Zapomniany obóz w Mikuszowicach
Podczas II wojny światowej na terenie znajdującym się u zbiegu ulic Ks. Jana Kusia i Przędzalniczej w bielskiej dzielnicy Mikuszowice funkcjonował hitlerowski obóz. Po wyzwoleniu więziono tam m.in. Niemców i folksdojczów. Teraz o upamiętnienie tego miejsca starają się radni Grażyna Nalepa i Maurycy Rodak.
W czasie okupacji Mikuszowice Krakowskie przemianowano na Nickelsdorf Ost, natomiast Mikuszowice Śląskie na Nickeldorf West. Obóz ulokowano w zabudowaniach otoczonych murem i drutem kolczastym na terenie dawnej fabryki Edwarda Zipsera. Wokół wznosiły się wieżyczki strażnicze. Była to filia więzienia w Wadowicach.
Dwa totalitaryzmy
Jednorazowo przetrzymywano tu prawdopodobnie od kilkudziesięciu do ponad stu Polaków. Ilu ich było dokładnie, nie wiadomo. Możemy też się tylko domyślać, jak ich traktowano. Dzieje obozu przed 12 lutego 1945, czyli przed zajęciem Mikuszowic przez wojska radzieckie, nie doczekały się wyczerpującego opisu. Władze Bielska-Białej zwróciły się w tej sprawie do Instytutu Pamięci Narodowej.
Oddziałowe Biuro Badań Historycznych IPN w Katowicach przysłało odpowiedź. Sebastian Rosenbaum na podstawie zachowanych dokumentów i dostępnej literatury ustalił, że w czasach III Rzeszy mikuszowicki lagier był - formalnie - obozem pracy (część autorów posługuje się terminem „obóz karny”). Najstarsi mieszkańcy pamiętają, że utworzono go latem 1940. Więźniowie, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, pracowali przy regulacji rzeki Białej oraz w niemieckich gospodarstwach rolnych. Od 1942 przetrzymywano tu osoby skazane na karę ciężkiego więzienia. Ile z nich zginęło, nie wiadomo.
Po wyzwoleniu obiekt został przejęty przez starostwo bialskie oraz powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Obozem, teraz już podlegającym władzom polskim, najdłużej kierował Mieczysław Gołda, mieszkaniec Mikuszowic. Był to punkt przejściowy, skąd zatrzymanych wywożono m.in. do Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie i Obozu Pracy w Świętochłowicach-Zgodzie.
Zbrodnie gorsze niż za okupacji
Po wojnie przez Obóz Pracy (nazwa oficjalna) w Mikuszowicach przeszło około tysiąca więźniów - Wobec osadzonych, głównie osób z różnymi kategoriami folkslisty, stosowano przemoc - pisze Sebastian Rosenbaum.
Dużo więcej na ten temat można dowiedzieć się z monografii „Dzieje Mikuszowic Krakowskich” bielskiego historyka Jerzego Polaka. - Strażnikami byli młodzi milicjanci, zachowywali się jak oprawcy hitlerowscy (…). Zachowały się liczne przekazy mieszkańców Bielska i Białej, którzy go (obóz) przeżyli. W zgodnej opinii działy się w nim zbrodnie gorsze niż te, dokonane w tym obozie przez Niemców w czasie okupacji - czytamy.
Dr Polak szczegółowo przedstawia martyrologię mieszkańców Mikuszowic podczas okupacji, obszernie też opisuje powojenne dzieje obozu. Jednak to, co działo się w lagrze wcześniej wciąż czeka na wyczerpujące opracowanie.
Obelisk, płyta lub pomnik
Władze miasta postanowiły działać. Już wiosną ubiegłego roku zaniedbany teren, na którym stał obóz, został oczyszczony z samosiejek, wycięto też dziko rosnące krzaki oraz wywieziono kilka ton gruzu i śmieci.
- Chcemy, by miejsce nie uległo zapomnieniu. Osób, które pamiętają te bolesne wydarzenia wciąż ubywa. Mam nadzieję, że moje interpelacje składane w imieniu mieszkańców Mikuszowic na posiedzeniach Rady Miejskiej odniosą skutek i w końcu u zbiegu Przędzalniczej i Kusia stanie obelisk, płyta lub pomnik. Ci, którzy w tym miejscu cierpieli, zasługują, by o nich po prostu pamiętać - mówi Grażyna Nalepa.
16-letni harcerz Mieczysław Piekiełko z Mikuszowic Śląskich w nocy z 2 na 3 września 1939 przeprowadzał grupę zagubionych polskich żołnierzy. Najprawdopodobniej strzelali do niego niemieccy sąsiedzi z miejscowego Freikorpsu. Zginął przy moście przed fabryką Zipsera. Teraz stoi tam niewielki monument z pamiątkową tablicą. Jeżeli obóz doczeka się upamiętnienia, to stanie się tak w bezpośrednim sąsiedztwie tego miejsca.
Marek Żuliński
Foto: Piotr Bugaj, archiwum autora
Komentarze 22
100% racji, pełna zgoda
1. Każda zbrodnia jest zbrodnia, niezależnie kto jest sprawcą i na kim jest popełniana.
2. Ofiarami są najczęściej bezbronni, głownie kobiety i dzieci.
3. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie nienawiść Niemców do Polaków trwająca od połowy XIX wieku, wynikająca z poczucia wyższości i pogardy, która w konsekwencji doprowadziła do dwóch wojen światowych.
Prywata i ludzka złośliwość obciąża sumienie tych, którzy się jej dopuszczali. W czasie wojny to właśnie donosy (wyssane z palca) doprowadziły do aresztowania i wysłania do Oświęcimia części rodziny mojego dziadka - nie wszyscy z tego miejsca wrócili.
Za czasów stalinizmu zaś dziadek był aresztowany i więziony przez UB - z opowiadań wiem, że zabierali osoby od nich z celi i one już tam nie wracały a po nocach słychać było strzały - to właśnie te zbrodnie Polaków(?) na Polakach powinny być w pierwszej kolejności rozliczone.
Nie ma się co dziwić, że po odzyskaniu niepodległości postanowiono zrobić porządek z ludźmi, którzy w czasie wojny współpracowali z okupantem. Role się odwróciły i teraz polscy sąsiedzi donosili na Niemców i volksdeutschów. Pamiętajmy jednak, że oni nie byli bez winy....
Co do cmentarza pod Dębowcem - chowano na nim żołnierzy ekshumowanych z innych miejsc i docelowo przeniesiono wszystkich na cmentarz żołnierzy niemieckich do Siemianowic. Tak więc Bielsko było dla nich miejscem tymczasowego pochówku - można postawić tabliczkę, że taki cmentarz kiedyś tu istniał ale po co robić jakieś obeliski?
Myślę że specjalnie czekało się tyle lat by pozwolić im w spokoju umrzeć i kontynuować mit o nękanej polskości której zawsze i wszędzie trzeba bronić. Niestety historia polski odarta z narodowościowej indoktrynizacji pokazuje zupełnie inne oblicze polskości.
Pozostaje jeszcze problem majątków wówczas skradzionych przez państwo polskie....
to może jeszcze raz, protestuję przeciwko oskarżaniu o wszystko zło Niemców/Austriaków z jednoczesnym wybielaniem szuj i kolaborantów spod identyfikacji polskiej i śląskiej. Potestuję też z wyprzedzeniem, przeciwko robieniu w przyszłości z tego miejsca UB-kiej kaźni, gdzie wielu doświadczyło niesprawiedliwie bestialstwa swoich katów, miejsca martyrologii Ślązaków i nazywania tego obozu 'polskim obozem koncentracyjnym'
Co do jednego mojego dziadka, wysłanego na roboty (bo drugi, uratowany w kamienicy na obecnej 1 Maja, jakoś bez podpisania volkslisty przetrwał do końca wojny) to wiem, że ten pierwszy nigdy nie żałował tego, że volkslisty nie podpisał.
A tablica z informacją że w tym miejscu był obóz nie jest wybielaniem tylko upamiętnianiem historii, jaka by ona nie była.
co Ty pierniczysz ? mam tą przyjemność, że moja rodzina żyje tutaj od wielu pokoleń i mam dosyć wysłuchiwania bzdetów tłumaczących zwykłych zdrajców i kolaborantów. Mój dziadek miał wybór, volkslista albo 'niewiadomoco', nie podpisał volkslisty, trafił na ciężkie roboty na 4 lata, jego sąsiad, przedwojenny inżynier po niemieckich szkołach, nie chciał podpisać volkslisty, dali mu spokój na rok, ale sąsiedzi nie zdzierżyli, przyszło Gestapo i trafił do obozu w Siemianowicach Śl, gdzie go zakatowali biciem deską. Mam uniewinniać tych volksdeutchów którzy donosili i naciskali żeby pan K... podpisał DVL ? bo co, bo chcieli przeżyć ?
Mojego dziadka przed 'kotłem' uratował Austriak, sąsiada, pana K wydał inny sąsiad, Ślązak, więc nie pierniczmy o złych Niemcach, i że reszta chciała po prostu przeżyć !!!
Nie wrzucam 'do jednego wora' wszystkich!, protestuję przeciwko wybielaniu szuj i zdrajców, tylko dlatego, że trafili do UB-kiego obozu po wojnie.
we wrześniu 39, bronili Polski a później służyli w hitlerowskiej armii i to nie dlatego że chcieli tylko nie mieli wyjścia. Byli zdrajcami?
Po wojnie niesłusznie wszyscy zostali wrzuceni do jednego wora, a tacy jak ty potwierdzają tylko że niczego ich historia nie nauczyła
ja nie mam wątpliwości co do historycznej śląskości nieistniejącego już Bielska, a obecnie lewobrzeżnego Bielska-Białej, tak jak co do małopolskości prawobrzeżnej części. Mierzi mnie natomiast przypisywanie zbrodni wyłącznie Niemcom, z pomijaniem zdrajców Ślązaków czy kolaborujących Polaków.
@Wapieniczanin
Nic nie usprawiedliwia nienawiści jaką mieli wobec Polaków "prawdziwi" Bielszczanie i tej którą mają do dziś Ci którzy się do ich postaw odwołują, próbując ich wybielać i gloryfikować. Na to nie ma i nie będzie akceptacji w naszym regionie.
http://patriotycznebb.blogspot.com/2014/02/rudolf-ernst-wiesner-i-jego.html
A, co do śląskości Bielska nie ma żadnej wątpliwości. Bielsko od początku istnienia było Śląskie i nic tego faktu nie zmieni. Biała to inna nuta. Wystarczy znać troszkę historii własnego miasta a wątpliwości nie będzie!!!
A czy ci mieszkańcy byli w tym obozie zarówno za "Niemca" jak i za "Polaka" żeby mogli takich porównań użyć?
Klauzula informacyjna ›