością.

Po tym pojedynku lekarz obozowy zdecydował o umieszczeniu Tadeusza Pietrzykowskiego w obozowym szpitalu. Tam celowo zakażono go tyfusem. - Zarówno ostatnie, jak i poprzednie zwycięstwa dały mi pyszałkowatą pewność siebie: nie bałem się nikogo i niczego. Dopiero później uprzytomniłem sobie, że poddanie mnie eksperymentowi mogło być pewną formą zemsty.

Po wyzdrowieniu walczył dalej, często z Żydami. Z kolei pojedynki z udziałem Niemców organizowano głównie z pobudek sadystycznych. „Teddy” spotkał się na ringu m.in. z wicemistrzem Europy Wilhelmem Maierem oraz dwukrotnym mistrzem Niemiec Harrym Steinem. Z obu pojedynków wyszedł zwycięsko.

Polskie święto

Jego sukcesy miały olbrzymie znaczenie dla pozostałych więźniów, dodawały im otuchy. Zainteresowało się nim obozowe gestapo i groziła mu egzekucja. Wtedy do Auschwitz przyjechał Hans Lütkemeyer, komendant obozu w Neuengamme. W 1938 „Teddy” brał udział w międzynarodowym turnieju bokserskim odbywającym się w Poznaniu. Arbitrem był właśnie Lütkemeyer. Po zawodach odbył się bankiet, na którym siedzieli obok siebie. Teraz esesman go rozpoznał i zaproponował przeniesienie do obozu w Neuengamme. „Teddy” nie oponował.

W nowym miejscu dostał numer 17955. Ogółem stoczył tu ok. dwudziestu walk, w tym najsłynniejszą, z niemieckim mistrzem wagi półśredniej Schally Hottenbachem, nazywanym „Hammerschlag” (Uderzenie Młota). Ten polski tryumf wkrótce po zakończeniu wojny opisał były więzień Neuengamme Stanisław Jagielski: - Dzień meczu był dniem wielkiego święta. Niemiec wali się bezwładnie na deski. Widownia szaleje. K.o. w drugiej rundzie!

Tadeusz Pietrzykowski został wyzwolony przez Brytyjczyków 15 kwietnia 1945. Wstąpił do dywizji pancernej gen. Maczka, w 1947 wrócił do kraju, osiedlił się w Bielsku. Był trenerem i nauczycielem wychowania fizycznego. Zmarł 17 kwietnia 1991. Jego pobyt w Auschwitz to nie tylko boks i kilkadziesiąt wygranych walk: o działalności w obozowym ruchu oporu i współpracy z rotmistrzem Witoldem Pileckim, o spotkaniu ze św. Maksymilianem M. Kolbe oraz o nieudanym zamachu na komendanta Rudolfa Hössa napiszemy wkrótce.

* * *

Fakty podane w artykule pochodzą m.in. z pracy magisterskiej Marty Bogackiej „Obozowe lata Tadeusza Pietrzykowskiego” oraz opracowania Joanny Cieślak i Antoniego Molendy „Tadeusz Pietrzykowski >Teddy< 1917-1991”.

Marek Żuliński

Na zdjęciu tytułowym: kadr z filmu „Bokser i śmierć”, który został zrealizowany w 1962 w Wytwórni Filmów Fabularnych w Bratysławie według scenariusza opartego na opowiadaniu Józefa Hena o tym samym tytule. Film jest dostępny bezpłatnie w serwisie YouTube.